Czas bilansu: felieton o XX Powszechnym Zjeździe Historyków Polskich w Lublinie

opublikowano: 2019-09-19, 17:28
wolna licencja
XX Powszechny Zjazd Historyków Polskich jest niewątpliwie szansą na podsumowanie ostatniego 30-lecia funkcjonowania nauk historycznych w atmosferze wolności. Pomimo optymistycznego tonu przemówienia prezydenta RP Andrzeja Dudy, skala problemów dotykających środowisko wydaje się być jednak ogromna.
reklama
Śródmieście, ul. Krakowskie Przedmieście (fot. Szater, CC BY-SA 4.0 )

Czasy podsumowań są zawsze trudne. Wynika to na ogół z tego, że towarzyszą okrągłym rocznicom, a krągłość dat wymusza zobowiązanie do kłopotliwego stanięcia w prawdzie. Dzieło czystego przypadku wymusza na nas reakcję sporządzanie rachunków sumienia, na które nie zawsze jesteśmy przygotowani. Widać to w odezwie, którą przed XX Powszechnym Zjazdem Historyków do braci historycznej wystosował Komitet Organizacyjny. W jednym z akapitów piszą:

Spotkamy się w Lublinie w dniach 18-20 września 2019 roku, w równo 50 lat po X PZHP, który także miał miejsce w Lublinie, co daje asumpt do namysłu nad zmianami, jakie w tym czasie zaszły w samej polskiej historiografii i nad wyzwaniami, przed jakimi stoimy obecnie. Rzetelny bilans dokonań i porażek minionego półwiecza akademickiej historiografii w Polsce i jej aktualnego miejsca w nauce europejskiej i światowej, jest ciągle przed nami i pora wreszcie z tym zadaniem się uporać.

Jak zatem historycy definiują ów bilans? Siłą rzeczy krótka odezwa zapowiadająca Zjazd nie mogła być dogłębną analizą. Ubolewać należy jednak nad tym, że jeśli pokuszono się o definiowanie problemów, to są one albo mało odkrywcze, albo archaiczne. Archaiczność wyzwań widać już w pierwszej tezie dotyczącej stosunku historyka do przestrzeni internetowej. „To be „-e”, or not to be. That is the question” – oto realne pytanie i wybór, przed jakim staje dziś każdy historyk” – piszą organizatorzy w odezwie, tak jak gdyby cywilizacja już na nie nie odpowiedziała.

Internet stał się naturalnym narzędziem uprawiania nauki i korzystania z dobrodziejstw oraz ułatwień, jakie ze sobą niesie. Stawiać pytanie w 2019 roku czy „być internetowym”, to jak pytać się o to, czy korzystać z kanalizacji, ogrzewać mieszkania, czy używać prądu, bądź też podejmować refleksję nad zasadnością korzystania z komputera, skoro można przecież rylcem żłobić gliniane tabliczki. Rzeczywistość na zadane w odezwie pytanie odpowiedziała sama. Kwestią zasadniczą jest zatem nie „czy”, ale „jak” i „po co”. Tego jednak zagadnienia nie znajdziemy.

Drugim zarysowanym problemem jest kwestia tzw. polityki historycznej. Jest to oczywiście temat poruszany i omawiany na wszelkie możliwe sposoby. Jeśli budzi emocje to poprzez swoje polityczne konotacje. Tymczasem stoi za nim pytanie dużo istotniejsze – o powinności historyka w demokratycznym i wolnym społeczeństwie. Szczególnie w polskiej historiografii nie odpowiedziano na nie w pełni, czego konsekwencją są ciągłe spory o przestrzenie wolności w badaniach oraz o to, na ile historyk powinien dostosować swoje pisarstwo do wspólnotowej racji stanu. Odpowiedzi nie są w tym przypadku oczywiste, bo oprócz naukowego wymiaru historia jest też fundamentem budowania tożsamości. Jeśli więc debatować to nie tyle o polityce historycznej, ale o tym jak widzą swoje miejsce badacze przeszłości w wolnej rzeczywistości.

reklama

Zawarte w odezwie problemy przedstawiły jednakże obraz niepełny i ograniczony. Czego zatem w niej zabrakło? Paradoksalnie, nieświadomie zapewne, jedno z zagadnień wyłuszczone zostało przez prezydenta Andrzeja Dudę w inauguracyjnym przemówieniu. W jego pierwszej części dziękował historykom za stworzenie dobrej atmosfery do zainteresowania historią, czego pokłosiem jest kultura masowa przesiąknięta – zdaniem prezydenta – historią. Sęk w tym, że wielu historyków mogło się poczuć wątpliwymi adresatami tych podziękowań. Wydaje się raczej, że historia w kulturze masowej funkcjonuje nie dzięki historykom, a pomimo ich, okazjonalnie korzystając z wiedzy czy doświadczeń. Ma dodatkowo niejednokrotnie charakter historyzujący, wykorzystujący jedynie motywy historyczne do tworzenia atrakcyjnego wizualnie produktu. Rodzi to pytanie fundamentalne – czy po 30. latach wolnej nauki historycy kształtują wyobraźnie historyczną, czy wiedza produkowana na uczelniach staje się częścią przeżywania przeszłości, czy może raczej te dwie rzeczywistości funkcjonują obok siebie spychając dziejopisów na margines.

Pochodną tego tematu może być zagadnienie transferu wiedzy z uczelni do społeczeństwa, a co za tym idzie dobór metod. Jak przez ostatnie 30 lat próbowano popularyzować wiedzę, jak wykorzystywać nowoczesne technologie w efektywnym przekazywaniu wiadomości, jak wreszcie poradzić sobie ze strefą fakehistorii, która w polskim wydaniu przybrała szaty turbosłowiańskiego mitu?

Gdy prezydent ze sceny gratulował historykom czegoś, co niekoniecznie jest ich zasługą, przysłuchiwał się temu siedzący na widowni prof. Dariusz Stola, który pomimo wygrania konkursu na dyrektora Muzeum POLIN nadal czeka na oficjalną nominację. Casus ten otwiera drugi nurt zagadnień, nad którym powinien pochylić się Zjazd – instytucjonalnego umocowania badań historycznych i ich popularyzacji. Naturalnym byłoby pytanie o ich autonomię rozumianą zarówno w wymiarze swobody naukowej i organizacyjnej jak i możliwości finansowych. Z jednej strony jesteśmy krajem, w którym podejmuje się inicjatywy budowy coraz to nowych obiektów muzealnych, z drugiej jednak wiele istniejących z trudem może realizować zadania statutowe.

Wreszcie trzecią gamę zagadnień powinno otworzyć zdanie prezydenta Dudy, który oświadczył, że historycy polscy dali w ostatnim trzydziestoleciu tamę kosmopolitycznemu myśleniu. Warto przypomnieć w tym miejscu refleksje towarzyszące X Powszechnemu Zjazdowi Historyków Polskich. Ryszard Szczygieł pisał wówczas streszczając charakter wygłaszanych referatów:

Temat [Zjazdu] narzucał więc konieczność patrzenia na […] dzieje w szerszym, powszechnym kontekście, ujmowanie polskiej rzeczywistości dziejowej na szerokim tle porównawczym. Uwi­doczniło się to zarówno w referatach plenarnych, jak i sekcyjnych, ukazujących bądź Europę — z położeniem akcentu na interesujące nas wątki jej dziejów, bądź dzieje ziem polskich — jako fragment szerszej rzeczywistości.

Chwaląc za to, że historycy stali się bastionem oporu przed kosmopolitycznością, prezydent de facto wygłosił laudację na cześć cofania się nauk historycznych na czas sprzed X Zjazdu, gdzie historię starano się przedstawić w szerszym niźli tylko lokalny jej wymiar. Podstawowym pytaniem na jakie powinien sobie bowiem odpowiedzieć współczesny historyk jest to czy przedmiotem jego badania jest człowiek i jego twórcze podejście do świata, czy może istota narodowa funkcjonująca w wąskich ramach miejsca swojego zamieszkania, kontekstu kulturowego, czy racji stanu.

Te trzy fundamentalne pytania tworzyć powinny trzon rachunku sumienia środowiska historycznego w obliczu XX Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich. Po pierwsze czy nasze badania kształtowały i kształtują społeczeństwo, po drugie w jakiej instytucjonalnej rzeczywistości żyjemy i wreszcie prawda „o czym” podlegać winna naszym badaniom. Bez odpowiedzi na te zagadnienia na poważny bilans nie ma co liczyć.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!

reklama
Komentarze
o autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone