Digitalizacja zbiorów – przyszłość badań i muzealnictwa?
Paweł Czechowski, zastępca redaktora naczelnego: W moim mniemaniu platforma zawierająca zdigitalizowane zasoby powinna być maksymalnie intuicyjna w użytkowaniu – przyda się to np. przy prezentowaniu materiałów genealogicznych, które, nie ukrywam, ciekawią mnie najbardziej. Mozolne przeszukiwanie baz genealogicznych może laika łatwo zniechęcać (sam jestem tego przykładem), zaś maksymalne uproszczenie w kwestii prezentowania poszczególnych rekordów wręcz zachęca do podejmowania kolejnych kroków w tej działce.
Poza tym uważam, że szczególnie warto digitalizować stare mapy – są one bowiem wręcz stworzone do dokładnego badania przy użyciu Internetu, z możliwością maksymalnego przybliżenia i przeglądania centymetr po centymetrze. Jeśli zaś mówimy o digitalizacji ogólnie, to jest to według mnie absolutna przyszłość badania dziejów, muzealnictwa etc. i każdy zbiór prędzej czy później uzyska cyfrową, bardziej przystępną dla odbiorców formę. Prace takie jak ta wykonywana przy zasobach Biblioteki Kórnickiej to powiew przyszłości, który niebawem stanie się, miejmy nadzieje, absolutnym standardem.
Maciej Zaremba, redaktor naczelny: Zgadzam się, że najważniejszą rzeczą w przypadku takiej bazy jest intuicyjność. Poza tym uważam, że obiekty powinny być jak najlepiej otagowane i opisane, żeby po pierwsze łatwo je można było odnaleźć, a dodatkowo, żeby nie tylko osoby badające te zbiory naukowo mogły z nich korzystać. Warto byłoby dodać algorytmy, które podsuwają czytelnikom inne materiały, które mogłyby ich zainteresować. Dodatkowo, zwłaszcza dla naukowców pracujących nad tekstami, przydałyby się indywidualne konta, dzięki którym mogliby tworzyć „swoją” bazę najczęściej używanych dokumentów, przeglądać historię czytanych tekstów, w łatwy sposób fiszkować interesujące ich fragmenty, czy dodawać własne notatki i komentarze.
Przydatne, chociaż zdaję sobie sprawę, że trudne do zrobienia, byłyby tłumaczenia na polski łaciny w starszych dokumentach, a nawet tłumaczenia zwrotów i określeń staropolskich. Wydaje mi się, że żeby to osiągnąć, można by pokusić się o otwarcie bazy w sposób społecznościowy, t.j. pozwolić czytelnikom na komentowanie, oznaczanie fragmentów, zaznaczanie najciekawszych miejsc w dokumentach, które pojawiałyby się jako odnośniki dla czytających taki dokument. Tego typu notatki i komentarze mogłyby stworzyć ciekawą społeczność naukową wokół bazy, a same byłyby przydatne i dla innych naukowców i dla internautów po prostu przeglądających zbiór. Oczywiście taka działalność musiałaby być wspierana przez moderatorów. Ważne byłoby tez umożliwienie kontaktowania się użytkowników między sobą za pomocą prywatnych wiadomości.
Warto digitalizować jak najwięcej archiwów i robić to w jak najbardziej otwarty i przyjazny dla użytkowników sposób. Myślę, że dodatkowo cenne byłoby uwzględnianie narzędzi społecznościowych przy powstawaniu takich baz, które umożliwiałyby kontakt pomiędzy naukowcami zajmującymi się tymi samymi tekstami i lepsze zrozumienie ich dla innych Internautów.
Krzysztof Sikorski, administrator portalu Histmag.org: Moim zdaniem kluczowe są trzy rzeczy:
– kompletność i spójność, czyli w zbiorach digitalnych powinno pojawić się wszystko, co pojawić się może, a na pewno wartościowa byłaby inicjatywa uwspólnienia baz danych różnych instytucji, by skomasować dane w jednym miejscu.
- liczne i dobrze dobrane taksonomie, czyli sposoby podziału zbioru – by umożliwić możliwie dużo opcji w zakresie przeszukiwania i zamieścić jak najwięcej informacji w „przeszukiwalnej” formie. Dodatkowo przydałoby się, żeby te taksonomie ustalić z innymi instytucjami, a może nawet wytworzyć Standard Kategoryzacji Zbiorów Muzealnych, lub coś podobnego.
- API. Dobre i szybkie API (interface programowania aplikacji – dop. red.), może jeszcze z konkursem dla organizacji pozarządowych na najfajniejszą aplikację bazującą na zbiorach muzealnych. Dostęp maszynowy do zbiorów mógłby dużo zrobić w zakresie ich upowszechniania, choćby poprzez aplikacje zewnętrzne.
Sebastian Adamkiewicz, publicysta: Przed digitalizacją zbiorów nie ma już obecnie ucieczki. To wymóg czasów, który z jednej strony jest dużym ułatwieniem dla badaczy, a z drugiej chroni zbiory przed nadmierną bezpośrednią eksploatacją. Oczywiście wśród historyków nieobca jest też opinia, że upowszechnienie dostępu do źródeł odrze pracę dziejopisów z wyjątkowości. Jeszcze do niedawna dotarcie do określonego materiału wymagało odpowiednich pism, starań, objaśnienia potrzeb, było przygodą z którą nie każdy chce się rozstać, a digitalizacja takim rozstaniem się poniekąd jest.
Oczywiście trudno doszukiwać się zarzutu w tym, że coraz więcej instytucji wykonuje to, do czego zostały stworzone. Biblioteki czy muzea powstawały, aby gromadzić, zabezpieczać i możliwie szeroko udostępniać zbiory. Digitalizacja jest po prostu prostą konsekwencją tych pierwotnych założeń. Dla przeciętnego badacza może to zresztą oznaczać znaczną oszczędność czasu i pieniędzy oraz możliwość wykorzystania tych zasobów na inne poszukiwania czy poznawanie literatury. Jednym słowem, digitalizacja może zmienić sposób uprawiania nauki.
Nie oznacza to, że sam proces nie ma wad. Największą jest chyba to, że digitalizacja następuje nierównomiernie i najczęściej według różnych modeli. Utrudnia to korzystanie ze zbiorów, ponieważ za każdym razem uczyć się należy filozofii, możliwości i sposobów funkcjonowania określonych platform. Istnieje także zagrożenie, że z czasem naukowcy ograniczą swoją analizę jedynie do udostępnionych materiałów, te niedostępne pomijając.
Digitalizacja powinna być zatem przeprowadzana masowo, według spójnych i uniwersalnych kryteriów. Dobrze, aby towarzyszyła temu możliwość sprawnego wyszukiwania zbiorów, najlepiej w formie scentralizowanej wyszukiwarki. Z pewnością wymogiem czasów byłoby też dostosowania oprogramowania do potrzeb nośników mobilnych, z czym dziś jest spory problem. Wszelkie udogodnienia w działaniu platform będą oczywiście mile widziane i nie chodzi jedynie o możliwość sprawniejszego wyświetlania obiektu, ale także pracę na nim. Tym niemniej na tym etapie dużo istotniejszy jest sam proces digitalizacji, bo tylko jego masowość może realnie zmienić rzeczywistość badawczą.
Więcej o projekcie „Cyfrowe udostępnianie zasobów Polskiej Akademii Nauk – Biblioteki Kórnickiej” przeczytacie tutaj!
Materiał został zrealizowany dzięki:
Tomasz Kiełkowski, grafik portalu Histmag.org: Jak dla mnie najważniejsza sprawa to bardzo dobra jakość udostępnionych zbiorów. I dostępność tej dobrej jakości od razu dla użytkownika, a nie po wysłaniu dziesiątek pism/maili. Do tego dobry dostęp poprzez przystępny interface. Taki, który nie będzie toporny w użytku, ale też nie maksymalnie okrojony. Ważne jest także łatwe szukanie poprzez zaawansowane ustawienia filtrów wyszukiwania.
Paweł Rzewuski, publicysta: W moim oglądzie digitalizacja to miejsce, gdzie narodzi się nowa forma humanistyki – cyfrowa. Wielkie wyzwanie, które będzie stało przed historykami, filozofami, filologami etc. Cyfrowy dokument, nawet najlepiej zakodowany i zeskanowany, jest jedynie obrazem, który w swoim potencjale niesie kolejne szczeble informacji. Od humanistów zależy, ile informacji będzie dostępnych dla potencjalnego odbiorcy, a dokonywać tego będą przed odpowiednie kodowanie zawartych w cyfrowych kopiach treści, na przykład ustalając połączenia między poszczególnymi kontekstami użycia konkretnego słowa w danym dziele.
Przemysław Mrówka, publicysta: Osobiście uważam to za znakomitą wiadomość. Co do zasady jestem zwolennikiem jak najszerszego udostępniania źródeł naukowych, tekstów kultury i tym podobnych. Po pierwsze, nie ukrywam, z powodu mojej wygody. Sięgnięcie po dowolną publikację bez konieczności odwiedzania biblioteki, w wypadku wielu źródeł i manuskryptów znajdującej się zazwyczaj na drugim końcu Polski, znakomicie przyspiesza pracę, pozwala też na większą swobodę, zwiększa zakres materiału porównawczego. Prócz wygody naukowców jednak ważną cechą digitalizacji jest to, jak szeroko udostępnia ona materiały, które w innej sytuacji zapewne nigdy nie wylądowały by pod strzechami. Mimo wszystko wierzę, że im więcej nauki i kultury udostępnia się społeczeństwu, tym bardziej obie strony tej wymiany zyskują.
Jeśli chodzi o kwestie techniczne tego procesu, to potrzebny byłby tutaj bardziej archiwista czy menadżer, niż historyk. Powiedzmy więc, że nie mam zbyt wysokich oczekiwań, obejmujących jakieś wielkie, ujednolicone programy ogólnopolskie (zwłaszcza, że pewnie czekałbym na nie do końca świata i zgodnie z uświęconą tradycją biurokracji zawaliłyby się po pół roku pod ciężarem własnej indolencji). Wystarczy mi, jeśli każda instytucja będzie swoje skarby powolutku digitalizowała, pamiętając o dobrej jakości skanów oraz normalnym i intuicyjnym systemie indeksowania.
Co warto Twoim zdaniem digitalizować? Jak powinna wyglądać platforma prezentująca zdigitalizowane zbiory muzeów, bibliotek itp.? Napisz koniecznie swoją opinię w komentarzu!
Więcej o projekcie „Cyfrowe udostępnianie zasobów Polskiej Akademii Nauk – Biblioteki Kórnickiej” przeczytacie tutaj!
Materiał został zrealizowany dzięki: