Czy polityka historyczna może zmienić Polskę? Debata Histmag.org

opublikowano: 2015-09-17, 13:29
wolna licencja
Czy polityka historyczna pełni ważną funkcję w życiu publicznym, czy jest raczej zbędnym wywoływaniem jałowych dyskusji, odpowiadającym na aktualne zapotrzebowania polityków? Nad tym pytaniem i innymi zagadnieniami zastanawialiśmy się na wczorajszej debacie podsumowującej naszą akcję „Jaka powinna być polska polityka historyczna?”.
reklama

Zobacz też teksty opublikowane w ramach dyskusji „Jaka powinna być polska polityka historyczna?”

Debata zorganizowana przez Histmag.org i „Frondę Lux” odbyła się 16 września w Cafe Niespodzianka w Warszawie. Gościliśmy na niej prof. Marcina Kulę, historyka i socjologa, wykładowcę warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza, a wcześniej także Uniwersytetu Warszawskiego i Akademii Leona Koźmińskiego, dra hab. Marka A. Cichockiego z Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego, redaktora naczelnego rocznika „Teologia Polityczna” i byłego doradcę społecznego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, oraz Zbigniewa Gluzę, twórcę Ośrodka KARTA, redaktora naczelnego kwartalnika „Karta” i współinicjatora Domu Spotkań z Historią. Debatę prowadził redaktor naczelny Histmag.org Tomasz Leszkowicz. Gościom towarzyszył widniejący na portrecie Bolesław Bierut, pełniący funkcję symbolu trudnego i kontrowersyjnego dziedzictwa, wobec którego stoi polityka historyczna.

Uczestnicy dyskusji (od lewej): moderator Tomasz Leszkowicz, dr hab. Marek A. Cichocki, prof. Marcin Kula, red. Zbigniew Gluza (fot. A. Woch).

Prelegenci zastanawiali się nad tym, czym charakteryzuje się polska polityka historyczna, jakie wyzwania przed nią stoją i czy odgrywa istotną rolę w funkcjonowaniu naszego kraju. Marek Cichocki uważa, że stała się ona ważną częścią polskiego życia publicznego. – Polityka historyczna nie jest tylko teoretycznym konceptem, lecz żywą, społecznie ważną sprawą – stwierdził – Dorobek 25 lat jej instytucjonalnego budowania świadczy o jej ogromnej roli w Polsce. Widać to chociażby po przykładach Muzeum Powstania Warszawskiego, Muzeum Historii Żydów Polskich czy Europejskiego Centrum Solidarności, które stały się żywymi instytucjami, budzącymi powszechną ciekawość. Zainteresowanie historią stało się czymś popularnym, umasowionym, co pokazuje nawet liczba dodatków historycznych do tygodników. Ma to bezpośredni wpływ na nasze życie polityczne i publiczne. Trzeba docenić potencjał, który udało nam się stworzyć, nierozsądne byłoby atakowanie tego bezcennego zasobu, zbudowanego na różnych poziomach, którym jest rozbudzenie zmysłu historycznego u Polaków. Dodaje jednak, że polska polityka historyczna nie jest wolna od niedociągnięć. Podkreśla, że stoi ona przede wszystkim przed dwoma kluczowymi wyzwaniami: wspieraniem miejsc rozpowszechniających wiedzę o historii i szerzeniem prawdy historycznej wśród Polaków. – Należy skupić się na dalszym rozwoju instytucjonalizacji, tworzeniu nowych placówek i pracy nad tym, aby tworzyły one całość, umożliwić ich synergię. Trzeba także zadbać o udział Polski jako wspólnoty i państwa w zagranicznej polityce historycznej. Drugim poważnym zadaniem dla Polski jest zadbanie o edukację historyczną. Popularyzacja historii, jej umasowienie, słabo przełożyły się na wiedzę Polaków. Polityka historyczna musi te osiągnięcia, zainteresowanie przeszłością, przenieść na edukację – zauważał redaktor naczelny „Teologii Politycznej”.

reklama
(fot. A. Woch).

Marcin Kula miał zgoła odmienne zdanie od swojego poprzednika. Choć zgadzał się z nim w sprawie edukacji, nie popierał opinii o polityce historycznej. – Według mnie nie istnieje coś takiego jak polityka historyczna – stwierdził profesor w odpowiedzi na pytanie o potrzebę jej prowadzenia – Uważam, że jest to naruszenie tego, czym powinien się zajmować historyk – to polityka. Przeszkadza mi w niej instytucjonalizm, nacjonalizm, wyładowywanie własnych kompleksów. Wykłady i wypowiedzi zaczynam zawsze od stwierdzenia „ta sprawa jest skomplikowana”, a nie słyszę tego przy dyskusjach o polityce historycznej. Należy zrobić pożytek z historii przede wszystkim przez problemowe i porównawcze rozważanie spraw historycznych. Trzeba analizować sprawy uważane za stricte polskie za pomocą szerszego kontekstu. Takie zwiększanie wiedzy jest najważniejsze dla społeczeństwa. Można tu przywołać przykład Wołynia – w krajach kolonizowanych bunty ludności uważającej się za skolonizowaną były bardzo krwawe, sprawa Wołynia nie stanowi jednostkowego przypadku – stwierdził. Historyk zauważył, że za kiepską kondycją polskiej polityki historycznej może stać problem marginalizacji zawodowych historyków. – Dwie książki, które były najbardziej dyskutowane w tym roku, autorstwa Andrzeja Ledera i Jana Sowy, nie wyszły spod piór zawodowych historyków, co świadczy o umniejszaniu ich znaczenia – skonstatował naukowiec.

reklama
(fot. A. Woch).

Z obiema wypowiedziami polemizował Zbigniew Gluza, uważający, że do tej pory polskie władze nie poradziły sobie z problemem prowadzenia dobrej polityki historycznej. – Mam wrażenie, że od momentu powołania Muzeum Powstania Warszawskiego zmysł historyczny Polaków wrócił – zauważył szef Ośrodka KARTA – Dzięki temu historia jest bardziej obecna w polskiej opinii publicznej, powstały nowe instytucje upowszechniające wiedzę o niej. Nie przekłada się to jednak na działania władz. Uważam, że polityki historycznej nie prowadziła dotąd żadna z formacji rządzących III Rzeczypospolitej – teraz jest dobra chwila, by sformułować choć kilka elementarnych punktów. Akcja Histmag.org zdarzyła się w bardzo dobrym momencie, bo teraz można zastanowić się nad tym, co można zrobić w tej sferze. Polska potrzebuje polityki historycznej, która nie będzie służyła żadnej partii. Niezbędny jest do tego konsensus, lecz do tej pory działania polityków wydają się tylko jego zaprzeczeniem. Powodów tego stanu rzeczy doszukuje się w wykorzystywaniu przez działaczy politycznych interpretacji przeszłych faktów do własnych celów. – Scena polityczna nie chce słuchać, jest to pewna patologia życia publicznego. Stosunku do historii używano dotąd głównie jako oręża w walce politycznej. Jeśli historia ma nie być sferą patologii społecznej, musi wejść w nią państwo, a ono nie chce pomóc, wstrzymuje się od zabierania głosu – stwierdzał Zbigniew Gluza.

Akcja: „Jaka powinna być polska polityka historyczna?”

6 sierpnia zaprzysiężony został nowy Prezydent RP – Andrzej Duda. W związku z tym, że to Prezydent jest jednym z głównych prowadzących polską politykę historyczną, na łamach Histmag.org dyskutowaliśmy nad tym, jak powinna ona wyglądać. Jakie metody stosować? Jakie wątki i postacie podkreślać? Polecamy lekturę tekstów opublikowanych w ramach dyskusji .

Redaktor naczelny „Karty” uważa, że polskie władze nie radzą sobie szczególnie z historycznymi zaszłościami wpływającymi na stosunki z naszymi sąsiadami. – Polityka historyczna powinna odpowiadać na powinności przyszłości – stwierdzał – Wewnętrznie w miarę to zorganizowano, dowodzą tego Muzea Powstania Warszawskiego i Historii Żydów Polskich. To, co się dzieje w polityce zagranicznej, jest jednak karygodne – wystarczy spojrzeć na relacje z Litwą albo Ukrainą, których nie próbuje się zmienić, polepszyć. Choć powinniśmy, nie współpracujemy z tymi krajami w sprawach historycznych. Nie zgadzał się także z opinią prof. Kuli: Kwestia Wołynia jest kwestią moralności. To nie był bunt chłopski, UPA zaplanowała go tak, żeby wyglądał na bunt chłopski. To jednak drugorzędne wobec tego, że zginęło wielu ludzi, których nie upamiętniono, a ci, którzy przeżyli, mieli żal, że tego nie zrobiono. Skoro nadal zdarzają się ataki na obiekty upamiętniające te wydarzenia, to znaczy, że zaniedbano tę sprawę. Marcin Kula, odnosząc się do tej opinii, podsumował ten wątek: Być może dopiero odłożenie historii na bok pozwoliłoby coś załatwić.

reklama
(fot. A. Woch).

Zbigniew Gluza odniósł się także do problemu popularyzacji historii i zainteresowania, jakie wzbudza u Polaków. Wspominał początki tego zjawiska – mówił o Muzeum Powstania Warszawskiego, które uważa za pierwszą oznakę wprowadzania nowego sposobu opowiadania o historii, a także za dowód na gigantyczne zapotrzebowanie na tego typu narrację o przeszłości. Przypomniał o sytuacji z 2003 roku, kiedy przy okazji 50. rocznicy śmierci Stalina organizował edukacyjny projekt, przybliżający żywą historię stalinizmu. – Młodzież zareagowała na to bardzo entuzjastycznie, bo okazało się, że nie ma w Warszawie miejsca, w którym można spotkać się z energicznie podawaną historią. Tak zrodził się pomysł Domu Spotkań z Historią – przypominał.

(fot. A. Woch).

Pytani o to, czy możliwe jest współżycie w różnorodności, pokazywanie różnych punktów widzenia na historię i wyjście poza perspektywę warszawocentryczną, rozmówcy również nie udzielali zgodnych opinii. Zbigniew Gluza twierdził, że jednym z największych zaniedbań polskiej polityki historycznej jest historia lokalna – szczególną wagę przywiązuje się według niego do Kongresówki i w dalszej kolejności do Galicji, nie interesujemy się natomiast północną i zachodnią częścią Polski. Wiele regionów nie chce ponadto powracać do przeszłych wydarzeń. – Okazuje się, że w wielu miejscach historia jest traumą – uważa prezes Ośrodka KARTA. Nie zgadzał się z nim do końca prof. Marcin Kula, który przywołał Muzeum Obrony Helu i Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Opolu-Łambinowicach jako przykłady tego, że pamięć o historii poza Warszawą nie jest zaniedbywana. – W małych miejscowościach pojawia się moment kultywowania własnych tradycji jako część tradycji polskiej i całego społeczeństwa – mówił badacz. Dr hab. Marek Cichocki przypomniał także o Muzeach Ziem Zachodnich czy Śląska, które mogłyby odblokować kolejne nieporuszane tematy. – Projekty na temat spraw Konfliktogennych ze wsparciem państwa mogłyby przynosić bardzo dobre efekty, rozwiązać problemy, które narosły wokół tych zagadnień – twierdził.

reklama

Przeczytaj również:

