Bigos na niedzielę: Pan od angielskiego zabiera się za historię...
Dwa dni temu agencje informacyjne podały, że zespół brytyjskich naukowców stworzył listę dziesięciu najstarszych dowcipów świata. Temat wydał nam się na tyle interesujący, że poświęciłem kilka minut na znalezienie i przetłumaczenie pełnego zestawienia. Szybko okazało się, że nie był to głupi pomysł. Opublikowany przez nas spis przeczytało do tej chwili ponad 10 000 osób, myślę więc, że warto poświęcić mu odrobinę uwagi.
„Top 10” najstarszych dowcipów w historii zamówił brytyjski kanał telewizyjny „Dave”. Jest to lekki program, w całości poświęcony satyrze i humorowi. Telewizja potrzebowała do tego trudnego zadania grupy profesjonalistów. Udało jej się pozyskać zespół naukowców z Uniwersytetu w Wolverhampton. Niech zgadnę – podobnie jak ja po raz pierwszy słyszycie o takiej uczelni? W zasadzie nic dziwnego.
Wprawdzie w Wolverhampton studiuje sporo Polaków, ale sam uniwersytet powstał zaledwie kilka lat temu i nie jest najwyżej oceniany. W rankingu przygotowanym przez „The Guardian” znalazł się dopiero na 111 ze 120 pozycji. Z kolei według „The Timesa” jest to drugi najgorszy uniwersytet na Wyspach (112 ze 113 ujętych w zestawieniu).
Oczywiście, można powiedzieć, że to o niczym nie świadczy.
Pan od angielskiego historykiem
Poszukiwaniami najstarszych dowcipów zajął się zespół z Paulem McDonaldem na czele. Na stronach brytyjskiej telewizji nazwano go „specjalistą od dowcipów”. I w zasadzie dziennikarze „Dave” nie kłamali. Po prostu zapomnieli wspomnieć, że McDonald nie jest historykiem. To wykładowca literatury amerykańskiej, zajmujący się w Wolverhampton przede wszystkim prowadzeniem warsztatów pisarskich. W swoim dorobku nie ma ani jednej pracy poświęconej historii. Skupia się raczej na „american studies” i analizach współczesnego, żydowskiego humoru. Niestety, po przeczytaniu listy najstarszych dowcipów widać, że raczej nie przygotowali jej prawdziwi eksperci.
Ten zbiór dowcipów nie zawiera w gruncie rzeczy żadnych „nowości”. Większość pojawiających się w nim pozycji jest od dawna znana i nawet w Polsce dostępna w formie książkowej (np. ostatnie dwie w zbiorze „Philogelos albo Śmieszek. Z facecji Hieroklesa i Philagriosa”, Wrocław 1986).
Drobne braki, drobne błędy...
Pół biedy, że nie ma tu nowości. Już na pierwszy rzut oka widać, że przyjęto dość niejasne kryteria doboru, skoro np. odarta z wszelkich znamion śmieszności zagadka sfinksa z „Króla Edypa” została uznana przez dra McDonalda za żart. Wydaje się, że także wzmianka o „dwóch miesiącach wertowania annałów historii” to pewne nieporozumienie. Gdyby zespół McDonalda rzeczywiście spędził tyle czasu nad historią humoru, efekty byłyby chyba znacznie lepsze. Tymczasem naukowcy z Wolverhampton zakwalifikowali jako dowcip np. słowa przypisywane Oktawianowi Augustowi, ale już nie setki podobnych dowcipów, które można znaleźć w rzymskiej literaturze. Jeśli Oktawian żartował, to czy nie robił tego samego np. Wespazjan, nakazując opodatkowanie latryn i mówiąc, że przecież „pecunia non olet” („pieniądze nie śmierdzą”)? Tak samo brakuje wielu „dowcipów” przewijających się przez bajki Ezopa, staroegipskie papirusy, ściany kamiennych grobowców nad Nilem czy mezopotamską mitologię.
Podsumowując, lista jest niewątpliwie ciekawostką, ale niczym więcej. Na pewno nie nazwałbym jej pracą naukową. Nawet powtarzany po całym internecie najstarszy dowcip świata zapewne wcale nie ma 3900 lat (jak podają wszystkie portale i blogi). Podobnie jak w przypadku innych źródeł z tego okresu, datacja jest niepewna, więc może jest to 3900 lat, może 3800 albo 3600.... No ale to przecież szczegół.
Nasuwa się kilka pytań. Czy poważni naukowcy aby na pewno powinni zajmować się tworzeniem zestawień dla telewizji? A jeśli tak, to czy nie powinni tego robić prawdziwi eksperci? I czy w ten sposób wykonana lista na pewno pomaga w popularyzacji historii?
Bigos na niedzielę – o co chodzi?
Dawniej, w czasach, gdy „Histmag” był jeszcze e-zinem, każdy numer rozpoczynał się od „wstępniaka”. Dzięki temu Czytelnicy mogli co miesiąc zapoznać się z mniej czy bardziej interesującymi refleksjami redaktora naczelnego na różne tematy. Nawiązując do tej tradycji, będę zamieszczać w „Histmagu” cotygodniowe felietony poświęcone temu, co akurat dzieje się w naszej redakcji, serwisie i w świecie historii. Będą to teksty z założenia lekkie, raczej publicystyczne, niż naukowe. Forma nowej rubryki nawiązywać ma po pierwsze do dawnych wstępniaków, po drugie do prowadzonego przeze mnie bloga Bigos na Madagaskarze (stąd również tytuł). Felietony ukazywać się będą, zgodnie z nazwą, w każdą niedzielę.
Zobacz też:
Źródła:
Tekst zredagował: Roman Sidorski
Przypominamy, że felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji "Histmag.org".