Dynamiczne pościgi, krwawe likwidacje i wewnętrzne rozterki – recenzja pierwszego odcinka serialu „Ludzie i bogowie”
Zobacz też:
Igo Sym: gwiazda kina i szpicel Gestapo
Po sukcesie seriali: „Czas honoru”, „Tajemnica twierdzy szyfrów” i „Wojenne dziewczyny” TVP prezentuje kolejną produkcję, której akcja osadzona jest w czasach II wojny światowej. Serial „Ludzie i bogowie” w reżyserii Bodo Koxa według scenariusza Wenantego Nosula i Krzysztofa Węglarza prezentuje historię oddziału likwidacyjnego kontrwywiadu ZWZ-AK, a jego głównymi bohaterami są porucznik Leszek Zaremba ps. „Onyks” i kapral Tadeusz Korzeniewski ps. „Dager”. Obydwaj różnią się od siebie charakterami – pierwszy sumiennie i skutecznie wykonuje powierzone mu zadania, lecz po akcjach likwidacyjnych miewa wyrzuty sumienia, drugi zaś żyje wyłącznie żądzą odwetu na Niemcach i zdarza mu się wymierzać sprawiedliwość na własną rękę.
„Ludzie i bogowie” - pierwszy odcinek
Akcja pierwszego odcinka „Ludzi i bogów” toczy się w okupowanej Warszawie w 1941 roku. Leszek Zaręba i Tadeusz Korzeniewski z pozoru prowadzą zwyczajne cywilne życie, lecz w rzeczywistości są zaangażowani jako „Onyks” i „Dager” w działalność Związku Walki Zbrojnej. To właśnie oni mają wykonać wyrok na aktorze Igo Symie, którego sąd kapturowy skazał na karę śmierci za współpracę z Niemcami. Wiąże się jednak z niemieckimi represjami na ludności cywilnej, a co za tym idzie, odbija się na życiu prywatnym bohaterów. Matka „Dagera” trafia na Pawiak, więc zamierza on zrobić wszystko, aby uwolnić ją z więzienia.
Już pierwszy odcinek „Ludzi i bogów” pokazuje, że jest to serial zrealizowany z rozmachem i pełen dynamicznych scen. Momentami można jednak odnieść wrażenie, że akcja dzieje się trochę za szybko, co może utrudniać zrozumienie szpiegowskiej działalności bohaterów przez widza. Można było poświęcić więcej uwagi procesowi werbowania „Onyksa” i „Dagera” przez kontrwywiad, planowaniu akcji likwidacyjnej z ich udziałem i wreszcie samemu jej przebiegowi. Owszem, pokazano w efektowny sposób likwidację Igo Syma, lecz warto było położyć większy nacisk na emocje bohaterów i towarzyszące akcjom ryzyko. Lektura wspomnień osób odpowiedzialnych za likwidację szpiegów i konfidentów (m.in. „Szybko i skutecznie” Izabelli Horodeckiej) pokazuje bowiem, że choć każda akcja była starannie planowana, wykonawcy wyroków musieli liczyć się z nieprzewidzianymi sytuacjami.
Serial a historia
W serialach historycznych często łączy się losy fikcyjnych bohaterów z prawdziwymi wydarzeniami, co może być kontrowersyjne, szczególnie gdy wydarzenia te są bardzo dobrze udokumentowane. Igo Sym został został zastrzelony przez zespół bojowy „ZOM” kontrwywiadu Okręgu Warszawa-Miasto ZWZ w składzie: ppor. Roman Rozmiłowski ps. „Zawada” (dowódca grupy), ppor. Bohdan Rogoliński ps. „Szary” i kpr. Wiktor Klimaszewski ps. „Mały”. „ZOM”, czyli „Zakład Oczyszczania Miasta” zostaje w serialu pokazany, lecz nazwiska wykonawców wyroku na Symie zostały zmienione. Przebieg akcji likwidacyjnej przedstawiono zaś w odmienny sposób od tego, jak opisywał ją m.in. wykonawca wyroku Roman Rozmiłowski ps. „Zawada”. Pominięto też rolę reżysera teatru Komedia Romana Niewiarowicza ps. „Łada” w rozpracowywaniu aktora i planowaniu akcji likwidacyjnej, chociaż jego nazwisko pada w rozmowie Igo Syma z asystentem Stanisławem Rzeszotem. Oglądając serial, warto więc mieć na uwadze, że jest on jedynie inspirowany wydarzeniami historycznymi.
Na pewno należy docenić serial „Ludzie i bogowie” za odwzorowanie realiów okupacyjnej Warszawy – atmosfery niemieckiego terroru, strachu i niepewności jutra. Zaprezentowano też różne postawy Polaków w czasie wojny, od tych najbardziej szlachetnych (bohaterska walka o ojczyznę), po haniebne i godne potępienia (kolaboracja i szmalcownictwo). Na wyróżnienie zasługują młodzi aktorzy wcielający się w głównych bohaterów, czyli Dawid Dziarkowski („Dager”) i Jacek Knap („Onyks”), którzy grają swoje role przekonująco i z zaangażowaniem. Z postaci drugoplanowych najbardziej zapadają w pamięć: Aleksandra Justa w przejmującej roli matki Leszka Zaręby i Sebastian Stankiewicz jako przebiegły szmalcownik Szamała. Lesław Żurek został dobrze dobrany do roli Igo Syma, choć niestety grana przez niego postać została ukazana w sposób przerysowany i groteskowy.
Mimo pewnych historycznych niedociągnięć i nieścisłości, które mogą irytować wytrawnych badaczy czasów II wojny światowej, serial Ludzie i bogowie to produkcja zrealizowana na wysokim poziomie, którą ogląda się z dużym zainteresowaniem. Trafnie ukazuje bestialstwo hitlerowskich żołnierzy, prezentuje różne postawy Polaków w obliczu wojny i nie ukrywa, że akcje likwidacyjne wiązały się z dramatycznymi konsekwencjami (m.in. represje na ludności cywilnej po zabójstwie Syma). Pokazuje, że wojenne realia nie były ani czarne, ani białe. Obok ludzkich dramatów toczyło się życie artystyczne i kulturalne, jedni walczyli o przetrwanie, a drudzy robili kariery i zarabiali duże pieniądze, były nie tylko postawy bohaterskie, ale i te godne potępienia. Pierwszy odcinek Ludzi i bogów wygląda bardzo obiecująco i mam nadzieję, że z każdym kolejnym będzie coraz ciekawiej.