Denise Kiernan – „Dziewczyny atomowe” – recenzja i ocena

opublikowano: 2013-08-15, 20:14
wolna licencja
Coraz lepiej poznajemy historię związaną z powstaniem pierwszych bomb atomowych. Obfituje ona w wiele szczegółów i zawiłości, w których wzajemnie przenikają się: polityka, nauka, gospodarka i sprawy społeczne. Dzieje te oglądamy najczęściej oczyma oficjeli i znanych postaci. Rzadko kiedy patrzymy na bombowe przedsięwzięcie z punktu widzenia szarej codzienności. A właśnie o niej opowiadają „atomowe dziewczyny”.
reklama
Denise Kiernan
Dziewczyny Atomowe. Nieznana historia kobiet,
nasza ocena:
8/10
cena:
35,00 zł
Wydawca:
Wyd. Otwarte
Rok wydania:
2013
Liczba stron:
424 + 16
Format:
145×205 mm
ISBN:
978-83-7515-158-9

Przeczytaj fragment książki

„Dziewczyny Atomowe. Nieznana historia kobiet, które pomogły wygrać II wojnę światową” to najnowsze dzieło Denise Kiernan. Autorka jest pisarką i dziennikarką, która ma za sobą publikacje w największych amerykańskich gazetach i wydawnictwach. Książka jest owocem siedmioletnich badań, które Kiernan prowadziła w wielu instytucjach naukowych i w oparciu o dostępną dokumentację. Najważniejszym elementem pracy były przeprowadzone w latach 2009–2012 spotkania z kobietami, które brały udział w pracach nad stworzeniem bomby atomowej.

Historia ma miejsce w Oak Ridge, w amerykańskim stanie Tennessee, gdzie w latach 40. XX wieku powstał ogromny kompleks badawczo-przemysłowy. W Placówce X, jak go często nazywano, prowadzono prace i badania związane ze wzbogacaniem uranu. Substancja ta legła u podstaw konstrukcji nowej broni masowego rażenia. Przedsięwzięcie w Oak Ridge zwykle niknie w cieniu prac ośrodka w Los Alamos, który najczęściej kojarzymy z bombami atomowymi. Tym samym, dostajemy do ręki historię, która z trudem przebija się do świata popularnych wątków historycznych.

Dwóch kurierów wsiadło do pociągu. Następny przystanek: Chicago. Pojemniki, które przewozili, były zrobione z niklu powleczonego złotem, ale kurierzy nie byli zainteresowani ani pojemnikami, ani ich zawartością.

Może się wydawać, że dzieje, które miały zmienić losy wojny i wpłynąć na późniejsze losy świata, nie mają wiele wspólnego z dniem powszednim, wyjętym z życia kucharek, sekretarek i szeregowych robotnic, zatrudnionych w tajnym, odizolowanym od świata kompleksie. Nic bardziej mylnego. Decyzja, czy upiec chleb kukurydziany czy żytni, zmagania pielęgniarek z pacjentami po wypadkach albo tajemnice zawodowe, które nagle pojawiły się w życiu wielu małżeństw, miały ogromny wpływ na powstanie atomowej potęgi Stanów Zjednoczonych. Tym bardziej, że wymagania były duże, a cel nieznany.

To zawsze straszny wstrząs dla kobiety, kiedy rozmowny i otwarty z natury mąż z dnia na dzień przestaje z nią rozmawiać. Z początku czuje się zraniona, potem oburzona, w końcu stara się dowiedzieć, co jest tego przyczyną.

Głównymi bohaterkami „Dziewczyn atomowych” Kiernan są młode kobiety, które pozostawiły rodzinne miasta i wsie, by wziąć udział w egzotycznym projekcie, który miał przyspieszyć przebieg wojny. Wśród głosów i wspomnień wielu pań szczególnie wyróżniają się: Dorothy Wilkinson, Jane Puckett, Virginia Coleman, Celia Klemski czy Toni Schmitt oraz niedoceniane przez historię przedstawicielki świata nauki – Lise Meitner czy Ida Noddack. To właśnie ich rozterki, drobne radości, poczucie zawodu, obowiązku, a także ciekawości i zmęczenia, budują nieznany epizod II wojny światowej.

Dowiadujemy się szczegółów na temat ich życia i relacji z innymi członkami zamkniętej społeczności Oak Ridge. Wszystko w tle decyzji politycznych i ciągłej inwigilacji. Autorka zarysowuje przeżycia szeregowych pracownic, nadając im nieco fabularny wydźwięk. Opisy, związane z paniami postawionymi wyżej w hierarchii projektu, obfitują w nieco więcej, nieraz bardzo zaskakujących, ciekawostek historycznych.

