Downton Abbey, czyli dziejowe burze w starej Anglii
Bez większej przesady można stwierdzić że za Downton Abbey szaleje cały świat. Zawrotną popularność w Ameryce można jeszcze zrozumieć. Krążą opowieści o zamożnych Jankesach, pragnących jak najbardziej upodobnić swe posiadłości do tej z ulubionego serialu. Cóż, jak widać pewne sfery tak w dawnej metropolii, jak i w „zbuntowanych koloniach” nie od dziś żywią względem siebie różnorakie kompleksy. Natomiast fakt, że jeden członków obsady nie mógł spokojnie spędzić urlopu w jednym z azjatyckich krajów gdyż miejscowi fani nie odstępowali go na krok, nie może zaskakiwać. Warto zastanowić się, dlaczego akurat ten kostiumowy serial obyczajowy zawładnął umysłami widzów na wszystkich kontynentach.
Nihil novi sub sole?
Tytułowe Downton Abeby to umiejscowiona w hrabstwie Yorkshire fikcyjna posiadłość zamieszkiwana przez arystokratyczną rodzinę Crawleyów oraz ich służbę. Ich losy – od schyłku epoki edwardiańskiej, poprzez Wielką Wojnę po (jak dotąd) lata dwudzieste – stanowią kanwę fabuły serialu. Nie brzmi to specjalnie oryginalnie, prawda? Wszak sceny rodzajowe z życia brytyjskich klas wyższych epoki wiktoriańskiej, edwardiańskiej czy dwudziestolecia międzywojennego (czasem uwzględniające służbę jako coś więcej niż element dekoracji) nie są niczym nowym w literaturze, telewizji i kinie.
Wspomnieć można tu chociażby Sagę rodu Forsyte’ów Johna Galsworthy’ego czy telewizyjny serial z latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia Upstairs Downstairs (niestety, o ile mi wiadomo, nigdy niewyświetlany w Polsce). Tematykę tę w krzywym zwierciadle ukazywał popularny także w naszym kraju sitcom Pan wzywał, milordzie? Pokazanie odchodzącego w przeszłość świata świetności angielskiej arystokracji Evelyn Waugh uczynił jednym z tematów swej powieści Brideshead Revisited, której telewizyjna adaptacja na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych zdobyła uznanie także w Polsce. Był to także główny motyw wybitnego, ukazującego perspektywę służących, filmu Okruchy dnia. A jednak produkcja poruszająca tak mało nowatorską tematykę stała się trzecim najchętniej oglądanym serialem na świecie.
Szczególnie ciekawe wydają się związki Downton Abbey ze wspomnianym już Upstairs Downstairs. W roku 2010 na Wyspach miała miejsce premiera dwóch seriali. ITV pokazała wówczas pierwszą serię Downton Abbey, zaś widzowie BBC mogli zapoznać się z remake’m – kontynuacją właśnie Upstairs Downstairs. Jednoczesna emisja dwóch bardzo zbliżonych tematycznie seriali doprowadziła do konkurencji o względy publiczności i wskutek działania Darwinowskiego prawa survival of the fittest produkcja BBC została rychło anulowana. Obejrzałem dwie pierwsze serie oryginalnego Upstairs Downstairs i dosłownie uderzyło mnie, jak bogatym źródłem inspiracji był ona dla twórców Downton Abbey. W obydwu serialach pojawia się wiele bardzo podobnych wątków, a czasami nawet scen, niektóre postaci mają bardzo zbliżone cechy charakteru. Zarazem jednak nie sposób mówić o plagiacie, gdyż analogie są raczej niebezpośrednie. Nie dane mi było niestety obejrzeć trzeciej serii, rozpoczynającej się od zatonięcia Titanica.
Jeśli ktoś oglądał Downton Abbey, ostatnie zdanie mogło zabrzmieć dość znajomo.
Polecamy e-book Michała Gadzińskiego – „Tudorowie. Od Henryka VIII do Elżbiety”
Romanse i problemy spadkowe w cieniu Wielkiej Wojny
Akcja pierwszej serii serialu rozpoczyna się bowiem właśnie w roku 1912, zaś wieść o katastrofie jest tym straszliwsza, że w odmętach oceanu ginie dziedzic Downton. Robert Crawley, earl Grantham ma bowiem jedynie trzy córki i nawet Mary, najstarsza z nich, nie może samodzielnie odziedziczyć posiadłości – kobiety były tej możliwości wówczas pozbawione. Bezpośrednim spadkobiercą staje się kuzyn Matthew Crawley – przedstawiciel klasy średniej, a więc człowiek z zupełnie innego świata. Nie zdobywa on uznania zamiarem prowadzenia praktyki prawniczej – wiadomo wszak że gentleman nie pracuje, zaś matka Roberta, Lady Violet nie może pojąć co to jest weekend.
