Czy za pięć lat spotkamy się w Muzeum Historii Polski?

opublikowano: 2013-11-12, 14:49
wolna licencja
Muzeum na stulecie odzyskania niepodległości? To świetny pomysł! Byleby tylko udało się przemóc aurę niemożności, istniejącą wokół tej ważnej dla ludzi związanych z historią inicjatywy.
reklama

Przed Świętem Niepodległości Muzeum Historii Polski przygotowało nowy spot promocyjny, w którym udział wzięli historyk Antoni Dudek, aktorka Grażyna Wolszczak, nauczyciel i publicysta Jan Wróbel, dziennikarz Marcin Meller oraz aktorka i działaczka społeczna Anna Dymna. Przekaz tego spotu był jasny – historia pełni ważną funkcję społeczną i jest stale obecna w naszym życiu, a Muzeum Historii Polski będzie ważnym projektem kulturalnym i obywatelskim. I co najważniejsze: powstanie ono w 2018 r., w stulecie odzyskania niepodległości.

Osobie piszącej na portalu, który gromadzi ludzi pod hasłem „Łączy nas historia”, trudno negować to przesłanie. MHP to jeden z najważniejszych obecnie projektów historycznych w tym kraju, który ma szansę przysłużyć się pogłębianiu świadomości historycznej Polaków, a także być dobrą wizytówką Polski dla cudzoziemców. Warto pochwalić twórców koncepcji muzeum, którzy wyraźnie nie chcą stawiać na jednowątkowość. Specyfiką Muzeum Historii Polski, odróżniającą je od Muzeum Powstania Warszawskiego i podobnych muzeów tematycznych, jest fakt, że nie mamy do przedstawienia jednej opowieści. Chcemy mówić i o dziejach parlamentaryzmu i o walkach o wolność, o kształtowaniu tożsamości i o życiu codziennym. Nie da się tysiąca lat opowiedzieć w prosty, linearny sposób. Musimy współpracować z wieloma ekspertami, którzy mają różne poglądy i wizje przeszłości. Musimy użyć zróżnicowanego instrumentarium, aby pokazać różnorodność postaw naszych przodków, czasem również uwzględnić współczesne spory historykówmówił dwa lata temu w rozmowie z naszym portalem dyrektor Robert Kostro. Miałem okazję słuchać wypowiedzi przedstawicieli muzeum, którzy ciekawie opowiadali nie tylko o planach użycia nowych technologii, ale także o bardzo różnorodnych ścieżkach, wokół których miałaby biec narracja.

reklama

O potencjale, jaki ma Muzeum, świadczy chociażby dzień wczorajszy: w warszawskim Ogrodzie Saskim zorganizowano VIII Przystanek Niepodległość i grę miejską „Drogi do wolności”. Galeria zdjęć z tego wydarzenia, prezentowana na profilu Muzeum na Facebooku, pokazuje radość, zabawę i zupełnie inny (moim zdaniem lepszy) sposób na świętowanie Niepodległości, niż wykrzykiwanie polityczno-ideowych sloganów na partyjnych wiecach. Oby Muzeum tak właśnie wpływało na naszą kulturę historyczną, ale też i polityczną.

Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego w rządzie Platformy Obywatelskiej (fot. Matěj Baťha, Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0).

Niestety, tło tego wszystkiego nie napawa mnie optymizmem. Zacznijmy od strony polityki, która jak dobrze wiemy w naszym kraju ostatnio raczej szkodzi życiu społecznemu, tworząc głębokie podziały. Wydaje się, że Muzeum Historii Polski stało się ofiarą dołu, który tzw. „dwie Polski”, kopią między sobą. Muzeum utworzono w 2006 r. w czasach rządu Prawa i Sprawiedliwości z inicjatywy Kazimierza Michała Ujazdowskiego. Było ono od początku kojarzone ze środowiskiem „muzealników”, związanych z tą partią. Już jednak wkrótce, po zmianie władzy, rząd Platformy Obywatelskiej zaczął ustawiać się bokiem do tego projektu, o czym świadczą słowa ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego, który stwierdził, że Polska nie powinna być krajem cmentarzy i muzeów. W późniejszym okresie ten sam minister snuł rozważania nad umieszczeniem muzeum w odbudowanym Pałacu Saskim, co automatycznie unieważniałoby znaczną część dotychczasowych prac, łącznie z zatwierdzonym już projektem architektonicznym. Trudno powiedzieć, czy ten chłodny stosunek do MHP spowodowany był względami politycznymi (odcięcie się od projektu rywala), czy też był wynikiem tendencji, którą przy innej okazji trafnie określił Rektor Uniwersytetu Warszawskiego prof. Pałys: księgowość stała się królową nauk.

Dziś minister Zdrojewski jest już bardziej przekonany do tego projektu, chcąc finansować go ze środków unijnych. Jednak klimat polityczny nie pomaga Muzeum – polska scena polityczna pod względem stosunku do historii dzieli się dziś na trzy części: prawicę, która uczyniła z niej motor swojego programu, wykorzystywany też jako młot na przeciwników (proszę przypomnieć sobie atak prezesa Kaczyńskiego na Muzeum II Wojny Światowej), Platformę Obywatelską, która chciałaby prowadzić jakąś politykę historyczną (patrz wspomniane muzeum w Gdańsku), jednocześnie jest zaś więźniem swojego, coraz bardziej odwołującego się do frazesów, programu modernizacyjnego („nie róbmy polityki, budujmy mosty”), i lewicę, która albo od historii woli kwestie obyczajowe (Ruch Palikota), albo nie potrafi wyjść poza postkomunistyczny schemat (SLD i Edward Gierek). Jedni są w sferze historii nadaktywni, drugich prawie zupełnie ona nie interesuje, a kwestie patriotyzmu czy tożsamości uznają oni za podwórko PiS. Być może upraszczam, ale takie rozedrganie nie służy Muzeum Historii Polski – potrzebny jest mu kompromis, ale również niezależność od ośrodków politycznych.

reklama

Problematyczna jest też sama kwestia siedziby muzeum. Nie jestem ani entuzjastą nowoczesnej architektury, ani też zwolennikiem poglądu, że jak Muzeum Historii Polski, to tylko w Pałacu Saskim (który swoją drogą warto odbudować) czy jakimkolwiek innym „historycznym” obiekcie. Nie mam nic przeciwko planowanej siedzibie przy pl. na Rozdrożu, widzę jednak inne zagrożenie - „zadaszenie” Trasy Łazienkowskiej na jej odcinku centralnym wymagać będzie na pewno sporych prac budowlanych, które wprowadzą utrudnienia w ruchu drogowym. Nie jestem radykałem dla którego najważniejsza jest prosta droga dla jego czterech kółek, domyślam się jednak, że decyzja, żeby postawić „jakieś muzeum” wywoła opór zwykłych mieszkańców Warszawy, dość przemęczonych ciągłymi pracami budowlanymi. Tym bardziej, że niekoniecznie będą czuć więź z powstającym muzeum – będzie dla nich albo złym projektem „tych drugich”, albo niepotrzebną nikomu inwestycją „mędrków”, którzy wolą wydawać pieniądze na historię, zamiast na tzw. „poważne problemy”.

reklama
Projekt siedziby MHP nad Trasą Łazienkowską (www.muzhp.pl).

I tu pojawia się trzecia sprawa – czy muzeum potrafi pokazać, że jest projektem wszystkich Polaków? Czy do ludzi trafia, że będzie to po prostu fajne miejsce, w którym wykorzystane zostaną nowoczesne technologie i które pozwoli dowiedzieć się czegoś o przeszłości, ale też o otaczającym nas świecie? Pamiętam, że dwa lata temu słuchałem dyskusji zorganizowanej przez Stowarzyszenie Przyjaciół MHP. Koordynator zespołu ekspertów, dr hab. Igor Kąkolewski, opowiadał na nim o fenomenalnych i mądrych pomysłach dotyczących sali poświęconej wolnej elekcji. Przyznam, że przekonałem się wówczas, że MHP nie będzie czymś podobnym do Muzeum Powstania Warszawskiego, które jednych swoją „podwyższoną temperaturą” przekazu zachwyca, innych zaś zniechęca. Niestety, w spotkaniu tym uczestniczyło najwyżej kilkanaście osób, w większości związanych z samym Stowarzyszeniem. Wydaje się to problemem szerszym. Oczywiście, są inicjatywy takie jak przegląd filmowy „Kogo kręci kino historyczne?”, Przystanek Niepodległość czy prezentowana w zeszłym roku świetna wystawa o różnorodności kulturowej mieszkańców pierwszej Rzeczpospolitej. Trudno jednak powiedzieć, by udawało się muzealnikom wzbudzać „apetyt” szerszych rzesz ludzi, którzy mogliby wywrzeć ogólnospołeczny nacisk na kłócących się polityków.

Dlatego też w najbliższej pięciolatce życzę Muzeum Historii Polski jak najwięcej szczęścia w pracy nie tylko na rzecz urzeczywistnienia w pełni jego idei, ale również skutecznego budowania społeczności ludzi, którym zależy na tej inicjatywie. Bo tylko w ten sposób można będzie wyjść z zaklętego kręgu polityczno-medialnej drętwej mowy, która w jakiś sposób hamuje tę wartą uwagi inicjatywę. Chciałbym w listopadzie 2018 r., zamiast zastanawiać się po raz kolejny „co z tą Polską?” i liczyć straty po zamieszkach w Święto Niepodległości, cieszyć się z nowego muzeum historycznego.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.

reklama
Komentarze
o autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone