Co Niemcy robili w dolnośląskich podziemiach? [Video]
Bardzo dobrze zalesione tereny, gdzie znajdowały się stare fabryki lub kopalnie, które można byłoby zaadoptować i ponownie wykorzystać w celach militarnych stanowiły łakomy kąsek dla wojsk niemieckich.
„Niemcy od 1943 r. intensyfikowali poszukiwania miejsc na terenie całych Niemiec, które mogliby zaadaptować pod kątem przeniesienia do nich produkcji zbrojeniowej, mówiąc wprost, szukali oni już istniejących na tych ziemiach kopalni. Chodziło po prostu o to, aby stworzyć przestrzeń pod ewentualne przeniesienie produkcji zbrojeniowej pod ziemię, gdyby doszło do sytuacji, w której alianckie lotnictwo mogłoby już te tereny bombardować. Dolny Śląsk był niczym innym jak obok, chociażby Zagłębia Ruhry, jedną wielką fabryką zbrojeniową III Rzeszy. Produkowano dosłownie wszystko, od tekstyliów dla wojska, po optykę dla lotnictwa” – opowiada Maciej Regewicz z kanału History Hiking.
W ten sposób, chociażby w Antonówce Niemcy wybudowali swoje centrum logistyczne. W 1942 lub 1943 r. do dzisiejszej Kamiennej Góry przeniesiono także wydział inżynieryjny firmy zajmującej się projektowaniem i produkcją samolotów o napędzie odrzutowym, czyli Arado Flugzeugwerke GmbH. W fabryce włókienniczej, która przed wojną należała do rodziny Grunfeldów, więźniowie szyli spadochrony dla niemieckich komandosów.
Tajne plany firmy dotyczyły m.in. projektu samolotu Arado Ar. E. 555. Maszyna miała osiągać prędkość nawet od 860 km/h do 1000 kilometrów na godzinę. Do jej wykonania mały posłużyć stal i duraluminium, co czyniłoby ją niezwykle lekką i zdolną do długodystansowych lotów. Samolot miał być też napędzany sześcioma silnikami odrzutowymi. Gdyby powstał, miał być zdolny do przenoszenia broni masowej zagłady i z dużym prawdopodobieństwem mógłby nią zaatakować Stany Zjednoczone. Dlaczego maszyna nigdy nie znalazła się w przestworzach? Dowiecie się z filmu!