Czy król Kaszubów nie wystarczy? Kontrowersyjna decyzja Uniwersytetu Gdańskiego
O Kaszubach w Polsce zrobiło się głośno. W kinach wyświetlany jest film Filipa Bajona „Kamerdyner” – zdobywająca nagrody epicka opowieść rozgrywająca się na Kaszubach, a Uniwersytet Gdański nie uruchomił kierunku etnofilologia kaszubska. Krok ten spotkał się z protestami samej mniejszości oraz licznych instytucji i zrzeszeń, którym losy tej kultury, historii i języka nie są obojętne.
Otwierając nowy kierunek Uniwersytet Gdański reklamował go jako unikatowy w skali kraju oraz kształcący praktyków, którzy w sąsiedztwie mają przyszłe miejsca pracy. Nie bez znaczenia była także misja zachowania dla potomnych języka, kultury oraz tradycji Kaszubów, a w tym względzie nie mają się oni czego wstydzić. Wystarczy wspomnieć, nazywanego królem Kaszubów, Antoniego Abrahama, któremu przypisuje się poczesną rolę w przyłączeniu Pomorza do Polski po I wojnie światowej. W uruchomienie kierunku zaangażowało się także Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, dodatkowo dotując jego prowadzenie, a swoim doświadczeniem i wiedzą wsparły go między innym Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie czy Radio Kaszёbё.
Kierunek powstał na fali wznoszącej nowych profili kształcenia na Uniwersytecie Gdańskim. W roku poprzedzającym utworzenie etnofilologii uruchomiono między innymi sinologię, która cieszyła się bardzo dużym zainteresowaniem w trakcie rekrutacji na kolejny rok akademicki.
Czyżby władze UG myślały, że nauka języka i kultury mniejszości narodowej może okazać się podobnym sukcesem? Myślę, że większość Polaków (może wykluczając tych z Pomorza) ma raczej nikłe pojęcie o Kaszubach, a co za tym idzie nie wybiorą kierunku, który jest dla nich wielką niewiadomą. Pozostają dwie grupy: sami zainteresowani i ich współpracownicy. Jednak w ofercie edukacyjnej UG znajdują się już studia podyplomowe „Nauczanie języka kaszubskiego”, które dają możliwość połączenia pracy z nauką i zapewne przyciągają większość osób, które planują pracę, lub już pracują, w organizacjach związanych z regionem. Po raz kolejny baza rekrutacyjna zostaje okrojona, tym razem do samych Kaszubów.
Przyjrzyjmy się zatem argumentacji obu stron. Bardzo upraszczając: Uniwersytet Gdański nie otwiera kierunku w tym roku, ponieważ jest za mało chętnych, środowiska kaszubskie zarzucają mu nierespektowanie praw do wyższego wykształcenia młodzieży. Moim zdaniem oba argumenty są logiczne, jednak wychodzą z całkowicie różnych przesłanek. UG stoi na straży rentowności kierunku, a Kaszubi jego misyjnych powinności. Po raz kolejny mamy do czynienia ze sporem o kształt i cele uniwersytetu jako instytucji.
Aby uruchomić etnofilologię zabrakło czworga kandydatów, jednak mając na uwadze poprzednie lata władze uniwersytetu założyły, że i tak większość studiujących zrezygnuje w trakcie pierwszego roku. Brak studentów oznacza także niewystarczające finansowanie. Pesymistyczna wizja nie przekonuje samych Kaszubów, którzy wraz z otwarcie kierunku świętowali prestiż związany z taką nobilitacją. Dla nich brak kolejnego rocznika to wstęp do jego likwidacji w przyszłym roku. Uniwersytet prezentuje zgoła inną interpretację – uważa, że mała liczba chętnych umniejsza sukcesy organizacji i osób prywatnych zajmujących się tym tematem od lat.
Pozostaje zadać pytanie: gdzie, jeżeli nie na UG, jest miejsce dla etnofilologii kaszubskiej? Trudno mi znaleźć bardziej odpowiednią placówkę, więcej, nie wierzę, że istnieje inna. Wjeżdżając do Gdańska witają nas tablice „Gdańsk – stolica Kaszub”, a wielu badaczy związanych z Uniwersytetem Gdańskim zajmuje się kaszubszczyzną. Do tego najoczywistszy fakt: bliskość geograficzna. Czy można sobie wyobrazić sytuację, w której uniwerek z innego regionu kraju podejmie się zachowania kultury i języka Kaszubów? Nie sądzę, twór taki byłby sztuczny, a zainteresowanie zapewne jeszcze mniejsze.
Kaszubom należy się ten kierunek (pomijając tu kwestie praw mniejszości) nie tylko za sprawą przeszłych wydarzeń, ale także dzisiejszych działań, które uatrakcyjniają i przyciągają na Pomorze rzesze turystów – co przekłada się na gospodarkę regionu. Stąd dalsze prowadzenie etnofilologii kaszubskiej leży nie tylko w interesie Kaszubów, ale i całego Pomorza, a argument o nieopłacalności kierunku w szerszej perspektywie traci na znaczeniu.
Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.
Redakcja: Paweł Czechowski