Digi.ceskearchivy.cz. Gratka dla badaczy historii Czech
O zaletach cyfrowego archiwum czy, jak mówią nasi południowi sąsiedzi, digitálního archivu, nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać. Jest to przede wszystkich oszczędność czasu i pieniędzy. Czasu, który zajmują dojazdy i pobyt w archiwum; pieniędzy – na dotarcie do rzeczonego archiwum. W polskich placówkach dodatkowym kosztem jest robienie zdjęć interesujących nas dokumentów. Przykładowo w Koszalinie wykonanie zdjęcia cyfrowego przez użytkownika jego aparatem kosztuje złotówkę. W Czechach zazwyczaj nie ma tego problemu: jak masz cyfrówkę, możesz cykać zdjęcia do woli – byle bez flesza.
Wracając do wspomnianej strony internetowej. Została uruchomiona dwa lata temu, 22 listopada 2007 roku. Jej zasoby stale się powiększają, przykładowo 12 listopada 2009 roku wzbogaciła się o księgi metrykalne z trzech parafii rzymskokatolickich. W ogóle materiałów tego typu jest sporo, ponieważ po II wojnie światowej większość metryk kościelnych trafiła do archiwów państwowych. Tak więc genealodzy – zarówno zawodowi historycy, jak i pasjonaci, szukający swoich przodków – nie są uzależnieni od dobrej woli proboszcza, ale mają do nich swobodny dostęp. A teraz nawet nie będą musieli zamawiać odpowiednich ksiąg w placówce archiwalnej, tylko mogą sobie przeglądać interesujące ich materiały w internecie.
W rzeczonym przypadku jest to 4740 ksiąg metrykalnych, obejmujących 833 796 stron. Oprócz tego istnieje dostęp do innego rodzaju źródeł. Sporo jest tu wiejskich kronik (sztuk 1086). Można też odnaleźć niektóre trudno dostępne publikacje, jak np. wydane w 1929 roku listy Oldřicha z Rožmberka z lat 1418-1437.
Strona jest dostępna w trzech wersjach językowych – po czesku, angielsku i niemiecku. Zatem mamy tu wszystko, czego można oczekiwać po cyfrowym archiwum. Miejmy nadzieję, że kiedyś większość polskich placówek archiwalnych pójdzie śladem tej w Trzebowni.