W dyskusję mogła włączyć się także publiczność, której pytania dotyczyły m.in. kształtowania polityki historycznej w Unii Europejskiej, możliwości prowadzenia profesjonalnych, wielowymiarowych debat historycznych w Polsce, a także przyszłych możliwości kształtowania polskiej tożsamości. Na pytanie jednego z uczestników dyskusji o związek między polityką historyczną a relacjami międzynarodowymi i możliwe zabiegi poprawiające stosunki między państwami Marek Cichocki stwierdził, że konflikty narodowościowe bardzo silnie przekładają się na relacje ekonomiczne i społeczne, nie tylko w krajach autorytarnych, lecz także liberalnych, mogą więc zostać bardzo łatwo wykorzystane. Panelista skrytykował w tym miejscu postawę prezydent Litwy, która według niego przyczynia się do zaogniania sporu między Polakami i Litwinami.

reklama
(fot. A. Woch).

Prof. Kula zapytany o przekazywanie polskiego patrzenia na historię w Unii Europejskiej mówił o potrzebie znalezienia odpowiedniej formy jej rozpowszechniania. – Żeby jakieś treści wychodzące z Polski były odbierane w Unii Europejskiej, muszą być zrozumiałe i atrakcyjne dla publiczności zagranicznej. Należy opisywać polską historię w szerszym kontekście wydarzeń z przeszłości danego kraju lub całego świata – radził. Zbigniew Gluza uważa natomiast, że chociaż Unia nie interesuje się historią, daje możliwości jej rozwoju w poszczególnych krajach. – Jesteśmy po 11 latach wyjątkowej pracy nad przeszłością – 11 latach w Unii Europejskiej. Warunki, jakie nam ona dała, pozwoliły na analizowanie polskiej historii – zauważał.

Prelegenci w kształtowaniu polskiej polityki historycznej i promowaniu naszej historii na świecie widzą poważne zadanie dla zawodowych historyków. Dr hab. Cichocki uważa, że mogą odegrać oni ważną rolę w polskim społeczeństwie, jeśli będą stosować się do obowiązujących ich fundamentalnych norm. – Ich podstawową rolą jest walką o zachowanie standardów i prawdy historycznej – przypominał. Według niego jednak nie wszyscy spełniają te kryteria – wymienił tu m.in. Jana Tomasza Grossa i Piotra Zychowicza. Zbigniew Gluza, pomimo ogólnej zgody z przedmówcami, zauważył, że kontrowersyjni badacze czasem także mogą wywołać pozytywny efekt. – „Sąsiedzi” byli niezwykłym wstrząsem i przywołaniem wydarzenia nieistniejącego wcześniej w polskiej dyskusji publicznej, chociaż późniejsze publikacje Grossa stanowiły jedynie zabieg propagandowy – podkreślał.

(fot. A. Woch).

Debata zorganizowana przez Histmag.org i „Frondę Lux” była podsumowaniem naszej akcji, prowadzonej od 6 lipca do 6 sierpnia. Miała ona na celu wywołanie dyskusji o możliwościach i powinnościach polskiej polityki historycznej. W tym czasie nasi redaktorzy zebrali wypowiedzi wielu uczonych, publicystów, działaczy społecznych, przedstawicieli mniejszości narodowych i etnicznych, a także czytelników portalu Histmag.org. Wnioski z tej dyskusji zostały zebrane w raporcie wysłanym do Kancelarii Prezydenta i instytucji odpowiedzialnych za kształtowanie polityki historycznej.

Akcja: „Jaka powinna być polska polityka historyczna?”

6 sierpnia zaprzysiężony został nowy Prezydent RP – Andrzej Duda. W związku z tym, że to Prezydent jest jednym z głównych prowadzących polską politykę historyczną, na łamach Histmag.org dyskutowaliśmy nad tym, jak powinna ona wyglądać. Jakie metody stosować? Jakie wątki i postacie podkreślać? Polecamy lekturę tekstów opublikowanych w ramach dyskusji .

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

reklama
Komentarze
o autorze
Agnieszka Woch
Studentka filologii polskiej i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, interesuję się wszelkiego rodzaju literaturą, historią XX wieku i językiem, a także filmem i teatrem. Redakcyjny mistrz boksu.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone