Ben Macintyre – „Oszukać Hitlera” – recenzja i ocena
Chociaż dzisiaj już wiadomo, że inwazja na Sycylię zakończyła się sukcesem, wcale nie powoduje to, że książkę czyta się z mniejszym zainteresowaniem. Powiedziałbym nawet, że wręcz przeciwnie. Jak można było sprawić, żeby przeciwnik uwierzył, że desant nie nastąpi w jednym miejscu, z kilku względów najdogodniejszym, ale w dwóch innych? Pozornie wydawało się to nieprawdopodobne, alianckie wywiady udowodniły jednak, że to możliwe. O tym zaś jak to zrobiono, dowiadujemy się podczas lektury książki.
Pierwszym kluczem do sukcesu był zespół odpowiednich ludzi, dzięki którym można było w ogóle pomyśleć o powodzeniu takiej akcji. Taki zespół znalazł się w jednej z komórek brytyjskiego wywiadu. Nie było przypadkiem, że większość pracujących tam ludzi była miłośnikami literatury. U Macintyre’a pada nawet zdanie: „Prawie wszyscy autorzy brytyjskich powieści szpiegowskich, pracowali kiedyś w wywiadzie.”. Właśnie z jednej z takich książek zaczerpnięty został pomysł na to jak przekonać przeciwnika, że przechytrzył wywiad brytyjski, podczas gdy robił dokładnie to, czego życzył sobie Londyn.
Intryga była dość prosta. Należało podrzucić Niemcom zwłoki człowieka ubranego w mundur wojskowy, przy którym znajdują się spreparowane rozkazy do najwyższych dowódców wojskowych, z których wynikało, że miejscem inwazji będzie Grecja i Sardynia. Oczywiście, nie można było tego zrobić wprost. Trzeba było działać tak, aby Niemcy musieli owe dokumenty zdobyć, co tylko utwierdziłoby ich w mniemaniu, że wykradli Brytyjczykom tajne i superważne dokumenty. Z pozoru brzmi to dość niewiarygodnie, jednak na blisko czterystu stronach książki, autor pokazuje nam jak niewiarygodne zamieniono w niemal pewne.
Jesteśmy więc świadkami pozyskania odpowiednich zwłok, preparowania nie tylko tajnych dokumentów, ale i całej biografii kuriera, trasy jego podróży i wyrzucenia jego ciała u wybrzeży Hiszpanii. Potem już niewiele zależy od twórców intrygi: o jej powodzeniu bądź fiasku zadecyduje sam Hitler. Do samego momentu desantu nie będzie wiadomo, czy udało się Niemców wprowadzić w błąd, co pozwoli na uratowanie życia tysiącom żołnierzy, po obu stronach frontu. Podczas lektury, nasza ciekawość sięgnie zenitu. Całe mnóstwo rzeczy mogło się przecież nie udać, a to postawiłoby całą inwazję pod znakiem zapytania. W końcu jednak wszystko się udaje. Decydują o tym nie tylko świadome działania wtajemniczonych w intrygę ludzi, ale też małostkowość tych niczego nieświadomych.
Książka Bena Macintyre’a obnaża po latach kulisy działań wywiadowczych, ale ich atrakcyjności wcale nie zmniejsza kilkudziesięcioletni okres, po którym zostały ujawnione. Dzięki temu książka zyskuje jeszcze jedną cechę decydującą o jej atrakcyjności: tajemniczość. W końcu czytamy o czymś, co było tajemnicą, o której wiedziało niewielu ludzi. Teraz czytelnicy mogą dołączyć do tego elitarnego grona. Poza tym, a może przede wszystkim, jest ona utrzymana w gawędziarskim klimacie, sprawiającym, że czujemy się tak, jakby opisywane tu wydarzenia opowiadał nam jeden z jej uczestników.
Wszystko to sprawia, że książka może liczyć na wielu czytelników. Jestem przekonany, że zachwyci nie tylko entuzjastów historii II wojny światowej, ale także tych, którzy szukają przede wszystkim dobrej sensacyjnej intrygi. Książka Bena Macintyre’a nie rozczaruje ani jednych, ani drugich.
Redakcja: Michał Przeperski