Oprócz zagadnień angielskiego prawa spadkowego oraz zderzenia mentalności różnych warstw społecznych mamy jednak do czynienia także ze skomplikowaną intrygą obyczajową. Gdyby Mary poślubiła Matthew, wspólnie odziedziczyliby posiadłość. Choć, widać że między tym dwojgiem od początku jest „chemia” i narastające napięcie emocjonalno-erotyczne, to z początku Lady Mary porównuje się do Andromedy czekającej na herosa, który ocali ją od „morskiego potwora”, do którego otwarcie porównuje kuzyna. Jakby tego było mało, Mary boryka się z próbami ukrycia chwili zapomnienia z pewnym tureckim dyplomatą. Ujawnienie takiego skandalu miałaby znacznie poważniejsze konsekwencje niż w dzisiejszych czasach. Z biegiem czasu sytuacja ulega zmianie, jednak w ostatnich scenach pierwszej serii okazuje się, że Mary i Matthew nie będą (na razie) razem. Tym bardziej, że podczas garden party dociera straszna wieść o stanie wojny z Niemcami – jest to bowiem sierpień roku 1914.
Druga seria rozgrywa się podczas Wielkiej Wojny. Ku radości Isobel Crawley, matki Matthew, emerytowanej pielęgniarki niestrudzonej w bojach o uczynienie świata lepszym, w Downton Abbey ulokowany zostaje szpital dla rannych żołnierzy. Fakt ten doprowadza do rozpaczy arystokratyczną gałąź rodziny Crawleyów.
Służbę w szpitalu rozpoczyna najmłodsza z sióstr Crawley, Sybil. Oprócz dobrego serca i lewicujących poglądów wyróżnia ją – jak się z czasem okazuje – słabość do szofera pracującego u jej rodziny. Potencjalny mezalians potęguje jeszcze fakt, że oblubieniec jest Irlandczykiem i (o zgrozo!) katolikiem. Tymczasem Matthew (ku rozpaczy Mary zaręczony z inną) wyrusza na front, a wojna zbiera śmiertelne żniwo wśród przedstawicieli wszystkich warstw społecznych. Także epidemia grypy hiszpanki nie omija Downton. W końcu jednak, w kończącym serię odcinku świątecznym (Boże Narodzenie to w Wielkiej Brytanii czas odcinków „specjalnych” wszelakich seriali) Mary przyjmuje oświadczyny Matthew. I tutaj zakończę to pobieżne referowanie fabuły serialu. Chociaż ITV pokazała do tej pory cztery serie, polscy widzowie będą mogli obejrzeć dopiero trzecią.
Jednostka i rodzina na tle historii
Ktoś kto nie widział serialu, może bez entuzjazmu przyjąć powyższe zwięzłe przedstawienie jego fabuły. Brzmi to przecież jak jakaś tania opera mydlana. Rzeczywiście, w porównaniu choćby z rozgrywającym się w tym samym czasie naturalistycznym serialem BBC The Village fabuła Downton Abbey kojarzyć się może trochę z serialami czy powieściami przeznaczonymi, jak to kiedyś określano, „dla kucharek”. Co więc sprawiło, że produkcja ta zdobyła tak liczne rzesze wielbicieli (mnie samego nie wyłączając)? Z pewnością sposób w jaki serial jest zrealizowany: wielowątkowa fabuła prowadzona jest w arcyciekawy sposób, gra aktorska jest znakomita, dbałość o detale w kwestii strojów czy wnętrz godna podziwu, a muzyka tworzy zupełnie niepowtarzalny nastrój.
Na uwagę zasługuje fakt, że nie ma tu głównego bohatera. Galeria postaci jest nader bogata i to zarówno jeśli chodzi o bohaterów mieszkających upstairs, jak i tych znajdujących się downstairs (państwo i służba zajmują bowiem oddzielne kondygnacje). Lord Grantham, z pozoru kostyczny, w gruncie rzeczy jest jednak życzliwy innym. Jego żona Cora, jako Amerykanka, jest bardziej „praktyczna” i mniej hołdująca konwenansom. Mary to oczko w głowie rodziców, co wywołuje ledwo skrywaną zazdrość Edith, zaś Sybil dla każdego ma uśmiech i dobre słowo. Lady Violet charakteryzuje się ultrazachowawczymi poglądami społecznymi oraz zgryźliwym poczuciem humoru.
Jeśli chodzi o służbę, to wyróżniają się pan Carson, będący egzemplifikacją tezy, że służący bywają bardziej konserwatywni od swych chlebodawców. Pani Hughes ze swoimi życiowymi mądrościami, zamknięty w sobie i mający niejasną przeszłość John Bates czy Thomas Barrow, chcący wiedzieć wszystko o wszystkich, a przy okazji – co nie było w tych czasach mile widziane – „wolący towarzystwo mężczyzn”. Są to na ogół postaci dynamiczne, zmieniające się w toku akcji. Mary na przykład była na początku rozpuszczoną, zepsutą pannicą, z czasem jednak dojrzała emocjonalnie i stała się bardziej empatyczna. Postaci te przeżywają swoje koleje losu na tle burzliwej historii – bo zatonięcie Titanica czy pierwsza wojna światowa miały niezaprzeczalnie duże historyczne znaczenie.