Co ciekawe, Kiernan przedstawia historie „atomowych dziewczyn” na kilku płaszczyznach. Codzienne, dość specyficzne życie mieszkańców Oak Ridge rysuje przed nami socjologiczną ciekawostkę. Oto znani naukowcy i wojskowi dzielą wspólną, zamkniętą przestrzeń ze zwykłymi zjadaczami chleba. W konsekwencji cała ta społeczność tworzy swój własny, choć wymazany z map, świat. A w nim niemal wszystko to, co ludzkie.

reklama
Rosół. Sarah, matka Kramdisha wiozła go w słoiku trzy dni aż z samego Denver. Kiedy kuzyn Arnolda, który pracował w radiu, dowiedział się o śmiertelnym wypadku, czym prędzej skontaktował się z jego rodzicami. Matka, usłyszawszy o śmierci syna, zemdlała. Gdy odzyskała przytomność, a stacja radiowa KLZ z Denver podała, że Arnold jednak żyje i przebywa w szpitalu, natychmiast wyruszyła w drogę. Zamierzała nakarmić swojego syna rosołem i nikt jej w tym nie mógł przeszkodzić.

Trudno też o coś bardziej romantycznego, niż historia powstania nowego reaktora jądrowego, doprawiona wątpliwościami energicznej dziewczyny, spotykającej się z młodym naukowcem, z którym prowadzi dyskusje nad sensem ich pracy. Oboje zdają sobie sprawę z konieczności zachowania dyskrecji i możliwości, że ktoś ich podsłucha.

Treść wabi wieloma podobnymi opisami. Często odnosi się do naukowych problemów lub nadmiernej ciekawości co odważniejszych postaci, niesionych kilometrami drewnianego chodnika, w echu spacerowych westchnień i nieraz bardzo irytującej niewiedzy.

Na deser czytelnik dostaje kilka ciekawostek, które dodają wszystkiemu pikanterii. Na przykład informacje o zużyciu energii elektrycznej:

Jeśli chodzi o wykorzystanie energii elektrycznej, nawet Nowy Jork wyglądał przy Oak Ridge jak, nie przymierzając, jakaś pipidówka.

Książka Denise Kiernan to prawdziwa gratka dla osób zainteresowanych historią II wojny światowej, a w szczególności jej atomowym wątkiem. Uzupełnia obraz Projektu Manhattan o nowe, bardziej ludzkie i codzienne problemy, przedstawione na tle najważniejszych i krytycznych dla niego wydarzeń. Warto także podkreślić, że książka wpisuje się w nurt wydawniczy akcentujący dzieje kobiet w wybranych wydarzeniach historycznych. „Dziewczyny atomowe. Nieznana historia kobiet, które pomogły wygrać II wojnę światową” dołącza więc do „Kobiet Holokaustu” czy „Dziewczyn wojennych”.

Czytelnik dostaje do rąk blisko 420 stron niezwykle ciekawych i świetnie opisanych wydarzeń z Oak Ridge. Autorka postawiła sobie wysoką poprzeczkę i wywiązała się z zadania wzorowo. W książce można czasem natknąć się na błąd, w którym, na przykład, neutron mylony jest z nukleonem. Są to jednak sytuacje rzadkie i w żaden sposób nie zaniżają wartości wydania.

„Dziewczyny atomowe” to także doskonały pretekst do zadawania pytań z różnych dziedzin wiedzy, od historii, po socjologię i psychologię. To także kolejna, dobra okazja, by spojrzeć na dzieje świata bardziej krytycznie i z zupełnie nowej perspektywy.

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

reklama
Komentarze
o autorze
Wojciech Andryszek
Specjalista IT, dziennikarz naukowy, scenarzysta. Ukończył informatykę na Uniwersytecie Łódzkim.
 Były redaktor i współpracownik portalu Histmag.org - specjalista ds. historii nauki i techniki. Członek Polskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Naukowych "Naukowi.pl". Jako dziennikarz (publicysta) publikował m.in. w dwutygodniku dla lekarzy specjalistów Puls Medycyny, portalu Onet.pl oraz portalach poświęconych nauce, medycynie i nowym technologiom: KopalniaWiedzy.pl, teberia.pl, techManiak.pl, GSMService.pl, Medme.pl czy OpenZone. Pociągają go nauki ścisłe, medyczne, nowe technologie, historia nauki i techniki a także przekaz niewerbalny, systemy i sztuki walki, muzyka, szkic i rysunek oraz fotografia. 
 W wolnych chwilach dużo czyta, pisze teksty do muzyki i tłumaczy z łaciny wyniki badań lekarskich. Kontakt: [email protected]

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone