„Dwóch papieży” – reż. Fernando Meirelles – recenzja i ocena filmu
„Dwóch papieży” – reż. Fernando Meirelles – recenzja i ocena filmu
W początkach lat dwutysięcznych jedynie w filmach historycznych można było zobaczyć spotkanie dwóch biskupów Rzymu – dzisiaj jest to równie prawdopodobne, jak wydanie kolejnej książki przez Remigiusza Mroza. Przyzwyczajeni do wieloletniego pontyfikatu Jana Pawła II tego typu scenariusze chętniej przypisywaliśmy zamierzchłej przeszłości niż możliwej i niedalekiej przyszłości. Chyba nikt też sobie takiego spotkania nie wyobrażał w pokojach papieskiej rezydencji, w przyjaznej atmosferze – bardziej odpowiednim miejscem byłoby pole bitwy, przynajmniej tak nas uczy historia.
Kolejne lata po śmierci Jana Pawła II zaowocowały jednak wydarzeniami, które doprowadziły do spotkania Benedykta XVI i przyszłego papieża Franciszka, kardynała Jorge Mario Bergoglio. Jedno z takich spotkań stanowi oś fabuły filmu Fernando Meirellesa „Dwóch papieży”, który swą opowieścią przedstawia powojenną historię kościoła katolickiego, dodajmy, historię pełną dramatycznych zwrotów, wymagającą i niejednoznaczną.
Fabuła „Dwóch papieży” oscyluje wokół postaci Bergoglio, którego spotykamy wśród tłumu argentyńskich katolików podczas mszy na świeżym powietrzu. Pomimo uwielbienia wiernych przyszły papież nosi się z zamiarem przejścia na emeryturę, o czym powiadamia listownie Benedykta XVI. Niespodziewanie zamiast odpowiedzi na swą prośbę otrzymuje zaproszenie do Watykanu. Tym sposobem dochodzi do spotkania, które przedstawione w formie paradokumentu przybliża losy obu bohaterów filmu. Retrospekcje, dyskusje oraz (co nie bez znaczenia) odkrywanie kart prywatnego życia Benedykta XVI i Bergoglio wykorzystane zostały do ukazania różnic i podobieństw, a tych ostatnich jest więcej, niż można by się spodziewać.
Prosta konstrukcja filmu nie przesądza o jego nieatrakcyjności. Kolejne słowne potyczki nadają mu dynamiki wciągając widza w spór pomiędzy dwiema różnymi postawami i wizjami przyszłości Kościoła katolickiego. Największą zaletą filmu jest jednak niemożność całkowitego odrzucenia argumentów drugiej strony. „Kibicując” jednemu z papieży nie możemy jednocześnie nie poczuć sympatii do drugiego, co przy powszechnych w mediach prostych podziałach świata na białe i czarne stanowi niewątpliwą zaletę filmu. Chociaż bohaterowie się spierają, to nie zaostrzają konfliktu, raczej prowadzą do zrozumienia drugiej strony i to chyba bardziej przez widza, niż siebie nawzajem.
Często film Meirellesa pointuje odniesieniem do konfliktu, dla mnie seans filmu uwydatnił cechy wspólne papieży, których ukoronowaniem jest troska o losy Kościoła. Obaj są w zbliżonym wieku, a przemożny wpływ na ich poglądy i życiowe postawy miała kultura oraz burzliwe czasy, w których wyrośli. Aspekty te raczej nie pojawiają się w medialnych newsach, a tłumaczą i wprowadzają nowy wymiar w postrzeganiu obu. Nie jest bowiem niczym odkrywczym stwierdzenie, że w zależności od kraju, kontynentu, a nawet regionu znajdziemy różnice w praktykach religijnych. Z tego powodu każda ekranowa potyczka dwóch papieży jest dla mnie ścieraniem się dwóch kultur. Starzejącej się i odchodzącej od wiary Europy oraz młodej i żarliwie praktykującej Ameryki Południowej. W takim kontekście wyjątkowość przyszłego Franciszka traci wiele ze swego uroku, natomiast pedantyczność i przestrzeganie doktryny wiary Benedykta XVI zyskuje szacunek, pomimo naszych subiektywnych, być może negatywnych, ocen jego pontyfikatu. Chociaż nie jestem kulturowym deterministą, obraz Meirellesa daje aż zbyt wiele okazji do takiego postrzegania zmiany na Stolicy Piotrowej.
Omawiając „Dwóch papieży” nie sposób nie odnieść się do gry aktorskiej, a pod tym względem film nadrabia kompozycyjne czy techniczne braki. Nominowani za swoje role do Oscarów Jonathan Pryce (Franciszek) i Anthony Hopkins (Benedykt XVI) dają popis aktorskich talentów, nie uciekając się do opatrzonych i zgranych chwytów. Przekonująco i (mimo statyczności całego obrazu) dynamicznie przeprowadzają widza przez meandry watykańskiej polityki. Zdecydowanie widoczny nacisk położony w scenariuszu na pokazanie skomplikowanych charakterów dwóch papieży, wykorzystali na swój sposób, budując przy tym zapadające w pamięć kreacje.
„Dwóch papieży” zasłużenie otrzymało nominacje do wielu międzynarodowych nagród, jednocześnie zasłużenie (moim zdaniem) na tym poprzestano i większości z nich nie zamieniono na statuetki. Jest to film z rodzaju tych, które z przyjemnością się ogląda i zapewne kiedyś się do nich wróci. W trakcie seansu widz jednak nie uświadczy poczucia, że to jest coś, czego nie było wcześniej (może pomijając scenariusz).
Fernando Meirelles stworzył film zestawiający dwie bardzo odmienne od siebie postaci papieży i chociaż jego celem było (zapewne) opowiedzenie o źródłach tych różnic, to otrzymaliśmy film o zgodzie. Nie konflikt, nie własne interesy, ale umiejętność konstruktywnego budowania w obliczu wspólnego celu i wspólnych zagrożeń uwidacznia się w odejściu na emeryturę Benedykta XVI i rezygnacji z niej Franciszka. To przesłanie może być postrzegane jako banalne i ograne, jednak nie uwiera w trakcie seansu. Optymizm płynący z kadrów filmu jest zaraźliwy i udziela się widzowi. Polecam!