COVID-19, Igrzyska-21

opublikowano: 2020-03-24, 19:53
wolna licencja
24 marca ogłoszona została decyzja spodziewana, choć z pewnością bezprecedensowa: Igrzyska Olimpijskie w Tokio zostają przesunięte na rok 2021! Podobna sytuacja nigdy nie zdarzyła się w nowożytnych dziejach tych zawodów, choć parę razy nie odbyły się one wcale. Zdarzało się również, że bojkotowało je pół świata. W tym szczególnym dla sportu dniu przyjrzyjmy się nieco tym przypadkom.
reklama
Pierre de Coubertin w 1915 roku (fot. ze zbiorów Biblioteki Kongresu USA)

Igrzyska Olimpijskie 2020 – zobacz też: Pierre de Coubertin – ojciec nowożytnych igrzysk olimpijskich

Fani sportu dziś nie mają co robić. Świat zamarł z powodu pandemii koronawirusa, a sportowe współzawodnictwo razem z nim. Wystarczy spojrzeć tylko na przykład jednej dyscypliny – piłki nożnej. W ostatni weekend sympatycy futbolu mogli obejrzeć mecze jedynie kilku lig na świecie i to – z całym szacunkiem dla owych rozgrywek – dość niszowych. Grała Angola, grało Burundi, palestyńska liga Zachodniego Brzegu. W Europie grała jedynie Białoruś, która dopiero co rozpoczęła sezon. Czy zostanie on dokończony? To się dopiero okaże. Ostatni płomyk nadziei na jako-tako rozpoznawalne zawody zgasł wraz z zawieszeniem australijskiej A-League.

Tak samo sytuacja wygląda w każdym innym przypadku. Nie ma znaczenia, czy mówimy tu o drużynowych sportach kontaktowych, czy np. o tenisie, w którym 2 zawodników dzieli kilkanaście metrów. Wszystko zostało zawieszone, teraz już coraz częściej „do odwołania”. Euro 2020, największy piłkarski turniej tego lata, został przesunięty na kolejny rok. Gdy więc 24 marca premier Japonii Shinzō Abe ogłosił, że także na tokijskie Igrzyska Olimpijskie przyjdzie nam poczekać, zdziwiony nie był raczej nikt, choć sytuacja to niespotykana.

Od roku 1896, a więc momentu, w którym baron Pierre de Coubertin dopiął swego i ożywił tradycję igrzysk, nie zdarzyło się jeszcze, aby te zawody zostały przełożone, ani w swoim letnim, ani w zimowym wcieleniu. Parę razy jednak je odwoływano w okolicznościach tragicznych, bo związanych z dwiema wojnami światowymi.

Pierwsze odwołane Igrzyska Olimpijskie to niedoszła rywalizacja w Berlinie w roku 1916. Niestety, rzeczywistość XX wieku zweryfikowała wówczas koncepcję olimpijskiego pokoju – ciężko było się zresztą spodziewać, że konflikt zbrojny tej skali miałby zostać wstrzymany ze względu na sport, zwłaszcza, że organizatorem imprezy była stolica Niemiec, a więc jednego z najmocniej zaangażowanych państw. Wówczas jeszcze zimowe Igrzyska się nie odbywały, więc Międzynarodowy Komitet Olimpijski miał do zgryzienia jeden orzech mniej.

Paavo Nurmi (domena publiczna).

Gorzej sprawa wyglądała już za czasów II wojny światowej. W 1940 roku pierwotnie IO umiejscowiono w Sapporo, największym mieście na japońskiej wyspie Hokkaido, jednak Kraj Kwitnącej Wiśni zrezygnował jeszcze przed wybuchem II wojny – zresztą należy pamiętać, że już wówczas Japonia prowadziła konflikt przeciw Chinom. Po różnych perturbacjach zadecydowano, że drugi raz z rzędu igrzyska zorganizuje niemieckie Garmisch-Partenkirchen. Po 1 września 1939 roku ten pomysł stracił wszelkich entuzjastów. Cztery lata później wojna wciąż trwała, odwołano więc też IO w Cortina d’Ampezzo – pech chciał, że gospodarzem były Włochy, a więc jedno z najważniejszych ogniw Osi.

Nie należy chyba przekonywać, że letnie Igrzyska spotkał ten sam los, lecz z ponurym przekąsem można rzec, że „co się odwlecze, to nie uciecze”. W 1940 roku organizatorem miały być Helsinki, a w 1944 Londyn. Ostatecznie stolica Wielkiej Brytanii dostąpiła tego zaszczytu w 1948 roku, a cztery lata później znicz olimpijski w Finlandii zapalał wybitny biegacz Paavo Nurmi, multimedalista w kategorii biegów długodystansowych. Trzeba jednak wspomnieć o nieco zapomnianym, a bardzo heroicznym wyczynie z roku 1940. W Stalagu (niemieckim obozie jenieckim) nieopodal miasta Norymberga odbyły się Jenieckie Igrzyska Olimpijskie, w których brali udział także Polacy. Pomimo wojny udało się więc ocalić ideę de Coubertina, choć warunki nie były sprzyjające.

reklama

Polecamy e-booka Łukasza Jabłońskiego pt. „Sportowa Warszawa przed I wojną światową”:

