David Nicolle, Wiaczesław Szpakowski – „Kałka 1223: Najazd Mongołów Czyngis-chana na Ruś” – recenzja i ocena
„Kałka 1223: Najazd Mongołów Czyngis chana na Ruś” stanowi kolejną część wydawanej przez krakowski Libron serii „Osprey Kampanie”. Wizualnie pozycja przedstawia się podobnie do recenzowanej przez nas niedawno drugiej części serii: „Termopile 480 p.n.e: ostatnia walka trzystu”. Jest wydana bardzo estetycznie i solidnie, na kredowym papierze. Podobnie jak w pozostałych tomach, wizytówką książki jest jej oprawa graficzna. Składają się na nią fotografie, mapy, rzuty 3D na pole bitwy, a także rysunki przygotowane przez Wiktora Korolkowa.
„Kałka 1223” to w założeniu popularnonaukowa pozycja, w zwięzły, przystępny sposób przedstawiająca bitwę, jej przyczyny i konsekwencje. Książka liczy 96 stron, z których jednak tylko kilka opisuje samą bitwę. Nie ma w tym nic dziwnego. Na temat przebiegu starcia zachowało się przecież niewiele informacji.
Książkę otwiera krótki wstęp, wyjaśniający przyczyny kampanii. Wydał mi się on przesadnie lakoniczny. Przede wszystkim autorzy nie wyjaśnili problemu rozwoju państwa mongolskiego, przez co czytelnik zostaje od razu rzucony na głęboką wodę. Jeszcze mniej z książki można dowiedzieć się o księstwach ruskich i o Połowcach, którzy odegrali ważną rolę w bitwie. Także wcześniejsze etapy ekspansji Mongołów zostały potraktowane po macoszemu. Podbojowi Gruzji autorzy poświęcili dwa zdania, opanowaniu Alanii – jedno. Oczywiście, nie to stanowi meritum pozycji, ale jednak w „Termopilach” wstęp wyjaśniał znacznie więcej.
Pełniejszy jest opis sylwetek dowódców, a rozdział poświęcony uzbrojeniu obydwu stron to już istne kompendium wiedzy. Przy tym, szczegółowość tego rozbudowanego rozdziału może wręcz zniechęcić niektórych czytelników, bowiem w tej części książka z popularnonaukowej momentami przekształca się w naukową. Dla osób zainteresowanych wojskowością średniowieczną będzie to jednak niewątpliwa zaleta pozycji.
Najbardziej zainteresował mnie kolejny rozdział, zarysowujący przebieg kampanii. Autorom udało się oddać historię w żywy sposób, a przede wszystkim odkłamać kilka powszechnych nawet wśród naukowców mitów. w „Kałce 1223” doskonale widać, że Mongołowie nie byli nieokrzesanymi dzikusami, ale stosunkowo wysoko rozwiniętym ludem, stosującym zaawansowaną technikę wojskową, dyplomację i wyrafinowany podstęp. Być może niechcący autorzy powtórzyli jednak inny mit, pisząc że „wojna z Rusią stała się nieunikniona, chociaż Mongołowie wcale jej nie chcieli”. Tak kontrowersyjne twierdzenie chyba powinno zostać podparte jakimkolwiek uzasadnieniem.
Na wysoką ocenę niewątpliwie zasługuje opis samej bitwy: zrozumiały i uzupełniony czytelnymi planami taktycznymi. Szkoda tylko, że stosunkowo mało uwagi autorzy poświęcili konsekwencjom starcia. Za ciekawy pomysł należy natomiast poczytać szerokie przedstawienie „pola bitwy dzisiaj”. Ten końcowy rozdział można znaleźć także w innych pozycjach z serii „Osprey Kampanie”, ale w „Kałce” jest on dłuższy, bogato ilustrowany, i przynajmniej moim zdaniem – bardziej interesujący.
Na koniec warto wspomnieć, że dużą zaletą książki jest dołączone kalendarium, a także bogactwo ilustracji. Mapy są wprawdzie poglądowe, ale dzięki temu bardzo czytelne. Także rysunki Korolkowa są estetyczne, choć moim zdaniem nieco zbyt bajkowe, a za mało realistyczne.
„Kałka 1223” to moim zdaniem pozycja godna polecenia. To przystępna, doskonale wydana monografia. Wprawdzie ze względu na skąpe odwołania do źródeł i charakter narracji niekoniecznie przyda się ona naukowcom, ale miłośnikom średniowiecza czy historii militarnej ogółem – na pewno tak.