Demjaniuk nie był katem, a ofiarą?
Ulrich Busch, obrońca Iwana Demjaniuka, którego proces toczy się od listopada 2009 r. przed monachijskim sądem wygłosił w środę na sali rozpraw mowę, w której przekonywał, iż – z uwagi na brak wystarczających dowodów w sprawie – należy uznać, że Ukrainiec jest niewinny oraz zwolnić go z aresztu.
Trzeba podkreślić, że ważnym dowodem w procesie była legitymacja SS, która miała należeć właśnie do Demjaniuka. Jednakże zdaniem Buscha została ona podrobiona przez KGB. Adwokat tłumaczył swoje stanowisko treścią niedawno odtajnionej dokumentacji (m.in. raportu FBI z 1985 r.) ze zbiorów Archiwów Narodowych w College Park (w stanie Maryland).
Busch zwrócił uwagę również na to, że od ponad 30 lat jego klientowi zarzuca się udział w hitlerowskich zbrodniach. Ten jednak pozostawał konsekwentny i nigdy nie przyznał się do winy: Czy John Demjaniuk był w Sobiborze? To pytanie było zadawane zawsze, a on nieustannie odpowiadał, że nigdy nie przebywał ani w Sobiborze, ani w Treblince, ani w Trawnikach. Co ciekawe, Busch uznał Ukraińca za ofiarę reżimów totalitarnych w ZSRR i III Rzeszy.
Od początku II wojny światowej do 1942 r. Demjaniuk służył w Armii Czerwonej. Następnie został schwytany przez Niemców, po czym miał zostać wysłany do obozu szkoleniowego SS w Trawnikach (w dystrykcie lubelskim Generalnego Gubernatorstwa), a w końcu trafił do Sobiboru. Oskarża się go, że jako strażnik nazistowskiego obozu pomógł w zamordowaniu niemal 28 tys. Żydów.
W marcu br. prokurator Hans-Joachim Lutz wnioskował o skazanie Ukraińca na 6 lat pozbawienia wolności. Miesiąc później Jules Schelvis, holenderski Żyd będący świadkiem w procesie, powiedział, że zaakceptowałby anulowanie Demjaniukowi kary więzienia pod warunkiem, że uzna on swą odpowiedzialność za zarzucane mu zbrodnie.
Źródło: foxnews.com.