Ben Elton – „Dwaj bracia” – recenzja i ocena
Ben Elton na świecie najbardziej znany jest ze swojej kariery komika i reżysera. Tym razem autor musicalu We Will Rock You przenosi nas jednak w przeszłość, do mrocznych lat międzywojnia, wojny i tego, co bezpośrednio po niej. Wszystko po to, by opowiedzieć historię dwóch niemieckich bliźniąt, Ottona i Paulusa Stenglów, ich rodziny i bliskich. Bracia przychodzą na świat w Berlinie w 1920 r. W tym samym szpitalu, na tej samej sali, lecz nie z tej samej matki. Sytuacja adopcji zwykle komplikuje losy rodziny, jednak nie na taką skalę, jak w tym wypadku, w tej rzeczywistości…
Na okładce czytam, że autor „oparł książkę na autentycznych losach swojej rodziny”. Umieszczenie określenia „autentyczne” zwykle zadziała jako niezły zabieg marketingowy. Ludziom wydaje się, że jeśli coś jest autentyczne, to tym samym jest bardziej wartościowe. Jednak określenie „oparł książkę” jest tu w moim przekonaniu użyte na wyrost. Właściwsze byłoby raczej: zainspirował się losami swojej rodziny. Po przeczytaniu posłowia nie znajdziemy aż tylu analogii, ilu byśmy oczekiwali. Rodzina Eltona, jak sam zaznacza, miała więcej szczęścia niż bohaterowie sagi, a także wiele innych rodzin, które musiały zmierzyć się z Holocaustem w rzeczywistości. Jest jasne, że historia braci Stenglów jest fikcją. Natomiast jeśli chodzi o realizm biegu wydarzeń w powieści, to można powiedzieć, że autor balansuje na granicy, miejscami ocierając się o przesadę.
Elton od początku stawia czytelnika w roli detektywa, który może sam próbować odgadnąć zagadkę z przeszłości Stenglów. Prowadzi nas przez losy bohaterów, wskazuje poszlaki, a nawet dowody (jak się okazuje niewystarczające), i kiedy już, już wydaje nam się, że poznaliśmy prawdę, okazuje się że prawda jest inna - nam pozostaje tylko nieme poczucie zdumienia. Elton jest mistrzem wprowadzania w takie pułapki i dokonuje tego kilkukrotnie na łamach tej opowieści.
Przyglądając się postaciom powieści „Dwaj bracia” nie sposób oprzeć się wrażeniu, że są one nieco czarno–białe, manichejskie. Paulus reprezentujący rozum, Otto – serce. Do obu z nich od początku czujemy sympatię. Dla równowagi kompozycji – ich przyjaciółka, Dagmara, postać w czytelniku budząca ambiwalentne uczucia, której wizerunkiem pisarz manipuluje prawie tak samo, jak ona manipulowała swoim otoczeniem. Elton pozwala nam wyrobić sobie o niej zdanie, a kończąc powieść podsuwa nam argumenty przechylające szalę wyraźnie ku jednej opinii. Paulus jest człowiekiem do bólu racjonalnym, w każdej sytuacji opanowanym i konsekwentnym. Otto dopiero z czasem zaczyna doceniać znaczenie zdrowego rozsądku i refleksji.
Jeśli mowa o bohaterach, to trzeba też zaznaczyć, że Elton rezygnuje z pogłębionej analizy psychologicznej bohaterów. Nie przytacza ich wywodów myślowych, refleksji. Zamiast tego stawia raczej na ukazanie kontekstu, aspektu sytuacyjnego i behawioralnego. Ten zabieg ułatwia też wpasowanie się bohaterów w układankę, jaką jest zagmatwana, acz logicznie obmyślona, historia życia rodziny.
Jest kilka motywów pojawiających się w literaturze dotyczącej tamtego okresu. Autor zwrócił uwagę na kilka z nich. Zamiast skupić się na samej wojnie i kulminacji Holocaustu, Elton podjął się opowiedzenia historii, o narodzinach największego zła w dziejach ludzkości. Opowieści o powstawaniu systemu, którego rozwoju później nie dało się zatrzymać i odwrócić. Wykorzystał tu zmyślną analogię: w 1920 r. narodziło się troje dzieci. W Berlinie byli to Otto i Paulus. W Monachium – NSDAP. Ich losy zostały wtedy połączone nierozerwalnym węzłem.
Pisarz zwraca uwagę na pewne osobliwe zjawisko. Rodzina Stenglów do roku 1933 była rodziną żydowską tylko „na papierze” (czego później wielokrotnie się chwytano). Nie praktykowali, nie zachowywali tradycji. Nie pozwolili obrzezać swoich dzieci. Decyzja była wynikiem sytuacji – złych warunków sanitarnych, ale również nowoczesności młodych rodziców. Późniejsze prześladowanie całej rodziny wynikało jednak nie tylko z formalnego faktu bycia Żydem, potwierdzonego przez więzy krwi. Każdy członek rodziny w 1933 r. zaczął naprawdę czuć się Żydem. Siły, najpierw pośrednie, później bezpośrednie, były już skierowane przeciwko nim, a jedyną szansą na przeżycie było prawdziwe utożsamienie się i zjednoczenie ze społecznością żydowską. Niestety, później zjawisko to przybrało dramatyczny charakter.
I stali się podstępnymi spiskowcami. Kamuflując się. Maskując. Obserwując drzwi. Ukrywając się jak szczury. Ciągle zdenerwowani, próbując wtopić się w tłum, unikając ludzkich oczu, schodząc innym z drogi. Kiedy tylko to możliwe, próbując ukryć fundamentalną prawdę o sobie. (…)
– To jakby gettoizacja ducha – powiedziała Frieda.
([Dwaj bracia], str. 217)
Elton kładzie nacisk na kontekst. Jak to się dzieje, że miliony ludzi ulegają systemowi, który zaprzecza podstawowym prawom natury ludzkiej i zamienia w proch cały dorobek kultury? Czy takie zdarzenie mogło mieć miejsce w dowolnym miejscu na kuli ziemskiej? Późniejsze wydarzenia zdają się pokazywać, że odpowiedź brzmi: tak, choć nie na tak ogromną skalę. „Naziści uczynili z jej synów zabójców” – te słowa brzmią w myślach matki. Naziści, a raczej system nazistowski. System, który wymagał bezwzględnego posłuszeństwa wobec autorytetu, w zamian obiecując eldorado. W tych okropnych czasach pod pojęciem normy czy moralności kryły się zupełnie inne treści niż kiedykolwiek wcześniej czy później. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że zawsze znajdą się jednostki heroiczne, gotowe stanąć w obronie wartości.
W warstwie strukturalnej książkę wyróżniają krótkie, treściwe rozdziały. Autor przekazuje zwięźle to, co niezbędne i przechodzi do następnej kwestii. Książka stoi dialogiem. Z rozmów najczęściej poznajemy kontekst. To im także powieść zawdzięcza wartką akcję. Trafnym zabiegiem jest wprowadzenie retrospektywy, co dodatkowo urozmaica opowieść.
Sposób w jaki Ben Elton prowadzi opowieść pozwala w pełni uzmysłowić sobie kontekst tamtych lat, uporządkować zdarzenia po stronie przyczyn i skutków. Choć historii Niemiec tamtego okresu opowiedzianej przez Eltona nie mogę niczego zarzucić, to inaczej jest w przypadku historii braci Stenglów. Realizmu powieści odbierają przejaskrawione postacie i nagromadzenie niemożliwych z punktu widzenia prawdopodobieństwa zwrotów akcji. Jednakże Elton uwypukla nie tak często dostrzegane aspekty Holocaustu, nazizmu czy sytuacji Żydów, co niewątpliwie dodaje wartości książce.
Pozostaje jeszcze odpowiedź na wcześniej postawione pytanie: czy wolno nam oceniać tamtych ludzi? Myślę, że gdyby odnieść je do bohaterów powieści, można na nie odpowiedzieć twierdząco. Jednak w życiu pozostaje to znacznie większą sztuką.