Christian Hartmann – „Wielka Wojna Ojczyźniana 1941–1945” – recenzja i ocena
Christian Hartmann jest niemieckim historykiem pracującym w Instytucie Historii Współczesnej w Monachium, współpracuje również z Akademią Dowodzenia Bundeswehry w Hamburgu i History Channel. Polscy czytelnicy mogli o nim usłyszeć choćby przy okazji dyskusji nad serialem „Nasze matki, nasi ojcowie”. Patrząc na jego życiorys, można by przypuszczać, że Wielka Wojna Ojczyźniana okaże się solidną pracą, opartą na merytorycznych podstawach. Nic bardziej mylnego.
Publikacja ukazała się w 2013 roku w Niemczech jako Unternehmen Barbarossa. Der deutsche Krieg im Osten 1941-1945. Polskie wydanie otrzymało – nie wiem dlaczego – tytuł kompletnie niepasujący do zawartości książki. Praca Hartmanna omawia bardzo wyrywkowo Wielką Wojnę Ojczyźnianą, skupiając się tylko i wyłącznie na wybranych elementach niemieckiej polityki wschodniej. Tytuł wprowadza więc podwójnie w błąd, bo po pierwsze sugeruje, że praca dotyczy całości zjawisk związanych z wojną niemiecko-radziecką, a po drugie implikuje, że napisano ją z radzieckiego punktu widzenia. W końcu to Rosjanie, nie Niemcy, ukuli ten termin.
Tempora mutantur... a błędy cały czas te same
Głównym „grzechem” popełnionym przez Hartmanna jest skonstruowanie swej pracy prawie wyłącznie na podstawie zachodnich źródeł i opracowań. W bibliografii pośród osiemdziesięciu dziewięciu pozycji znaleźć można zaledwie pięć powstałych na tzw. Wschodzie Europy. Brak wyważenie bibliograficznego jest tym bardziej dotkliwy, że nie ma tu ani jednej pracy Sołonina, a z książek Sołżenicyna znajdziemy jedynie „Archipelag Gułag”. Być może autor uważał, że przy tworzeniu pracy traktującej wyłącznie o niemieckim spojrzeniu na wojnę taka różnorodność źródeł nie jest potrzebna, niemniej jednak prowadzi to do niepełnego spojrzenia na opisywany okres.
Zobacz też:
- Monumentalna Wojna Ojczyźniana
- Michael Jones – „Wojna totalna. Armia Czerwona od klęski do zwycięstwa”
Skutki wspomnianego braku widać już na stronie 15. Autor twierdzi, że operacja Barbarossa była wojną napastniczą, rozpoczętą przez Trzecią Rzeszę bez konkretnego powodu. Gdyby Hartmann zapoznał się z nowszą literaturą rosyjską, wiedziałby, że ZSRR również intensywnie pracowało nad rozpoczęciem wojny z Niemcami i planowało atak. Hitler zdawał sobie sprawę z zagrożenia ze strony Stalina i postanowił je usunąć. Była to więc sytuacja, w której dwaj agresorzy stali naprzeciwko siebie, przygotowując się do zadania ciosu. Tymczasem Hartmann pisze:
Stalina wielokrotnie wcześniej ostrzegano, że Niemcy zaatakują, lecz on do końca odmawiał zgody na postawienie Armii Czerwonej w pogotowiu bojowym. W tej sytuacji dowództwo skoncentrowało tylko większość sił wzdłuż granic, radziecka doktryna przewidywała bowiem, że w razie nieprzyjacielskiego ataku wojna zostanie niezwłocznie przeniesiona na terytorium wroga.
To zgrupowanie było pierwszym rzutem strategicznym sił mających wyruszyć na podbój Europy. Błędów wynikających z niewiedzy autora jest niestety zbyt dużo, by je przemilczeć.
Równie ciekawie brzmią wyjaśnienia autora dotyczące programu Lend-Lease oraz przekazania wielu państw w stalinowską niewolę.
Spowodowane to było wyrzutami sumienia, jakie gryzły sojusz zachodni, ponieważ przez długi czas po prostu nie reagował on na nalegania Stalina, by utworzono drugi front...
Szkoda tylko, że Hartmann nie podał źródła, z którego czerpał wiedzę o rozterkach Churchilla czy Roosevelta na temat nieudzielania pomocy ZSRR. W całej pracy znajduje się zresztą tylko kilka przypisów.
Polskiego czytelnika zainteresują zapewne wzmianki o naszym kraju. Dla Hartmanna atak na Polskę to walki na przedpolu II wojny światowej, a po jej zajęciu opór wobec okupanta prawie nie istniał. Równie ciekawie brzmi wzmianka o dwudziestu tysiącach Polaków, którzy mieli walczyć na froncie wschodnim jako ochotnicy w szeregach armii niemieckiej. Powtarzanie tych – za przeproszeniem – głupot świadczy o braku obeznania autora w historii II wojny światowej, a nawet w dziejach armii własnego państwa.
Podsumowanie
Gdyby spróbować doszukać się zalet omawianej publikacji, powinno się ja przedstawić jako krótki przewodnik dla młodych Niemców po niemieckiej polityce względem ludności radzieckiej na terenach okupowanych. Hartmann bardzo szczegółowo opisuje podział administracyjny ziem podbitych i przejrzyście przedstawia podział (lub jego brak) kompetencji pomiędzy poszczególnymi organizacjami czy też między wojskiem a administracją cywilną. Niestety, autor zdecydował się na zamieszczenie w swej pracy skrótowego opisu całego konfliktu niemiecko-radzieckiego, zbyt krótkiego, żeby tak naprawdę cokolwiek wyjaśnić.
Praca Christiana Hartmanna to książka przeznaczona tylko dla czytelników obeznanych z tematem. Tylko takie osoby zauważą popełnione przez autora błędy. Osoby zaczynające dopiero swą przygodę z historią wojskowości czy z tematyką Wielkiej Wojny Ojczyźnianej powinny omijać tę pracę z daleka, tym bardziej że na polskim rynku jest dostępnych wiele książek opisujących historię tego fragmentu II wojny światowej znacznie ciekawiej i bardziej merytorycznie.
Redakcja i korekta: Katarzyna Grabarczyk