Czerwone fantasy
Cóż może zapamiętać płomień? Jeśli pamięta odrobinę mniej, niż jest to konieczne, gaśnie; jeśli pamięta odrobinę więcej, to też gaśnie. Gdybyż tylko mógł nas nauczyć w czasie, gdy płonie, jak pamiętać właściwie.
George Seferis, „Marynarz Stratis opisuje człowieka”
Od razu nasuwa się pytanie: uświadomienie czego? Odpowiedź nie jest taka prosta. Zacznę od krótkiego zarysu sytuacji.
Na początku istniał półwysep z dziewięcioma prowincjami, które, eufemistycznie rzecz ujmując, nie żyły ze sobą w zgodzie. Z tego powodu dwóm czarnoksiężnikom zza mórz, których imion nie wolno wymawiać, dość łatwo udało się zająć te ziemie. Tylko jedna (jedyna!) kraina stawiała zacięty opór, udało się nawet zabić syna najeźdźcy, lecz ta śmierć ściągnęła nań tylko potworną zemstę, zniszczenie i zapomnienie. Nie byłoby problemu, gdyby ocalały książę zrujnowanej prowincji nie zebrał sporej garstki przyjaciół i nie rozpoczął obalania obu tyranów. Jego sprzymierzeńcami były cudowne zbiegi okoliczności. Przyznajcie, że to banalne.
Twardziel z politbiura
Owszem, wydarzenia te mogą poruszać kwestię odwiecznej walki dobra ze złem, dylematów moralnych, wielkich miłości (także homoseksualnych, żeby nie było monotonnie), odpowiedzialności jednostki itd. Ale, jak się okazuje, nie to jest najważniejsze. Przecież według Kaya fantasy ma uświadamiać. Przecież nieokrzesany, żądny władzy czarnoksiężnik zza morza to nikt inny jak twardziel z politbiura. No cóż, całkiem możliwe, że wydarzenia zza żelaznej kurtyny miały coś z czarnej magii. Ale żeby tak od razu utożsamiać komunizm i rządy totalitarne ze zwykłą tyranią, to dla mnie zbyt daleko idące posunięcie. Trudno jednak negować zamysły autora – jak wiadomo, w świecie fantasy wszystko się może wydarzyć.
Reszta ambitniejszej problematyki, którą Kay usiłował przemycić, jest już łatwiejsza do przełknięcia. Faktycznie można się tu doszukać uczenia się na błędach historii, aluzji do wymazywania zdarzeń i ludzi przez komunistyczne władze np. Czechosłowacji czy maoistycznych Chin. Tak, można, ale kto, utożsamiając się z bohaterami tych silnie emocjonujących zdarzeń, te aluzje i powiązania zauważy? Ja osobiście nie.
Ale to nie jedyna trudność. Bo czy forma eskapistycznej, rozrywkowej literatury jest odpowiednia do poruszania tak ważkich problemów?
Wejść w inny świat
Catriana na chwilę zamknęła oczy. Wysunęła grzebień z włosów i nacisnęła zameczek uwalniający ostrze. A potem, poruszając się bez pośpiechu, jakby miała nieskończenie wiele czasu, jakby ta jedna chwila stanowiła zebraną sumę wszystkich chwil jej życia, wbiła mu broń w gardło.
Właśnie po takie fragmenty sięgam do beletrystyki, by się zrelaksować, by znów uwierzyć w świat. By odkryć w sobie pokłady ukrytej energii, by przeżyć coś wielkiego, by odnaleźć to, co nada sens życiu. By wejść w inny świat, który pozwoli na chwilę zapomnieć o otaczającej rzeczywistości.
Dlatego Tigana jest pełna frazesów o niewyobrażalnym ogromie piękna i bólu, upstrzona wielkimi dokonaniami. Zapchana do granic strawności poświęceniem i gotowością do śmierci za ojczyznę, oddaniem dla idei, wzniosłością uczuć. Jeśli te wartości są Wam obce, nie warto zadawać sobie trudu przeczytania 600 stron z okładem.
Misja przewodnia
Literatura fantasy to nie miejsce na politykę, uświadamianie historyczne i tym podobne, choć ważne, bzdury. Taka forma nie zda egzaminu, zresztą po co miałaby zdać, kiedy jest tyle kompetentnych książek i artykułów na ten temat. Jeśli ktoś się interesuje znaczeniem historii, jej przesłaniem dla współczesnych, nie potrzebuje do tego literatury fantasy. Owszem, może ona zainteresować tą tematyką (robiła to zresztą od zawsze), lecz nie ma w niej miejsca na odpowiedzialne, rzetelne dyskusje. Funkcją fantasy jest zabawa i nie powinno się tego zmieniać.
Tigana przypomina o wartościach czysto jednostkowych, o prawdach dotyczących relacji międzyludzkich. Być może dla kogoś istnieje ten historyczny wymiar, lecz wydaje mi się, że czytelnikowi jest bliższy wymiar emocjonalno-psychologiczny książki. Dla mnie jest on nawet ważniejszy. Spełnia rolę katalizatora budzącego w nas wzniosłe odruchy, które mimo swej prostoty trudno wyzwolić w otaczającej nas szarej codzienności. To istotniejsze od dywagacji natury historyczno-naukowej, nie w każdym przypadku, lecz na pewno w odniesieniu do fantasy.
Gdybyż tylko mógł nas nauczyć w czasie, gdy płonie, jak żyć właściwie…
Książkę można zakupić w sklepie Wydawnictwa Mag.