„Berlingowcy. Żołnierze tragiczni” – red. D. Czapigo – recenzja i ocena
Mowa tu oczywiście o żołnierzach Armii Polskiej w ZSRR, których historia rozpoczyna się od utworzenia 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Od nazwiska swojego pierwszego dowódcy – pułkownika, a następnie generała Zygmunta Berlinga, żołnierzy polskich, walczących u boku Sowietów na froncie wschodnim, zwykło się nazywać „berlingowcami”.
Żołnierze polscy walczący u boku Armii Czerwonej, nie mają obecnie dobrej prasy. „Berlingowcy” określani są mianem „komunistycznego wojska”, które było odpowiedzialne za wprowadzenie nowej władzy w Polsce. Rzeczywiście, nie sposób zaprzeczyć, że w okresie PRL, to właśnie żołnierze walczący na froncie wschodnim byli szczególnie hołubieni przez władze. Natomiast wysiłek tych służących w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie – nie wspominając już o podziemiu niepodległościowym – był celowo pomijany milczeniem lub umniejszany. Jak się okazuje, zarówno władze komunistyczne, jak i te po 1989 r., nie bardzo chciały zauważyć, że:
Różne drogi wiodły do Polski. Żołnierze, którzy nie zdążyli do armii Andersa, tak samo jaki inni pragnęli wrócić do wolnej ojczyzny. Po ciężkich przeżyciach, po utracie domów i nierzadko całych rodzin, wyrwani z łagrów – poszli najkrótszą drogą do Polski, by walczyć i ginąć za ojczyznę ”
Książka pod redakcją Dominika Czapiego (Ośrodek KARTA), wraz z komentarzem historycznym Marcina Białasa (Centralna Biblioteka Wojskowa), opisuje historię słowami dziewięciu polskich żołnierzy, walczących na froncie wschodnim. Zamieszone w książce wspomnienia pochodzą z Archiwum Wschodniego KARTY oraz ze Zbiorów Specjalnych CBW.
Relacje zostały spisane przez szeregowców, podoficerów, oficerów polityczno-wychowawczych, czy fizylierkę służącą w 1. Samodzielnym Batalionie Kobiecym im. Emilii Plater. Wspomnienia zostały tak dobrane, że wzajemnie się uzupełniają oraz tworzą szeroką panoramę żołnierskich losów. Przykładowo, opis bitwy pod Lenino poznajemy z perspektywy czwórki bohaterów: dowódców plutonu i drużyny oraz dwójki szeregowców. Na tle wszystkich wspomnień bardzo ciekawie prezentują się losy Andrzeja Reya, żołnierza AK, który zdecydował się na wstąpienie do armii Berlinga unikając grożącej mu zsyłki na Sybir,
Książka została podzielona na osiem głównych rozdziałów. Każdy z nich został podzielony na dwie części. Pierwsza jest komentarzem historycznym, przedstawiającym szeroki kontekst wydarzeń politycznych, działań militarnych czy też opis struktury organizacyjnej Armii Polskiej w ZSRR. Na drugą część składają się relacje świadków, które stanowią najbardziej wartościową część tej pozycji. Barbara Odnous opatrzyła je mnóstwem rzetelnie przygotowanych przypisów, wyjaśniających pojęcia wojskowe, tłumaczących zwroty obcojęzyczne pojawiające się w tekście oraz w korygujących błędne informacje podane przez autorów relacji.
Dodatkowym walorem publikacji są „kapsułki”, w których odnajdziemy przemówienia, komunikaty, odezwy, raporty NKWD czy rozkazy dzienne. W publikacji zamieszczono również dużo ciekawych i mało znanych zdjęć, pochodzących ze zbiorów Archiwum Akt Nowych, Narodowego Archiwum Cyfrowego oraz kolekcji prywatnych. Na końcu książki, zamieszczone zostało kalendarium, zawierające wszystkie najważniejsze daty dotyczące działań ludowego Wojska Polskiego podczas II wojny światowej.
Na polskim rynku wydawniczym nie brakuje dziś pamiętników i wspomnień dotyczących działalności AK czy żołnierzy polskich walczących u boku zachodnich Aliantów. W tym kontekście omawiana publikacja wydaje się szczególnie cenna. „Berlingowców. Żołnierzy tragicznych” przeczytałem z prawdziwą przyjemnością. Ich historia, doskonale pokazuje losy Polaków, którzy podczas II wojny światowej stawali przed bardzo trudnymi wyborami. Nie zastanawiali się nad tym jak ich dokonania, oceni historia. Pozostawiam czytelników, z krótkim fragmentem wspomnień Andrzeja Reya:
Może trzeba było wybrać Sybir zamiast armii - gdy śledczy dał mi taki wybór? Ci polscy oficerowie z oflagu, spotkani pod Berlinem, potraktowali mnie jak zdrajcę. Ale który z nich był kiedyś postawiony przed takim wyborem? Nikt nie ma prawa sądzić mnie za to, że wolałem polec z bronią w ręku niż gnić w sowieckim łagrze. Przecież także my, akowcy wcieleni do tego niby polskiego wojska i niby ludowego wojska pod sowieckim dowództwem, także my walczyliśmy przeciwko Niemcom. Od początku do końca tej wojny wszyscy walczyliśmy o „wolność naszą i waszą”, gdzie i jak kto mógł, nawet wtedy, kiedy nas już nas spisano na straty. Po co było tyle zapału, tyle męki i ofiar, tyle nadziei i pewności zwycięstwa wbrew rzeczywistości. Przecież nie walczyliśmy „za sowietskuju rodinu i za Stalina” ale w rezultacie właśnie na to wyszło. Nie umiem wyleźć z tej matni …”