David Grann – „Sprawa Wagera. Opowieść o katastrofie, buncie i morderstwie” – recenzja i ocena
David Grann – „Sprawa Wagera. Opowieść o katastrofie, buncie i morderstwie” – recenzja i ocena
No właśnie, do czego można się posunąć, chcąc uratować własną skórę? Opowieść o losach załogi HMS Wager jest na swój sposób uniwersalna. Oto bowiem skrajnie trudne warunki spowodowały, że wśród członków załogi ujawniły się najniższe instynkty. Choroby, głód, przejmujące zimno – to wszystko nie tylko nie wywołało potrzeby zjednoczenia na rzecz znalezienia wspólnego ratunku, ale uwydatniło podziały. Ludzie byli wynędzniali i znużeni. Przyniosło to załamanie dyscypliny i bunt, a więc najgorszą z możliwych epidemii, jakich można doświadczyć na bezkresnym morzu. Zabójczą niczym tyfus i szkorbut.
David Grann nie napisał jedynie monografii słynnego okrętu. Opowiedział o ludziach. Nie chciałabym zdradzać szczegółów tej opowieści, bo odniosłam wrażenie, że najlepiej smakuje ona wówczas, gdy poznajemy ją dopiero dzięki recenzowanej książce. Autor opiera się na licznych źródłach archiwalnych i memuarystyce. Jest ścisły, a jednocześnie bardzo plastycznie opowiada o kolejnych etapach dramatycznej wyprawy. Rewelacyjnie dozuje napięcie, sprawiając, że od lektury ciężko się oderwać (i piszę to jako kobieta). Czyni to w taki sposób, że niemal czujemy zapach stęchlizny na pokładzie, doświadczamy przejmującego zimna, słyszymy złowieszcze skrzypienie desek, przeżywamy śmierć kolejnych członków załogi, przepełnieni żalem żegnamy okręt, który przez długie miesiące był wspólnym domem. Ciasnym, lecz dającym jako takie poczucie bezpieczeństwa.
Autor posługuje się przy tym licznymi zapiskami i wspomnieniami, konfrontuje je, ale jest jak najdalszy od tego, by narzucać czytelnikowi swój pogląd. Narracja prowadzona jest tak umiejętnie, że nie wiemy, komu kibicować, a po prawdzie chcemy kibicować wszystkim. Kto ma silniejsze argumenty, dowódca HMS Wager David Cheap, czy okrętowy działomistrz John Bulkeley? Każdy ma swoje racje, ale czy stara się przy tym manipulować opinią publiczną i przeciągnąć ją na swoją stronę? Stawką jest życie, a na winnego czeka szafot. Czy kształtowanie nastrojów nie było jeszcze jednym rozpaczliwym aktem ratowania własnej skóry w obliczu wojskowego wymiaru sprawiedliwości? Te pytania są fundamentalne, a odpowiedzi nigdy nie będą jednoznaczne. Dlatego sprawa Wagera zostaje z nami jeszcze długo po lekturze książki.
Korona w osobie aparatu administracyjnego zdawała sobie również sprawę, że wyroki sądu będą miały wpływ na autorytet marynarki oraz na morale załóg, które przecież wykonywały nieraz ekstremalnie trudne zadania i były narażone na radzenie sobie z trudnymi do przewidzenia okolicznościami. O ile więc twarde prawo morskie wydawało się dla jednych sprzymierzeńcem, dla innych – bezwzględnym przeciwnikiem, o tyle dla ocalałych – na szczęście dla nich – nie stało się narzędziem w ręku kata. Autorytet Korony był ważniejszy od skrupulatnej interpretacji nie zawsze życiowych przepisów.
Wielkość i potęga Anglii wykuwała się dzięki takim właśnie śmiałkom, którzy z narażeniem zdrowia i życia docierali do najbardziej odległych zakątków świata, odciskając tam, już na zawsze, swój ślad. Recenzowana książka to materiał gotowy na świetny serial. Nie ma się zresztą czemu dziwić, bowiem niedawno na ekrany kin trafiła adaptacja innej jego książki, „Czasu krwawego księżyca”, a reżyserii podjął się sam Martin Scorsese. Tym większe podziękowania należą się wydawnictwu W.A.B. za wydanie recenzowanej pracy rok po anglojęzycznym oryginale, a tłumaczowi, Piotrowi Grzegorzewskiemu, za solidny przekład.
Grann wykonał znakomitą pracę – nie tylko przybliżył burzliwe losy załogi zdziesiątkowanej przez siły przyrody i pychę, ale zrobił to w sposób ciekawy i wielowarstwowy. Jedni znajdą tu opowieść o osiemnastowiecznej technice okrętowej, inni z kolei dostrzegą tu intrygujące refleksje o ówczesnej medycynie. Jeszcze inni zadumają się nad ludzką naturą i psychologią. Bo nade wszystko „Sprawa Wagera” to opowieść o ludzkiej energii i słabościach, o wierze i zwątpieniu. W tym sensie stanowi jak gdyby zwierciadło minionych i przyszłych wydarzeń, w których człowiek musi się mierzyć z siłami większymi od niego samego.