Briefe des Ostforschers Hermann Aubin aus den Jahren 1910-1968 (red. Eduard Mühle) – recenzja i ocena
Metoda wyboru źródeł kieruje uwagę na obraz Hermana Aubina jako historyka Europy Środkowo-Wschodniej. Zbiór listów pozwala na odtworzenie korzeni myśli Hermanna Aubina, oraz głównych cech jego charakteru i temperamentu – odzwierciedla na przykład niezwykle energiczny sposób kierowania powierzonymi mu instytucjami. Przede wszystkim jednak stanowi on źródło pomocne w rekonstruowaniu postawy politycznej i ideologicznej oraz podejścia naukowego jednego z najważniejszych historyków niemieckich okresu przed i powojennego. Korespondencja obejmuje przełomowe okresy: pierwszej wojny światowej, Republiki Weimarskiej, dyktatury hitlerowskiej, drugiej wojny światowej wraz z klęską Niemiec i wreszcie narodzin demokracji powojennej. Pod tym względem wybór źródeł wydaje się niezwykle ciekawy i, jak twierdzi jego redaktor, o tyle wyjątkowy, iż brak jest edycji o takim zasięgu czasowym. Koncentracja na źródłach z lat 1933-45 uniemożliwia zaś uzyskanie pełnego obrazu genezy podejścia i argumentacji historyków niemieckich w zakresie „Ostforschung”. Jest to, jak pisze Eduard Mühle, jeden z powodów niezgodności interpretacji postaw i działania historyków niemieckich przez ich młodszych kolegów, dążących do głębszego przemyślenia swojej kulturowej spuścizny.
Wstęp naukowy „Korespondencji...” dostarcza konkretnych, aczkolwiek nieco skrótowych informacji na temat postaci Hermanna Aubina i jego epoki, co w pewnym stopniu jest rekompensowane rozbudowaną bibliografią. Opracowanie jest niewątpliwie przykładem świetnego warsztatu: listy są opatrzone szczegółowymi przypisami dotyczącymi osób i szerszego kontekstu ich powstawania, co bardzo ułatwia zrozumienie treści. Z drugiej strony komentarze są w ten sposób sformułowane, aby, zgodnie z założeniem redaktora, nie oferować łatwych interpretacji, ale pozwolić czytelnikowi na samodzielne zmaganie się ze źródłami.
O redaktorze
Pośród wielu zajmowanych przez Eduarda Mühle funkcji warto wymienić stanowiska profesora historii Europy Środkowowschodniej i Wschodniej oraz dyrektora Wydziału Historii Wschodnioeuropejskiej na Westfalskim Uniwersytecie Wilhelma w Münster a także, od września 2008 r., dyrektora Niemieckiego Instytutu Historycznego w Warszawie. Jest on autorem wielu publikacji dotyczących historii Europy Środkowo-Wschodniej, w szczególności historii niemieckiej historiografii odnoszącej się do problematyki tak zwanego „fenomenu ‘niemieckiego Wschodu’”. Warto wymienić tutaj liczącą ponad 700 stron wyczerpującą monografię działalności naukowej Hermanna Aubina „Für Volk und Deutschen Osten. Der Historiker Hermann Aubin und die deutsche Ostforschung” (Dla narodu i niemieckiego Wschodu. Historyk Herman Aubin a niemieckie badania nad Wschodem). Nie jest to bez znaczenia: dla niezorientowanego w tematach niemieckich czytelnika nawet pobieżna lektura monografii daje wgląd w ogólny kontekst korespondencji Aubina, oba dzieła dopełniają się na wzajem. Ponadto, co ważniejsze, Mühle, podobnie jak Aubin, jest historykiem dziejów Europy Środkowo-Wschodniej, obie więc publikacje, monografię i edycję korespondencji, należy traktować również jako refleksję historyka nad historią jego dziedziny. Warto dodatkowo zwrócić uwagę na fakt, że Mühle piastował urząd kierownika Instytutu Herdera w Marburgu, powołanego do życia w 1950 r. przez samego Aubina. Tenże instytut w roku 2008 wydał zbiór omawianej tu korespondencji.
O historyku Hermannie Aubinie
Wszelkie dostępne mi wypowiedzi dotyczące postaci Hermanna Aubina są pod jednym względem spójne: opisują go jako jednego z najbardziej wpływowych historyków niemieckich XX wieku. Urodził się w 1885 roku w czeskim Libercu jako syn majętnego fabrykanta dywanów, wywodzącego się z rodziny dawnych hugenockich emigrantów. W roku 1910 uzyskał habilitację za pracę na temat historii średniowiecznego ustroju i administracji napisaną pod kierunkiem Georga von Below. W czasie pierwszej wojny światowej walczył na froncie galicyjskim oraz w Tyrolu Południowym, osiągając stopień kapitana. W 1929 roku objął katedrę historii na uniwersytecie we Wrocławiu. Nie było to jednak stanowisko na miarę ambicji niemieckiego naukowca – świadczą o tym długotrwałe starania o zmianę miejsca pracy, zakończone niepowodzeniem, prawdopodobnie z powodu zastrzeżeń władz co do jego narodowosocjalistycznej postawy (między innymi w związku z żydowskim pochodzeniem jego żony). Aubin został we Wrocławiu do końca wojny, wykładał tam historię powszechną średniowiecza oraz niemiecką „Volksgeschichte” na Wschodzie. Z sobie właściwym zaangażowaniem prowadził Północno- i Wschodnioniemiecki Związek Naukowy (Nord- und Ostdeutsche Forschungsgemeinschaft) oraz był przewodniczącym Historycznej Komisji do spraw Śląska (Historische Kommission für Schlesien). Jak pisze we wstępie edycji Mühle, Aubin nie należał do NSDAP ani jej organizacji afiliowanych, za wyjątkiem NS-Volkswart. Autor opracowania nie wspomina tu jednak, że rezultatem niesamowitej wręcz przedsiębiorczości Aubina, było m.in. utworzenie we Wrocławiu katedry badań nad rasami. Po wojnie został szybko zdenazyfikowany i objął katedrę w Gießen, a następnie w Hamburgu. Od 1946 roku pracował nad odnowieniem „deutscher Ostforschung”, pełniąc funkcję przewodniczącego Johann Gotfried Forschungsrat, a w latach 1953-1958 przewodniczył niemieckiemu Związkowi Historyków. Równocześnie z działalnością uniwersytecką, w latach 1926-67, wydawał własnym sumptem kwartalnik Vierteljahrsschrift für Sozial- und Wirtschaftsgeschichte.
Powstanie i kontynuacja „deutsche Ostforschung” w historycznej refleksji i politycznej działalności Hermanna Aubina
W swojej monografii Eduard Mühle zauważa niezwykłą trwałość poglądów oraz hierarchii wartości Hermanna Aubina, które ukształtowane w dzieciństwie spędzonym w Czechach i podczas służby na froncie oraz umocnione przez „traumę Wersalu”, nie zostały zweryfikowane wskutek zmian politycznych (w szczególności lat 1933 i 1945). Jest to argument potwierdzający wyniki nowszych badań, wskazujących raczej na kontynuację niż zmienność w sposobie myślenia i postawach generacji urodzonych w epoce Cesarstwa historyków niemieckich. Zastanawiając się nad przyczynami owej ciągłości, Mühle zwraca uwagę na specyficzne nastawienie, które pozwoliło Aubinowi otwarcie i energicznie kooperować zarówno z narodowosocjalistycznym reżimem, jak i młodą, liberalną RFN. Był to „program niemieckiego patrioty, dla którego ‘naród niemiecki’ stanowił centralną, najwyższą kategorię myślenia. Wszystko było podporządkowane i nastawione na niemiecką ‘wspólnotę narodową’ oraz jej miejsce w świecie. W tym sensie był [Aubin] zwolennikiem ruchu narodowego, którego społeczno-darwinistycznych i antysemicko-rasistowskich nurtów jednak nigdy do końca nie podzielał i które niezbyt konsekwentnie reprezentował”, pisze Mühle w monografii. Tym można wyjaśnić gotowość do akceptacji wszelkich zmian ustrojowych, pod warunkiem, że odpowiadały one głównemu celowi: odbudowie i zagwarantowaniu siły i reputacji Niemiec. Słusznie stawia Mühle w tym miejscu pytanie o refleksję nad nacjonalistycznym pojęciem dobra narodowego, z którym Aubin, mimo tu i ówdzie ostrożnie zarysowanej krytyki, nigdy nie wszedł w konflikt na polu ideologicznym czy moralnym.
