Bigos na niedzielę: Pogranicza

opublikowano: 2008-08-17, 20:59
wszelkie prawa zastrzeżone
Pamiętam, że kiedy jeszcze chodziłem do liceum, w każdy wtorek wstawałem z łóżka z wyraźną niechęcią. Perspektywa dwóch lekcji historii sprawiała, że robiłem wszystko, by zostać w domu. Nic dziwnego, że moja frekwencja na koniec trzeciej klasy nie była imponująca...
reklama

Za dwa tygodnie zaczyna się rok szkolny, co łatwo poznać chociażby idąc na zakupy do hipermarketu. Półki uginają się pod ciężarem długopisów, zeszytów, gumek, kredek... i rzecz jasna podręczników. Sięgnąłem po kilka z nich. Przyznam, że nie robiłem tego od paru lat. Ostatnio szkolny podręcznik trzymałem w rękach, kiedy jeszcze byłem w liceum.

Przejrzałem to, co wydawnictwa (a właściwie program) oferują uczniom dzisiaj i okazuje się, że niewiele się zmieniło. O ile cokolwiek. Historia w szkolnym ujęciu to wciąż przede wszystkim daty, polityka i wojna...

Sam szczerze nienawidziłem sposobu, w jaki w liceum uczono nas historii: kucie dat na blachę i wymienianie bitew w porządku chronologicznym. Całe szczęście, że jeszcze zanim poszedłem do liceum, odkryłem, że historia ma ciekawsze strony.

Piszę o tym, bo wczoraj dostałem mail od jednego z naszych Czytelników. Zaniepokojony miłośnik „Histmaga” zapytał, czy aby na pewno jest to nadal serwis historyczny. Przecież w tym tygodniu pisaliśmy o gadu-gadu, książce o modzie, ważeniu duszy i pierogach. I to ma być portal historyczny?!

Śpieszę z odpowiedzią. Moim zdaniem tak właśnie powinien wyglądać portal poświęcony historii.

Historia to nie tylko dzieje militariów i polityki. Dla mnie to również dziedzina wiedzy, która po trochu zahacza o wszystkie elementy życia. A przez to może interesować każdego. Swoją historię mają przecież bitwy i wielcy wodzowie, ale także ubrania, wynalazki, potrawy, a nawet programy komputerowe. „Histmag” wyobrażam sobie jako miejsce, w którym coś dla siebie może znaleźć:

Kiedy powstawała tzw. nowa historia (w postaci np. szkoły Annales), wielu naukowców śmiało się, że przecież nikogo nie obchodzi historia łyżek i garnków. Naszym zdaniem jednak obchodzi. Dlatego napisaliśmy kilka słów o historii gadu-gadu, o przodkach znanego polityka i o... zamiłowaniu współczesnych marines do antycznej tragedii.

Oczywiście, nie rezygnujemy z zajmowania się zwykłą historią, ale nie chcemy się do niej ograniczać. Co myślicie o takim podejściu? Jakimi pograniczami historii waszym zdaniem warto się zajmować? No i co jeszcze jest historią i powinno trafić do „Histmaga”, a co już nie?

Przypominamy, że felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji "Histmag.org".

reklama
Komentarze
o autorze
Kamil Janicki
Historyk, były redaktor naczelny „Histmag.org” (lipiec 2008 – maj 2010), obecnie prowadzi biuro tłumaczeń, usług wydawniczych i internetowych. Zawodowo zajmuje się książką historyczną, a także publicystyką historyczną. Jest redaktorem i tłumaczem kilkudziesięciu książek, głównym autorem i redaktorem naukowym książki „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych” (2009) a także autorem około 700 artykułów – dziennikarskich, popularnonaukowych i naukowych, publikowanych zarówno w internecie, jak i drukiem (również za granicą).

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone