„Byście o sile nie zapomnieli…”. Marsz śladem zapomnianych bohaterów
Spacer po Cmentarzu Wojskowym odbył się już po zapadnięciu zmroku. Pierwszy przystanek zaplanowano przy pomniku Orląt wojny polsko-bolszewickiej, obok którego ciągną się rzędy grobów żołnierzy poległych w tym konflikcie. Stamtąd trasa wiodła już w stronę mogił generałów – Jana Edmunda Romera, Juliusza Rómmla, Lucjana Żeligowskiego i Tadeusza Kutrzeby. Przy każdym z grobów Legia Akademicka wystawiła swoją wartę, zapalono znicz i wygłoszono referat, który przybliżał słuchaczom postaci kolejnych dowódców.
Większość z tych generałów to nazwiska znane, choć niekoniecznie w związku z wojną roku 1920. Mało kto dziś pamięta o gen. Romerze, fascynującym człowieku, który „kulom się nie kłaniał”. Był to człowiek wielkiej odwagi, który podczas I wojny światowej odnosił wielkie sukcesy na froncie rosyjskim, a następnie włoskim, gdzie miał podobno zwyczaj przechadzania się wzdłuż linii okopów, nie zważając na niebezpieczeństwo ze strony nieprzyjaciela. W wojnie roku 1920 objął dowództwo Dywizji Jazdy, która zorganizowała udany zagon na Koziatyń, ważny węzeł komunikacyjny. Wzięto wtedy aż 2 tys. jeńców, zdobyto 80 parowozów i 2 tys. wagonów z zaopatrzeniem. Później był także członkiem polskiej delegacji podczas rozmów z bolszewikami w Baranowiczach.
Zupełnie innego pokroju postacią był gen. Rómmel. Na kartach historii Polski jego starodawne nazwisko nie zapisało się złotymi zgłoskami. To on w roku 1939 wydał rozkaz, aby armię sowiecką traktować jako sprzymierzoną, a po wojnie porozumiał się z władzami PRL i został formalnie włączony w poczet oficerów Ludowego Wojska Polskiego, co zapewniło mu „dobrą prasę” w kraju. W piątek jednak przypomniany został inny epizod jego życia, który stał u początków jego szybkich awansów – zwycięska bitwa pod Komarowem, ostatnia z wielkich bitew kawaleryjskich, w której dowodził 1. Dywizją Jazdy. Zasłużony w wojnie roku 1920 otrzymał dzięki temu awans na dowódcę Korpusu Jazdy, a następnie generała brygady.
Niedaleko Rómmla leży gen. Lucjan Żeligowski, słynny przywódca „buntu” i twórca Litwy Środkowej, a jednocześnie jedna z najważniejszych postaci wojny roku 1920. Mianowany przez gen. Hallera dowódcą Sił Polskich na Wschodzie, od 1919 roku prowadził walki z bolszewikami, aby ostatecznie wycofać się do Odessy i następnie przez Besarabię skierować się do Polski. W kraju walczył Żeligowski na froncie Litewsko-Białoruskim – jego rola na tym odcinku była nie do przecenienia dla wyniku wojny.
Ostatni z odwiedzonych przez uczestników marszu grobów to mogiła gen. Tadeusza Kutrzeby, znanego z bitwy nad Bzurą dowódcy armii „Poznań” i „Pomorze”, a następnie jednego z dowódców obrony Warszawy. Generał ten – podówczas jeszcze major – był bardzo zaangażowany w działania zbrojne w czasie wojny polsko-bolszewickiej. Wziął wtedy udział w wyprawie na Kijów jako szef sztabu 3 Armii, a następnie, w czasie odwrotu, Frontu Południowo-Wschodniego. Uczestniczył także w bitwie warszawskiej, kierując sztabem Frontu Środkowego, następnie 2. Armii walczącej o Białystok, później zaś w okolicach Grodna i Lidy. Wtedy też otrzymał awans na podpułkownika.
Wspomniana została także postać Zygmunta Bobrowskiego, którego grób znajduje się w Żółkwi – miasteczku, w okolicach którego walczył i gdzie poniósł śmiertelną ranę. Postać ta jest szczególnie ważna dla członków Sekcji – był to bowiem pierwszy dowódca 36. pp. Legii Akademickiej.
Z Cmentarza Wojskowego uczestnicy marszu udali się jeszcze na Stare Powązki, gdzie „z daleka od głównych kwater” znajduje się grób jednej z najbardziej tragicznych postaci II Rzeczypospolitej – marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, pochowanego pod pseudonimem Adam Zawisza. Był jedną z osób z najbliższego otoczenia Piłsudskiego, Wodzem Naczelnym, w wojnie polsko-bolszewickiej dowodził zaś grupą uderzeniową, która rozbiła bolszewicką 12. Armię. Zajął Kijów, który opuścił dopiero na wyraźny rozkaz Marszałka. On też, razem z gen. Skierskim, wziął udział w bitwie niemeńskiej.
Grób marszałka Rydza-Śmigłego to nie tylko kamienna płyta nagrobna – obok stoją dwa drzewa, które stanowią swoiste pomniki, dzięki którym grób ten wyróżnia się z otoczenia. Do drzew przybity jest obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, tabliczki upamiętniające generała, wiszą flagi. Jedna z tabliczek przywołuje jego słowa: Byście o sile nie zapomnieli... Odwiedzający grób pozostawiają wokół niego skromne i różnorodne pamiątki, które nie są jednak w zbyt dobrym stanie z powodu zmiennych warunków atmosferycznych. Otoczenie mogiły wywołuje przez to dość przygnębiające wrażenie – jakby pamięć o generale wciąż nie istniała w przestrzeni publicznej, a tylko wśród niewielkiej grupy osób.
Rekonstruktorom z Legii Akademickiej bardzo zależy, aby temat wojny polsko-bolszewickiej nie został zagrzebany na śmietniku historii. Stąd też pomysł na marsz. Naszym celem było wyjście z tym tematem do szerszej grupy ludzi – mówi Łukasz Dryblak, przewodniczący Sekcji. Wieczorny przemarsz szlakiem generałów pozostawia niewątpliwie niezapomniane wrażenia. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości takich wydarzeń będzie więcej i że cieszyć się będą rosnącą popularnością.
Redakcja: Tomasz Leszkowicz
Korekta: Agnieszka Kowalska