Jako historyk Europy Środkowo-Wschodniej, traktował Aubin rezultaty pracy słowiańskich i bałtyckich badaczy, zresztą w zgodzie z duchem czasu, jako broń przeciwko wynikom nauki niemieckiej (z pewną dozą słuszności – przypomnijmy tu chociażby starania polskich archeologów o uzasadnienie autochtonicznej teorii pochodzenia Słowian). Już sam dobór słownictwa używanego w korespondencji wskazuje na atmosferę walki, prowadzonej przez „przeciwników” po obu stronach „frontu”. Aubin starał się o obiektywizm badań naukowych, jednak w specyficznym ujęciu – jak zwraca uwagę Mühle, zawsze pod kątem „dobra narodowego” i narodowej konsolidacji. Świadczy o tym niemalże groteskowa obrona badań naukowych przeciwko narodowosocjalistycznej manipulacji propagandowej w „poufnym” liście do Wydawnictwa „Naród i Rzesza” z 1936 roku. Niemiecki historyk protestuje przeciwko wykreśleniu z pewnego opracowania informacji, które mogłyby służyć sąsiednim narodom jako argumenty w walce politycznej, uznając je za niezbędne do przedstawienia „obiektywnego obrazu dziejów”. Aubin w szczególny jednak sposób przeciwstawia się cenzurze: „(...) chciałbym po pierwsze stwierdzić, że niemieccy naukowcy nie mogą narażać swojej reputacji jako rzetelnych. To ich największy, niezastąpiony kapitał, o jaki muszą dbać dla dobra narodu niemieckiego. Następnie proszę wziąć pod uwagę, że fakty, które autor [pracy] przytacza, dawno już są naszym przeciwnikom znane. [...] Lecz jeszcze bardziej ważnym wydaje mi się zwrócenie uwagi na to, co następuje. Związki Niemców ze Słowianami są tak mocne i dotyczą tak dużego terytorium, że ignorowanie elementów słowiańskich na Wschodzie oznaczałoby koniec badań nad Wschodem, nad jego historią i kulturą. [...] Również niemożliwym byłoby przedstawienie nadzwyczajnego postępu kulturowego w krajobrazie wschodnim, który przyniosła niemiecka kolonizacja, jeśli nie znalibyśmy stanu uprzedniego. [...] Niemiecka kolonizacja jako wielkie, jako europejskie osiągnięcie kulturowe jest podstawowym tytułem prawnym, na jakim opierają się nasze roszczenia o niemiecki Wschód. To osiągnięcie musi więc być w pełni uwidocznione, jego obraz musi stać się ogólną własnością narodu niemieckiego. Nie będzie to jednak możliwe, jeśli uprzednio nie pokaże się słowiańskich warunków bytowania na zasadzie przeciwieństwa”. Można by ten ustęp interpretować jako swego rodzaju zabieg manipulacyjny, jako próbę poszerzenia zakresu wolności nauki znajdującej się pod presją propagandy; tym bardziej, że w innym miejscu Aubin podkreśla, że tylko obiektywność niemieckiej nauki wywoła na arenie międzynarodowej uznanie jej wyników. Jednak większość zawartych w listach wypowiedzi świadczy o zgodzie na instrumentalizację nauki dla celów swoiście pojmowanego „dobra narodu”. Słusznie więc określa Eduard Mühle postawę swego poprzednika jako politycznie oportunistyczną, jednak jeśli chodzi o cel, wierną i konsekwentną. Zwraca on przy tym uwagę na brak refleksji niemieckiego historyka nad pojęciem dobra narodu, ku któremu owa postawa się kieruje.
Warto krótko zaznaczyć, że listy Hermanna Aubina okresu drugiej wojny światowej oraz komentarze w monografii Eduarda Mühle stanowią bardzo ciekawą i zarazem niepokojącą dokumentację postawy wykształconego Niemca wobec kwestii, w jego pojęciu humanitarnego, nowego porządku na terenach okupowanych przez Trzecią Rzeszę. Listy te stanowią niesamowity dowód ignorancji, oportunizmu i zaślepienia, przy równoczesnej niezachwianej pewności służenia właściwej sprawie. Aspekt ten mógłby w szczególności zainteresować polskiego czytelnika. Zupełnie inne podejście wobec ludności ziem okupowanych wyczytać można z niedawno w języku polskim opublikowanego zbioru listów niemieckiego oficera Wilma Hosenfelda.
Jak już wspominałam, mocną stroną zarówno monografii jak i zbioru korespondencji jest wykazanie ciągłości sposobu myślenia Niemców, w szczególności w podejściu do historii i terytorium Europy Środkowo-Wschodniej. Było ono obarczone wyobrażeniem o rzekomej tysiącletniej przewadze cywilizacyjnej ludów germańskich, a następnie narodu niemieckiego nad jego słowiańskimi sąsiadami. W świadomości samego Aubina, Wschód rysował się jako cywilizacyjnie pusta, raczej odstraszająca przestrzeń, która, jak stwierdza Mühle, „łatwo mogła stać się wyimaginowanym polem dla niemieckiej pracy kulturowej (Kulturarbeit) i przestrzenią przeznaczoną do aneksji”. Aż do lat sześćdziesiątych, a nawet i później u podstaw niemieckiego myślenia o tych terenach leżały wyobrażenia o porządku świata, których korzenie sięgają głęboko do XIX wieku. Były one różnej proweniencji. Jednym ze źródeł była naukowo-akademicka konstrukcja oparta na dychotomii „swoje” – „obce”, jak pisze autor monografii. Trudno się z tym zdaniem nie zgodzić. Można mieć jednak zastrzeżenia do formy i treści rozwinięcia tej myśli: „Dla narodu, który od XIX wieku szukał swojej drogi do siebie samego i znajdował ją przy pomocy historiozoficznego obrazu świata oraz ekspansywnej kultury historycznej, nauka o dziejach musiała odegrać szczególnie znaczącą rolę”. Można tu zadać pytanie, które z narodów i grup etnicznych nie szukały w omawianym okresie tzw. „drogi do samych siebie”. Historiozoficzny obraz świata oraz społeczna percepcja historii nastawiona na ekspansję nie są zjawiskami specyficznie niemieckimi, a formułowanie wypowiedzi dotyczących ogólnych procesów w kategorii dziejów narodu uważam za niewłaściwe. Prowadzi ono do ograniczenia tych procesów tylko do Niemiec i nie służy założonemu celowi dzisiejszego „Ostforschung”, którym jest przekroczenie myślenia w granicach własnego narodowo-kulturowego kręgu. Przy tym nie chodzi mi oczywiście o zamazanie różnic w rozwoju nurtu nacjonalistycznego poszczególnych narodów, czy relatywizację ich odpowiedzialności za popełnione zbrodnie. Ponadto można kwestionować znaczenie użytej przez Mühle metafory szukania drogi narodów do samych siebie. Implikuje ona wyobrażenie, że istnieje substancja narodowa, której niejako można „szukać” i którą się „znajduje”, chociażby przy pomocy historiografii. Za stosowniejsze sformułowanie uważam „tworzenie nowych konceptów tożsamościowych”, odwołuję się przy tym do powszechnie znanych prac Ernesta Gellnera, Benedicta Andersona, Romana Szporluka czy Christophera Bayly.
Niewątpliwie trzeba się zgodzić z redaktorem, który w ostatnim akapicie swojej monografii podkreśla konieczność zapoznania się z wyobrażeniami o ‘niemieckim wschodzie’, kreowanymi i popularyzowanymi przez historyków „deutsche Ostforschung”. Jest to ważne, jeśli chce się zrozumieć, dlaczego Niemcy w okresie od późnowilhelmińskiego Cesarstwa aż do końca lat sześćdziesiątych podchodzili do zagadnień Europy Środkowo-Wschodniej z lekceważeniem bądź wrogością. Tylko w ten sposób można właściwie ocenić przebieg zmagań historyków niemieckich z ich własną historiograficzną spuścizną. Zjawisko podobnych zmagań nie jest, szczególnie po upadku systemu komunistycznego, czytelnikom polskim nieznane. Mają one w przypadku obu narodów oczywiście inne, choć również kontrowersyjne, podłoże. Tym niemniej, warto zachęcić do zapoznania się z pojęciem „deutsche Ostforschung” oraz z jego historiograficzną karierą po dzień dzisiejszy.
Nie jest to bynajmniej zachęta o ironicznym podtekście. Przykład Hermanna Aubina pokazuje nader wyraźnie uwarunkowanie myślenia badacza nauk historycznych przez jego pochodzenie, tzw. „ducha czasu”, temperament, ale może również przez własne ambicje, strach i instynkt samozachowawczy. Lektura korespondencji inspiruje do przemyśleń nad własnymi uwarunkowaniami, wyznawanym systemem wartości oraz możliwością krytycznej analizy własnej postawy w obliczu ciążącej na naukowcach odpowiedzialności.
Zredagował: Kamil Janicki