Oprócz konkretnych wydarzeń, w serialu, zostają ukazane pewne procesy społeczne czy kwestie polityczne. Wspominałem już o mającym kluczowe znaczenie dla fabuły pierwszej serii prawie spadkowym. Przy okazji perypetii szofera Toma Bransona zasygnalizowana zostaje sprawa Irlandii, dążącej do niezależności. W serialu tak jak w rzeczywistości nie da się przewidzieć, co przyniesie życie i historia, a za błędy się płaci (tak jak Lady Mary za swą „turecką przygodę”). W obliczu wszelkich życiowych burz najpewniejsze oparcie daje rodzina. W końcu, jak mawiał earl Grantham – „w czasie wojny czy pokoju, Downton wciąż stoi, a Crawleyowie wciąż w nim mieszkają”.
Polecamy e-booka Michała Gadzińskiego pt. „Perły imperium brytyjskiego”:
Apologia starego świata?
Pewne kręgi anglosaskiej lewicy wyjątkowo nie lubią Downton Abbey, uważając ten serial za ultrakonserwatywny. Nie chodzi tu bynajmniej o dopiero co wspomnianą przeze mnie pochwałę wartości rodzinnych. Zdaniem tych krytyków film stanowi wyraz tęsknoty za światem, w którym istnieli państwo i służba, jadający posiłki na innych piętrach, zaś gazety prasowano, aby szlachetnie urodzeni przypadkiem nie pobrudzili rąk farbą drukarską. Twórca serialu, Julian Fellowes, zdobywca Oscara za scenariusz filmu Gosford Park faktycznie zasiada w konserwatywnej części ław Izby Lordów (jako Baron Fellowes of West Stafford) i jest praktykującym rzymskim katolikiem. Zarzuty przeciwników są jednak moim zdaniem zupełnie nietrafione.
Niektórym nie podoba się przedstawienie bohaterów z wyższych sfer jako osób w gruncie rzeczy dobrotliwych i poczciwych. Owszem, może jest to wizerunek lekko cukierkowy, ale przecież nie wszyscy arystokraci byli degeneratami. Także liczne postaci ze służby ukazane są w sposób zajmujący i z sympatią. Irlandzki rewolucjonista Branson bynajmniej nie jest czarnym charakterem, zaś socjalizująca Sybil to zdecydowanie najsympatyczniejsza z sióstr Crawley. Bardzo liberalnie (jak na realia epoki chyba aż nazbyt liberalnie) zostaje także przedstawiona kwestia podejścia do osób homoseksualnych.
Serial ukazuje świat zmieniający się. Twórcy nie mają wątpliwości że zmiany te były konieczne i nieuniknione. Jednocześnie nie wyklucza to pewnej tęsknoty za tym, co przeminęło, a dziś jawi się jako większa stabilność i porządek. Ale czy tęsknota taka jest czymś nagannym?
Downton Abbey Law
Jak wie każdy, kto oglądał pierwszą serią Downton Abbey (albo przeczytał ten tekst) kobiety nie mogły w Zjednoczonym Królestwie dziedziczyć tytułów arystokratycznych i związanych z nimi dóbr nawet w przypadku braku męskich spadkobierców. Stan ten ulegnie jednak niebawem zmianie, wskutek wejścia w życie uchwalonego przez Parlament Equality (Titles) Bill, potocznie zwanego Downton Law lub Downton Abbey Law idącego zresztą z duchem analogicznych zmian w porządku sukcesji brytyjskiego tronu. Dzięki temu kilka arystokratycznych rodów zagrożonych wymarciem przetrwa. Downton Abbey jest więc serialem o tyle szczególnym, że przejdzie nie tylko do historii kultury masowej, ale także – dzięki swej eponimicznej roli – do historii prawa.
Kończąc, powinienem podzielić się swoimi przemyśleniami co do przemian, jakie przeszedł serial oraz prognozami co do dalszego jego rozwoju. Ponieważ jednak obejrzałem już na ITV czwartą serię, a TVP zaczyna dopiero emisję trzeciej – nie mogę tego zrobić bez zepsucia większości polskich widzów przyjemności z oglądania. Ograniczę się zatem do zachęty do tego by podczas emisji Downton Abbey zasiąść przed telewizorami. Jeśli ktoś nie widział wcześniejszych odcinków, mocno zachęcam do nadrobienia zaległości. Zapewniam, że warto.