Dariusz Terlecki – ,,Po dolary i wolność. Śladami Polonii w Ameryce” – recenzja i ocena
Dariusz Terlecki –,,Po dolary i wolność. Śladami Polonii w Ameryce” – recenzja i ocena
Z jednej strony już tytuł książki sugeruje, co skłaniało Polaków do wyruszenia w nieznane. Pogoń za pieniądzem oraz wolnością miała wtedy jednak inne znaczenie niż teraz. Ucieczka przed biedą i okupantami nie była jedynie fanaberią poprawy komfortu życia, jak można dzisiaj nazwać wyjazd zagranicę w celu zarobkowym.
Dariusz Terlecki jest byłym dziennikarzem i absolwentem dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Swoje teksty publikował m.in. w „Polityce”, „Gazecie Wyborczej” oraz „Prawie i Życiu”. Od 25 lat jest zawodowo związany z biznesem. Zarządza strukturami europejskich i amerykańskich firm w Polsce i krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Prezes zarządu firm polskich, w tym spółek notowanych na warszawskiej giełdzie. Pasjonat historii.
Autor pokazuje w swojej książce różne losy emigrantów nie tylko z Polski, ale także z Europy. A wszystko to przez pryzmat historii emigracyjnej swojego pradziadka Mikołaja Terlickiego. Dariusz Terlecki wyruszył jego śladami choć droga którą pokonał z Polski do Nowego Jorku zajęła mu zaledwie kilka godzin. W przeciwieństwie do Mikołaja, który wraz z tysiącami innych emigrantów, ten sam odcinek drogą morską przemierzał kilka tygodni. Dramatyczne warunki sanitarne i mieszkalne jakie panowały wówczas na statkach mogą przyprawić o ból głowy niejednego współczesnego czytelnika.
Marzenia o,,amerykańskim śnie” zabiły niejednego Europejczyka próbującego dotrzeć do Stanów Zjednoczonych. Dariusz Terlecki przedstawia całą drogę do osiągnięcia celu. Od wielogodzinnej podróży dorożką, koleją, a następnie statkiem, do nawet kilkudniowego koczowania w budynku terminalu w oczekiwaniu na badania i przekroczenie granicy. Autor nie zapomina także poruszyć kwestii tych biedaków, którym odmówiono wstępu na teren Stanów Zjednoczonych.
Książka jest kompleksowym przedstawieniem śladów Polonii w Ameryce. Ich marzeń, oczekiwań, a niekiedy także rozczarowań, które również dosięgnęły rodzinę autora. Wszystkie ciekawostki i historię są wsparte poszukiwaniami i badaniami przeprowadzonymi przez Dariusza Terleckiego na terenie Stanów Zjednoczonych. Polszczyzna, jaką posługuje się autor, nie pozwala oderwać się od publikacji. Tekst wzbogacono licznymi zdjęciami i dokumentami, do których dotarł Dariusz Terlecki w archiwach muzealnych i kościelnych w USA. Choć to banalne, muszę pochwalić pomysł na wydanie książki. Szary, ekologiczny papier i czarno-białe fotografie świetnie korespondują z tematyką książki.
Trudno doszukać się poważniejszych wad recenzowanej publikacji. Jej uniwersalny charakter tak naprawdę nie ogranicza grupy odbiorców. Na minus zaliczyć można drobne potknięcia wydawnicze i literówki (m.in. na s. 258: Czy mógł być wśród nich być Mikołaj?).
Przedstawiona historia uzmysławia nam, w jak komfortowych czasach przyszło nam żyć. Wyjazd na drugi koniec świata, bez względu na to czy jest turystyczny czy zarobkowy, nie jest wyprawą życia, na którą poświęca się cały jego dorobek. Teraz podróż ma określony cel a i działania, które mu towarzyszą można zrealizować przez wyjazdem. Wybierając się za granicę często mamy już przygotowany grunt pod pracę i mieszkanie, co w dobie Internetu nie stwarza to większego problemu. Autor przenosi nas w czasy, kiedy wyjazd do Stanów Zjednoczonych był niekiedy podróżą w jedną stronę, a życie na obczyźnie sprawiało wieczną tęsknotę za Ojczyzną. Książka do polecenia każdemu. Tematyka szczególnie interesująca dla osób nieznających losów kilku milionów emigrantów z początku wieku XX.