Czyżby Robin Hood (nie) istniał?

opublikowano: 2010-05-13, 14:22
wolna licencja
Robin Hood to postać w kulturze masowej powszechnie znana. Któż bowiem nie słyszał o dzielnym i niesfornym banicie zamieszkującym leśne tereny hrabstwa Nottingham, łupiącym bogatych i rozdającym zdobyte kosztowności biednym? Jak ma się jednak legenda do faktów historycznych? Czy ilość zachowanych źródeł średniowiecznych jest wystarczająca, aby próbować zrekonstruować losy angielskiego bohatera?
reklama
Pomnik Robin Hooda przy zamku w Nottingham (fot. Olaf1541, na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Na tych samych warunkach 3.0)

„Robin Hood”, kolejna superprodukcja z Russellem Crowe'em w roli głównej, już w piątek pojawi się na srebrnych ekranach. Zanim jednak film w reżyserii Ridleya Scotta, twórcy m. in. kasowego przeboju „Gladiator” z 2000 roku, wejdzie do polskich kin, jego premiera odbyła się wczoraj (12.05.2010) na festiwalu w Cannes.

Kim naprawdę był Robin Hood i kiedy żył? Z filmu Scotta można dowiedzieć się, że uczestniczył w III krucjacie wraz z królem Ryszardem Lwie Serce, sprzeciwiając się następnie władzy Jana bez Ziemi. Tytułowy bohater w sposób wręcz modelowy odzwierciedla upodobanie reżysera do patetycznych wizji i nasuwa skojarzenia z heroizmem Maximusa z „Gladiatora”.

Czy legenda o Robin Hoodzie ma realne podstawy w rzeczywistości historycznej? Zdaniem obecnego szeryfa Nottingham, Leona Unczura, być może jest echem pogańskich mitów, skoro przywiązywano wówczas sporą wagę do lasu jako siedliska istot nadnaturalnych, głównie duchów. Również Bob White, przewodniczący Ogólnoświatowego Towarzystwa Robin Hooda, wiąże legendę z charakterystycznymi dla kultury ludowej opowieściami o „zielonym człowieku” (duchu lasu odzianym w liście, cieszącym się z nadejścia wiosny) zwanym Rob of the Hood lub Robin the Hood, a przekazywanymi i rozwijanymi przez wędrownych trubadurów.

Czy Robin Hood to postać z przełomu XII i XIII wieku? Rob Lutton, mediewista z University of Nottingham, podkreśla, że najstarsze wiadomości na temat Robin Hooda można zaczerpnąć z tekstów pochodzących z początku XV wieku, choć traktujących o odległych czasach. Z wcześniejszych dokumentów wiadomo jednak, że już po 1260 roku „Hod” i „Robhod” były bardzo popularnymi przezwiskami banitów.

Davida Crook emerytowany pracownik Public Record Office (rządowej agencji ds. archiwów) uważa, że zidentyfikował pierwowzór tych wszystkich wyjętych spod prawa rozbójników. Miałby nim być niejaki Robert Hod, bandyta z Yorkshire występujący w dokumencie z 1225 roku. Może on być tożsamy z Robertem z Wetherby, ściganym (i straconym) w tym samym roku przez specjalnie do tego celu wynajętych (co było rzadkością) ludzi szeryfa Nottingham.

reklama

Crook sądzi, że opowieść o pościgu i schwytaniu Wetherby'ego rozprzestrzeniała się szybko wzdłuż drogi z Yorku do Londynu i w ciągu pokolenia Robe Hod i Robhod stały się standardowym żartobliwym przezwiskiem banitów. Crook znalazł nawet dokument z 1261 roku, w którym wymazano prawdziwe imię przestępcy i zastąpiono je zwyczajowym.

Inną teorię wysuwa David Greenwood, historyk-amator, który poświęcił się badaniom Czynów Robyn Hode'a – najdłuższej z ballad traktujących o leśnym rozbójniku. Uważa on, że została ona napisana przez czternastowiecznego barda Richarda Rolle'ego, który umieścił w swym dziele trzech Robin Hoodów: łucznika, pana (jego postać miała być oparta na bogatym kupcu z Nottingham) i poetę, czyli samego siebie. Autor miał wykorzystać zwyczajowe imię banitów do nazwania członków bandy, do której sam należał, a która nękała Edwarda II w hrabstwach Nottingham i York w latach 1322–23 zanim została ułaskawiona.

Na uwagę zasługuję fakt, że przestępcy w średniowiecznej Anglii nie byli zupełnie pozbawieni akceptacji społecznej. Od czasów Wilhelma Zdobywcy ludzie mieszkający i pracujący w lasach podlegali drakońskim prawom, które przyjmowali z dużą niechęcią. Łamiący je bandyci mogli uchodzić za symbol sprzeciwu wobec władzy monarszej i wojowników o wolność. Co ciekawe, jak twierdzi wspomniany Crook, Robin Hood na pewno poruszał się pieszo i rzadko, jeśli w ogóle, dosiadał konia. Jego posiadanie było wówczas niewątpliwie luksusem, a banici, ludzie napiętnowani przez władzę, przed którą się ukrywali, zazwyczaj nie opływali w dostatek, żyjąc z dnia na dzień.

Źródła: guardian.co.uk ; timesonline.co.uk.

Zobacz też:

reklama
Komentarze
o autorze
Roman Sidorski
Historyk, redaktor, popularyzator historii. Absolwent Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Przez wiele lat związany z „Histmagiem” jako jego współzałożyciel i członek redakcji. Jest współautorem książki „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych” (2009). Współpracował jako redaktor i recenzent z oficynami takimi jak Bellona, Replika, Wydawnictwo Poznańskie oraz Wydawnictwo Znak. Poza „Histmagiem”, publikował między innymi w „Uważam Rze Historia”.
Waldemar Kowalski
Magister historii (specjalność – historia wojskowości) na Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym Jana Kochanowskiego w Kielcach. Absolwent podyplomowego Studium Bezpieczeństwa Narodowego na Uniwersytecie Warszawskim. Były członek redakcji "Histmag.org". Główne zainteresowania: wojskowość, militaria, religie, filozofia, stosunki międzynarodowe.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone