Blo[k] polityczno-satyryczno-historyczny, czyli co na zapiecku piszczy. Wpis piąty.
Po niedzielnej i środowej debacie przestałem się martwić o wynik wyborów. Każdy z kandydatów jest mi w stanie zapewnić, to co jest w życiu najważniejsze - dużą dawkę humoru.
Jak informuje gazeta.pl we Francji opublikowane zostaną nazwiska kolaborantów, którzy współpracowali z niemieckim okupantem w czasie II wojny światowej. Jeden z komentujących z przekąsem pyta: opublikują spis ludności Francji z 1944 r.?
Na dworcu w Hamburgu jednemu z pasażerów zadzwonił telefon komórkowy. Zamiast przaśnego dzwonka rozbrzmiał jednak głos Adolfa Hitlera zakończony donośnym Sieg Heil! Niedoszły podróżnik został zatrzymany przez policję i grożą mu teraz 3 lata więzienia za propagowanie nazizmu. Choć za głupotę nie powinno się karać, w tym przypadku popieram. W Polsce mogli by zgarniać za „Jak anioła głos...”
Tymczasem w Polsce odbyły się dwie telewizyjne debaty kandydatów na prezydenta RP. Jak można wywnioskować ze zgodnej opinii fachowców omawiających jej wyniki dla największych mediów, do najważniejszych kompetencji prezydenta należą: odpowiednie składanie rąk, mimika twarzy, zakładanie odpowiednich okularów oraz do perfekcji opanowana umiejętność wstawania i siadania w odpowiednim momencie.
W związku z 400. rocznicą bitwy pod Kłuszynem na youtube.com pojawił się filmik kojarzący wielkie zwycięstwo hetmana Żółkiewskiego nad wojskami rosyjskimi z obecną sytuacją polityczną w Polsce. Według autora w rolę Żółkiewskiego powinien wcielić się Jarosław Kaczyński i pogonić hordy „cara Komorowskiego”. Nie oceniając intelektualnej głębi tej analogii, śpieszę z informacją (o której producent może zapomniał), że po kłuszyńskim zwycięstwie, Polacy zostali wypędzeni z Moskwy po zaledwie 2 latach. Chyba nie takiego losu chce szanowny autor życzyć Prezesowi po jego ewentualnym zwycięstwie?
Historia jest zresztą trwałym elementem kampanii. Na jednym z wieców marszałek Komorowski powiedział: Nie będę się przebierał i udawał, że jestem Światowidem o pięciu twarzach jednocześnie. Panie Bronisławie! To już może niech Pan korzysta z tej Wikipedii.
Pozostając w blasku wypowiedzi kandydata PO, nasz bohaterski dziennikarz Łukasz Grzesiczak zapytał Aleksandrę Banot, literaturoznawczynię z Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej, o bohaterów literackich, z jakimi kojarzyć się mogą obecni kandydaci na prezydenta. Bronisław Komorowski skojarzył jej się z poczciwym Zagłobą, ale z naciskiem na jego złe cechy. Cóż, biorąc pod uwagę tendencję do głupich wypowiedzi, nie można wykluczyć, że marszałek Sejmu zostanie pierwszym Zagłobą, który nie sprzedał, lecz kupił Niderlandy.
Gdy marszałek z trudem dolicza się twarzy Światowida, prezes Kaczyński przedstawia nowe prawdy objawione. W Sosnowcu stwierdził, że Edward Gierek był patriotą. Co ciekawe, znalazł też liczne podobieństwa w postrzeganiu polityki przez pierwszego sekretarza i przez siebie. Jak dobrze, że kampania się kończy, bo w takim tempie Bierut stałby się mężem stanu, a Dzierżyński wzorem postępowania ze złymi Rosjanami. Oby tylko ktoś w ostatnim dniu nie wysłał prezesa do Poronina!
W kampanię wyborczą angażowane są nawet pomniki. Młodzieżówka PiS w Gdańsku wyrazić chciała opinię w imieniu obelisku Jana III Sobieskiego. Happening polegał na umieszczeniu przy głowie króla komiksowej chmurki z napisem: "Do kroćset fur beczek, przebrała się miarka, głosujcie na Jarka". Chmurka za żadne skarby nie chciała się jednak przyczepić. Cóż, po wyborach przyjdzie czas rozliczeń, a Gierek na koniu wyglądałby całkiem sympatycznie.
Nie zważając na kampanię, trwają zdjęcia do nowego filmu Jerzego Hoffmana „Bitwa warszawska 1920”. Rzutki dziennikarz „Gazety Wyborczej” pisze - kiedyś polski reżyser mógł, co najwyżej, być pijany w trzy "d", a teraz Jerzy Hoffman kręci film w technice 3D (trójwymiarowej), niczym James Cameron „Avatara”. I już wiadomo dlaczego kiedyś mieliśmy 7 nominacji do Oskara, a po roku 89. tylko jedną.
Co zaś robi Jerzy Hoffman w przerwie zdjęć do filmu? Jak informuje „Gazeta Wyborcza” w przerwach - czyta książkę Normana Daviesa "Orzeł biały. Czerwona gwiazda". Zaczynam się martwić o wartość historyczną tej produkcji.
Wilhelm Sasnal – wybitny ponoć artysta polski – oburza się na sarmatyzm i jowialność Bronisława Komorowskiego. Cóż było przyczyną tego oburzenia? Wierszyk, który kandydat PO powiedział na spotkaniu z kobiecą częścią swojego sztabu. Słowa - wielkie dzięki, ale przyznam, że gdy tyle pań dokoła, nie wybory mi się marzą, ale inne kwestie zgoła – zirytowały artystę związanego z „Krytyką Polityczną”. Sasnal uważa, że Komorowski w sposób protekcjonalny potraktował kobiety. Zgadzam się, podobnie jak Sasnal, w obecności pięknych kobiet rozmyślam głównie o ontologii Platona i fenomenologii Schopenhauera.
I tak rozmyślając nad bezalkoholową herbatą o egzystencjalizmie Sartre'a, zamilknę, ponieważ zbliża się cisza wyborcza, a w czasie jej trwania pozostanie mi tylko wpatrywać się w telewizor i czekać na „dziadka” z PKW. Może i tym razem ktoś zatka dziurkę od klucza w lokalu wyborczym w Olsztynie?
Przypominamy, że felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie ich autorów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji "Histmag.org".