Łukasz Jabłoński
„Sportowa Warszawa przed I wojną światową”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
98
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-15-0

Od tamtego czasu udało się szczęśliwie uniknąć odwołania zawodów ze względu na sytuację polityczną na świecie, choć trafił się też moment, w którym niemalże przerwano Igrzyska. Mowa tutaj o Monachium. 5 września 1972 roku, kiedy rywalizacja trwała w najlepsze, palestyńska organizacja terrorystyczna „Czarny Wrzesień” dokonała ataku terrorystycznego na grupę członków izraelskiej reprezentacji olimpijskiej. Terroryści żądali uwolnienia przetrzymywanych w Izraelu Palestyńczyków, sami zaś wzięli grupę Izraelczyków za zakładników. Bilans tego wydarzenia był tragiczny – zginęło 11 osób z Izraela, 1 niemiecki policjant, a także 5 terrorystów. Dla świata to był szok – spodziewano się, że po takiej tragedii Igrzyska zostaną przerwane, zapadła jednak inna decyzja. Ówczesny przewodniczący MKOl Avery Brundage powiedział wówczas znamienne słowa: „The games must go on”, czyli „Zawody muszą dalej trwać”. Choć decyzja ta mogła się wydać dla wielu niezrozumiała, to z pewnością oddawała pewien aspekt olimpijskiego ducha – niezależnego od wydarzeń politycznych. Symbolicznie było to też sprzeciwienie się strachowi, którego głównym celem jest przecież akt terroru.

Flaga olimpijska (fot. Makaristos, domena publiczna).

Idee zostały po raz kolejny zweryfikowane w latach osiemdziesiątych. W 1979 roku ZSRR rozpoczął swoją interwencję wojskową w Afganistanie (która nota bene trwała niemal 10 lat), więc Igrzyska odbywające się w 1980 roku w Moskwie, na znak protestu, zostały zbojkotowane przez liczne państwa zachodnie, oczywiście na czele ze Stanami Zjednoczonymi. Cztery lata później gospodarzem było Los Angeles, więc Związek Radziecki odpowiedział tym samym – bojkotem zawodów u swojego największego politycznego rywala. W tej sytuacji pozostałym państwom bloku wschodniego ciężko było podjąć inną decyzję niż ta, która wyszła od „Wielkiego Brata”. Udział ominął więc też niestety i Polaków. Rywalizacje w Moskwie i Los Angeles, choć okrojone o wielu uczestników, odbyły się jednak bez innych większych przeszkód.

Ostatnia duża zmiana w olimpijskiej organizacji nastąpiła w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Dotychczas letnie i zimowe zawody odbywały się w jednym roku, zapadła jednak decyzja, że lepiej sprawdzą się w swojej roli imprezy naprzemiennie organizowane co dwa lata (zimowe – letnie – zimowe – letnie itd.). Zimowe IO w Albertville w 1992 roku znalazły więc następstwo w Lillehammer w 1994 roku. Od tego momentu wszystko szło już spokojnie... Aż do teraz.

Abe porozumiał się z przewodniczącym MKOl Thomasem Bachem i konsensus jest prosty: Igrzyska Olimpijskie w Tokio zostają przełożone na termin po roku 2020, ale nie mogą się odbyć później, niż latem 2021 – zresztą wiosennego otwarcia ciężko się spodziewać, choć to ponoć wiosną Japonia jest najpiękniejsza, ponieważ wtedy kwitną wiśnie. Tak jak w przypadku przełożonego Euro, 2020 zostaje w nazwie – przynajmniej tutaj obędzie się bez strat na wszystkich koszulkach, gadżetach, materiałach reklamowych związanych z wydarzeniem.

Czy decyzja o przełożeniu zawodów jest słuszna? Wydaje się, że to jedyne sensowne rozwiązanie. Nie wiemy, jak sytuacja z koronawirusem potoczy się w najbliższych miesiącach. Miejmy nadzieję, że latem wszystko się już unormuje, pewności jednak mieć nie możemy, a narażanie milionów ludzi w Tokio nie ma nic wspólnego z ideą olimpijską. Zresztą przygotowania już trwały – a należało je wyhamować ze względu na sytuację. Zresztą w jaki sposób do występu mieliby się przygotować np. reprezentanci i reprezentantki Włoch, gdy w tym pięknym kraju strach wyściubić nosa za próg domu, a co dopiero iść trenować na stadionie, zresztą nieczynnym.

Świat toczy walkę z pandemią i miejmy nadzieję, że także na polu sportowym uda się ją wygrać, a wszelkie mityngi, pojedynki, mecze, zawody i igrzyska będą się mogły odbywać w spokoju i pełni. Jak na ironię jednak, kolejne zimowe IO odbywają się w Pekinie, stolicy Chin, a jeszcze następne w Mediolanie i Cortina d’Ampezzo, czyli we Włoszech. Trzymajmy kciuki, aby decyzja o organizacji Igrzysk w tych miejscach nie zmieniła się w ponury chichot historii, lecz w radosne święto triumfu zdrowia nad chorobą.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

reklama
Komentarze
o autorze
Paweł Czechowski
Ukończył studia dziennikarskie na Uniwersytecie Śląskim. W historii najbardziej pasjonuje go wiek XX, poza historią - piłka nożna.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone