„Dwie wojny września. IV rozbiór Polski”. Relacja z sesji naukowej
Jedna z głównych organizatorek, prof. Małgorzata Dąbrowska przywitała zebranych prelegentów i słuchaczy mocnym uderzeniem – utworem „40 to 1! Baptized in fire!” sławiącym bohaterów walk pod Wizną, „polskimi Termopilami”. Zaznaczyła, że pomysł obrad zrodził się z chęci wypełnienia istotnej roli edukacyjnej, jaka spoczywa na środowisku historycznym – roli polegającej na docieraniu z wiedzą do pasjonatów historii w wieku licealnym i gimnazjalnym. Poza tym za pomysłem kryła się chęć demitologizacji naszej narodowej historii doby okupacji spod znaku swastyki i sierpa z młotem.
Jako pierwszy, referat zaprezentował prof. Radosław Żurawski vel Grajewski z tematem „Tajna klauzula paktu Ribbentrop – Mołotow”. W swym wystąpieniu przedstawił genezę zbliżenia niemiecko-radzieckiego, począwszy od konferencji w Monachium. Starał się podkreślać to, jak zła „prasa”, jaką Polska miała w związku z zajęciem Zaolzia, ułatwiała Hitlerowi formułowanie żądań względem Gdańska i eksterytorialnej autostrady oraz utrzymywanie w kręgach dyplomatycznych Francji i Wielkiej Brytanii odpowiednich przekonań na temat strony polskiej. Przypomniał, że dopiero złamanie paktów monachijskich wraz z zajęciem Pragi przez Rzeszę w marcu 1939 roku, otrzeźwiło Wielką Brytanię i Francję na problemy Europy Środkowo – Wschodniej. Modelowym postępowaniem, jego zdaniem, było wówczas dawanie przez zachodnie państwa gwarancji bezpieczeństwa. Polsce takie gwarancje złożono 31 marca.
Wielka Brytania nie dysponowała jednak silną piechotą i to raczej Polska, a nie na odwrót, w opinii profesora, była zdolna pomóc w tym względzie sojusznikowi. Z uwagą prof. Żurawski odniósł się do postawy Związku Radzieckiego. Uznał, że Stalin zainteresowany był wojną celem rozprzestrzenienia rewolucji bolszewickiej. W tej dziedzinie nadmienił wydarzenia takie, jak XVIII Zjazd WKP(b) oraz kwietniowa wizyta ambasadora radzieckiego w Berlinie – Aleksieja Mierkałowa – w Kancelarii Rzeszy, których finałem było podpisanie paktu Ribbentrop – Mołotow 23 VIII 1939 roku w Moskwie. Ciekawą tezą, było stwierdzenie, że do celów obu agresorów należało zdemoralizowanie społeczeństwa polskiego i zasianie w nim myśli o nieuchronności wojny i porażki.
W wystąpieniu przypomniano także założenia tajnych klauzul, poznanych przez aliantów dopiero po zajęciu Berlina w 1945 roku a przez Polskę w 1989 roku.
Następny w kolejności dr Witold Jarno skoncentrował się na głównych polskich założeniach taktycznych, odnosząc się do planów z lat 20-tych i 30-tych na wypadek agresji ze strony ZSRR (tak zwany plan „W”). Nie pominął aspektu kształtowania się zasad wojny obronnej z Niemcami, zaproponowanych na przełomie 1938 i 1939 roku, po wydarzeniach w Monachium. Zaznaczył szczególnie, że powstanie niepodległej Słowacji i aneksja Kłajpedy stwarzały zupełnie nową sytuację geopolityczną i możliwości większego zagrożenia granic od północy i południa.
W dalszej części swej wypowiedzi przedstawił główne etapy walk wrześniowych obejmujących: walkę graniczną, trzy etapy bitwy nad Bzurą oraz obronę Warszawy. Moje osobiste zainteresowanie wzbudziły jednak fragmenty poświęcone utworzeniu w sierpniu 1939 roku Korpusu Interwencyjnego oraz, jak przyznał prelegent, lokalnym działaniom, jakie prowadził on w walkach o Pomorze Gdańskie. Warto też wspomnieć, że dr Jarno zarysował rolę Armii „Kraków” jako zwornika wszystkich pozostałych armii i samodzielnych grup operacyjnych, oraz obrońcy Centralnego Okręgu Przemysłowego. Dokonując podsumowania napiętnował naganną postawę generałów Dęba-Biernackiego oraz Juliusza Rómlla jako dezerterów, którzy opuściwszy swe armie i żołnierzy, zamiast zostać postawionym pod sąd otrzymali inne przydziały. Prelegent doprowadził opis sytuacji walczących aż do 13 września, kiedy Stalin wydał decyzję o wejściu Armii Czerwonej na terytoria Rzeczypospolitej. W dyskusji postarał się jeszcze odpowiedzieć na pytania o stan armii niemieckiej po 28 września. Stwierdził, że owszem przeżywała ona chwilowy kryzys wywołany rozciągnięciem linii transportu paliwa i broni na wschód, ale pomoc ze strony Armii Czerwonej po 17 września pozwoliła go przezwyciężyć. Fakt ten, jak i początek pory jesiennej zadecydowały o odłożeniu kampanii w kierunku Francji i krajów Beneluksu na rok 1940.
Z dużym zainteresowaniem spotkało się trzecie wystąpienie, przygotowane przez niekwestionowany autorytet w dziedzinie historii XX wieku, prof. Albina Głowackiego. Działający w polsko – rosyjskiej grupie ds. trudnych pan profesor, na podstawie archiwaliów radzieckich, zarysował sytuację w dniu 17 września począwszy od spotkania ambasadora Schulenburga ze Stalinem w sprawie noty do rządu polskiego, przez opisanie, w jakich warunkach odbyła się rozmowa ambasadora Grzybowskiego z zastępcą ludowego komisarza spraw zagranicznych Potiomkinem i tekst tego dokumentu. Profesor przypomniał też o bohaterskiej obronie Grodna, Wilna, Szacka i bitwach pod Sopoćkiniami oraz Wytycznem. Profesor sformułował dość oryginalne zdanie na temat rozkazu Naczelnego Wodza z 17 września, uznając, że wydając go ocalił on masę żołnierską przed zagładą i dał jej możliwość organizowania się poza granicami kraju w armię polską. W konsekwencji wśród zebranych rozwinęła się dyskusja nad sensem nadal kontrowersyjnego wychodźstwa prezydenta Rzeczpospolitej, rządu i Naczelnego Wodza do Rumunii. Profesor fakty te zakwalifikował jako niegodne i hańbiące. Dyskutanci starli się kontestować jego stanowisko, wskazując na uchronienie konstytucyjnych i administracyjnych organów państwa. Podczas obrad starano się dociec genezy zrodzonego po 1945 roku mitu słynnej „trasy zaleszczykowskiej” jako synonimu zdrady i tchórzostwa.
Profesor Głowacki krok po kroku przedstawił audytorium charakter stosunków niemiecko-radzieckich aż do korekty pierwotnej wersji paktu z 23 sierpnia z dnia 28 września pod nazwą „układu o przyjaźni i granicach”. Tu dużo miejsca poświęcił tajnym klauzulom uznającym linie graniczne za ostateczne i niepodlegające ingerencji. Rozważał też punkt o zwalczaniu agitacji polskiej jako zalążek planowanej akcji AB i sprawy katyńskiej. Daleki był od wiązani ich ze spotkaniami NKWD z przedstawicielami Gestapo w Zakopanem i Nowym Targu w XII 1939 roku. Ich znaczenie odniósł do trzeciej klauzuli o wymianie przesiedleńców. Zakończył te rozważania na wspomnieniu układu z 4 października o wytyczeniu granic. Dało to możliwość wytknięcia mankamentów korekty pod kątem wojny niemiecko-radzieckiej rozpoczętej w 1941 roku.
Prelegent szczególnie starał się naświetlić ideę tworzenia Polskiej Republiki Radzieckiej pomiędzy Bugiem a Wisłą na wniosek zgłoszony przez polskie zgromadzenie ludowe, podobne temu powstałemu w zachodniej Ukrainie i zachodniej Białorusi. Ostatecznie Stalin pomysł ten porzucił po naradach z ambasadorem Schulenburgiem 25 września 1939 roku, kiedy przystał na oddanie Lubelszczyzny i wschodniej części Warszawy w zamian za Litwę oraz roponośne tereny borysławskie. Bardzo ciekawą była w moim odczuciu prezentacja wydarzeń z aneksji zachodniej Ukrainy i Białorusi – od momentu wyborów do zgromadzeń ludowych po decyzje V Nadzwyczajnej Sesji Rady Najwyższej ZSRR i procedurę samej aneksji. Konsekwencje tych wydarzeń, w postaci akcji „paszportyzacji”, referent zręcznie powiązał z sytuacją eksrepatriantów po 1944 roku, którzy jako „Białorusini” czy „Ukraińcy” nie mogli powrócić do Polski.
W dyskusji profesor Głowacki wypowiedział się z niesmakiem o obecnie firmowanej przez Kreml propagandzie szkalującej Polskę i jej stosunki z Niemcami przed 1939 rokiem. Przyznał, że komisja ds. trudnych jest zgodna co do tego by mówić jednym głosem w kwestii historii obu państw. Za przykład podał mającą odbyć się jeszcze w październiku kolejną rundę rozmów w Moskwie, która ma zakończyć się podpisaniem wzajemnego oświadczenia w tej sprawie. Na koniec zaznaczył, że strona rosyjska winna udostępnić archiwa, tak byśmy mogli poznać pełną prawdę o Katyniu i nie tylko.
„Rarytasem”, jak nazwała to profesor Dąbrowska była, wypowiedź komandora doktora Andrzeja Drzewieckiego z Akademii Marynarki Wojennej z Gdyni. Zebrani mogli usłyszeć, równie dla mnie zaskakującą, historię tragedii polskiej flotylli na Morzu Pińskim. Zacny gość zarysował co więcej całokształt procesu formowania polskiej marynarki wojennej w warunkach II Rzeczpospolitej, począwszy od dekretu Naczelnika Państwa z 28 listopada 1918 roku o utworzeniu Marynarki Polskiej. Zaznaczył, że po 1920 roku skupiano się nie na rozbudowie floty, lecz na podziale dowództwa i rang, przejmując okręty z demobilu niemieckiego i rosyjskiego. Właściwą organizację floty przypisał generałowi Władysławowi Sikorskiemu i jego francuskim zabiegom z 1925 roku.
Potem przeszedł do właściwej wypowiedzi na temat floty rzecznej, tworzonej według pomysłu porucznika Jerzego Giedroycia z kwietnia 1919 roku w oparciu o pochodzącą z czasów austriackich krakowską flotę wiślaną, powiększoną o ośrodki w Toruniu i Modlinie, a potem na Pinie i Prypeci. Tej ostatniej przyszło 18 września 1939 roku podjąć decyzję o samozatopieniu i rozpuszczeniu marynarzy do obrony Gdyni i Helu. W planach polskiego dowództwa, wobec braku realizacji planu „W” i przełożenia ciężaru działań na wojnę graniczną, była po prostu bezużyteczna. W dyskusji przyszło się jednak autorowi zmierzyć z trudnymi pytaniami podającymi z sali o kroki dowódcze pułkownika Stanisława Dąbka i jego współpracę z komandorem Józefem Unrugiem. W tej materii prelegent zaznaczył, że błędem polskiego sztabu był brak opracowania planu dla frontu nadmorskiego a skoncentrowanie się na planach „W” i „Z”. Dalsze wypowiedzi z sali dotyczyły opinii okresu międzywojennego na temat polskiej floty w ujęciu czołowych dowódców m.in. generała Sosnkowskiego czy komandora Władysława Kosiewskiego, który na łamach „Wiadomości Morskich” pytał Jaka flota jest Polsce potrzebna. Dało to asumpt do polemiki nad finansowaniem floty z budżetu państwa i dobrowolnych składek w ramach Ligi Morskiej i Kolonialnej.
Sesja zakończyła się odczytaniem listów zesłańca Józefa Witolda Żurawskiego vel Grajewskiego, które zostały niedawno wydane w formie książkowej nakładem wydawnictwa Ibidem. Czytanie listów przez zgromadzoną młodzież było oryginalnym pomysłem zaangażowania publiki w przebieg obrad, dania im możliwości uczestnictwa w tym wydarzeniu.
W trakcie sesji poprosiłem uczniów, nauczycieli i samych organizatorów o krótkie podsumowania wydarzenia. Ci pierwsi byli pod wrażeniem wiedzy wykładowców, udostępnienia przez nich choć ułamka erudycji. Rokuje to dobrze dla samego Instytutu, który stara się o jak najlepszą promocję. Jak widać, potrafi on przyciągnąć młodzież inicjatywą poznania i zmierzenia się z nie najłatwiejszymi tematami.
W rozmowie z nauczycielami odczułem pewną obawę czy aby proponowane treści nie są zbyt zawiłe i trudne w stosunku do okrojonego programu nauczania, niemniej uznali wydarzenie za gratkę dla prawdziwych pasjonatów poszerzającą, zdobytą już przez nich uprzednio wiedzę.
Na koniec w rozmowie z panią profesor Marią Nartonowicz-Kot, dyrektorem Instytutu Historii UŁ, uzyskałem potwierdzenie wyjątkowości tego dnia. Pani profesor podkreśliła wysoki poziom wystąpień i merytoryczną dyskusję. Przygotowane przez ekspertów w dziedzinie historii najnowszej prezentacje położyły bowiem główny akcent nie na ukazanie września jako bohaterskiego i heroicznego boju niczym z mitologii, lecz były udaną próbą wytknięcia niedostatków i negatywnych zjawisk, które skumulowały się w polskiej armii, dowództwie, polityce zagranicznej, ponosząc tym samym po części odpowiedzialność za wybuch wojny.
Atmosfera zadumy i zaciekawienia widoczna była dosłownie na każdym etapie konferencji. W tę pierwszą wprawiła zgromadzonych piosenka Pawła Kukiza napisana z okazji 70. rocznicy agresji sowieckiej. Zapadła cisza, gdzieniegdzie dostrzegłem łzy, zamyślenie. Autentyczną ciekawość wywołała m.in. opowieść pana Jerzego Nowickiego o powietrznej bitwie nad Łodzią pomiędzy samolotami typu „Łoś” z dywizjonu lwowskiego a niemieckimi siłami Luftwaffe, reprezentowanymi przez Henkele 111. Kończąc tą relację przytoczę słowa pana Nowickiego, który rzekł _Możecie być dumni z polskich żołnierzy piechoty, marynarki i lotników. W 1939 spełnili swój obowiązek!
Na koniec pozostaje pogratulować organizatorom pomysłu i inwencji oraz życzyć całemu Instytutowi Historii UŁ równie udanych inicjatyw w przyszłości.
Zobacz też
- Rocznica wybuchu II wojny światowej lokalnie. Obchody w Zgierzu
- Znaczenie rocznic i polityka historyczna w Europie Środkowej i Wschodniej. Pięć różnych perspektyw
- Przechadzka po Śląsku w przeddzień wojny. Relacja z wernisażu wystawy „MAJ – SIERPIEŃ 1939...”
Zredagował: Kamil Janicki