David Van Reybrouck – „Revolusi. Indonezja i narodziny nowoczesnego świata” – recenzja i ocena
David Van Reybrouck – „Revolusi. Indonezja i narodziny nowoczesnego świata” – recenzja i ocena
Dlaczego historia indonezyjskich dążeń do niepodległości jest taka ważna? – takie pytanie może się nasunąć każdemu, kto sięga po nową książkę Davida van Reybroucka. Można odpowiedzieć, że Indonezja to jedno z najpotężniejszych państw świata, czwarte pod względem liczby ludności i zwyczajnie nie wypada nie znać jej historii. Albo dlatego, że to właśnie tam zaczął się upadek polityki kolonialnej. Autor przypomina zresztą, że to był pierwszy kraj, który ogłosił niepodległość po II wojnie światowej, kiedy Afryka oraz część Azji i Bliskiego Wschodu wciąż były podległe europejskim stolicom. Oba te argumenty są ważkie, ale dla mnie ta książka jest przede wszystkim jednym z ciekawszych dzieł na temat kolonializmu jako wielowymiarowego zjawiska. Chcesz naprawdę zrozumieć, czym był kolonializm, a możesz sięgnąć tylko po jedną książkę? Przeczytaj „Revolusi. Indonezja i narodziny nowoczesnego świata” Davida Van Reybroucka!
Autor jest belgijskim historykiem kultury, archeologiem i pisarzem. David van Reybrouck w swoim CV może pochwalić się doktoratem obronionym na uniwersytecie w Lejdzie, autorstwem wielu prac naukowych, ale też nowel i poezji. Najważniejsza pozycja w jego dorobku to „Kongo. Opowieść o zrujnowanym kraju”. To przetłumaczona na dziesiątki języków, sprzedana w ponad 500 000 egzemplarzy książka, która zdobyła przeszło 20 nagród i stała się najważniejszą publikacją dotyczącą haniebnej polityki Belgii wobec skolonizowanej ludności Konga. Czy „Revolusi” powtórzy jej sukces? Czy autor słusznie nazywany jest jednym z najważniejszych intelektualistów europejskich XXI wieku?
Recenzowana książka to nie tylko opowieść o kolonialnej historii Indonezji, ale prawdziwa monografia dziejów tego państwa. Van Reybrouck swój wywód zaczyna – jak na archeologa przystało – od pradziejów, by dalej sprawnie prowadzić czytelnika przez kolejne epoki do czasu, w którym Holandia stworzyła Holenderskie Indie Wschodnie. To wtedy zaczyna się najważniejsza część książki, opowiadająca historię kolonializmu i rewolucji, która zmieniła bieg światowej historii. „Revolusi” (ind. „Rewolucja”) to tak naprawdę kluczowy etap narodzin wolnego państwa i to właśnie dążenia niepodległościowe recenzowana książka stawia w centrum uwagi. Na publikację składa się 15 głównych rozdziałów, które uzupełnia wprowadzenie, epilog i bardzo obszerna bibliografia. Całość liczy 752 strony. Na uwagę zasługuje osobna część książki zatytułowana „Uzasadnienie źródeł”, w której autor wyjaśnia, jakimi pracami posłużył się przy opisie i dlaczego. Biorąc pod uwagę i tak niezwykle bogatą literaturę, wydaje się to trochę zbędne, ale zarazem dowodzi rzetelności i świadomości autora.
Bezdyskusyjnie recenzowana książka jest wyjątkowa. Zgrabnie poprowadzona została narracja, nie brakuje tu humoru, ale i gorzkiej refleksji, ocierającej się o sarkazm. Uwagę zwraca fakt, że autor nie tylko bazuje na gotowych opracowaniach, ale sam odbył niezliczone rozmowy ze świadkami historii. Opowieści tych ludzi są niesłychanie ciekawe, niejednokrotnie stawiają znane wydarzenia w nowym, społecznym świetle i mniej lub bardziej subtelnie zmieniają stan wiedzy na temat dawnych wydarzeń. Autor zebrał materiał, który pozwoliłby na napisanie kilku monografii naukowych, ale postanowił stworzyć coś ważniejszego. „Revolusi” zachowując cały warsztat naukowy, świadomie przekracza granicę hermetycznego świata opracowań akademickich. To książka, która może znaleźć się w sylabusie zajęć na uniwersytecie, ale też na półce każdego zainteresowanego historią świata i tym, jak wpływa ona na teraźniejszość. To książka, której przekaz dotrze do prasy, opracowań popularnonaukowych czy telewizji, ale obroni się też w gronie recenzji naukowych. To wyjątkowo trudna sztuka i wydaje się, że David van Reybrouck doskonale ją opanował.
Właściwie nie mam zastrzeżeń do strony językowej publikacji – bardzo dobrą pracę wykonała tłumaczka, Iwona Mączka, doskonale spisała się redakcja i korekta. Atrakcyjne jest również wydanie – twarda oprawa i tłoczone litery sprawiają, że książka prezentuje się bardzo dobrze. Nieco mniej podoba mi się motyw graficzny na okładce, przywodzi mi na myśl obrazy generowane przez AI, choć to odczucie bardzo subiektywne. Niestety, poza mapami nie zdecydowano się na wykorzystanie rycin, a dodatkowa wkładka ze zdjęciami ilustrującymi wydarzenia, byłaby świetnym uzupełnieniem.
Momentami narracja wydaje się nieco chaotyczna. Autorowi zdarza się wplatać za dużo wątków, które potem się urywają. Mogłyby stanowić ciekawą dygresję, ale wtedy trzeba by to było jasno zaznaczyć. Inaczej czytelnik otrzymuje skrawki informacji, ciekawe zagadnienia, które najpierw są sygnalizowane, a potem nagle porzucane. Na przykład do niczego nie prowadzi kilka zdań na temat Arthura Rimbauda na stronie 70. Nie przekonuje mnie też stosowanie terminu „Indoeuropejczycy” w odniesieniu do mieszkańców Holenderskich Indii Wschodnich, którzy posiadali europejski status prawny, ale byli pochodzenia mieszanego (azjatyckiego i europejskiego). Termin ludność „Indo” byłby tu chyba jednak poprawniejszy z uwagi na upowszechnienie w literaturze całkiem innego rozumienia pojęcia „Indoeuropejczyk”. Choć inne znaczenie rzeczywiście występuje i nie jest to wymysł autora, to jednak niepotrzebnie komplikuje i tak już złożoną mozaikę kulturowo-państwowo-narodowo-prawną.
Mimo drobnych uwag, książka „Revolusi” to publikacja bardzo ważna, którą powinien przeczytać każdy, kto chce rozmawiać o problemach takich jak kolonializm i post-kolonializm. To intelektualna uczta i wspaniale opowiedziana historia o atawistycznej potrzebie ludzi, jaką jest dążenie do wolności. Polecam!