Bartłomiej Belcarz – „Caudrony nad Francją. Historia Dywizjonu Myśliwskiego GC 1/145 Varsovie” – recenzja i ocena
Bartłomiej Belcarz – „Caudrony nad Francją. Historia Dywizjonu Myśliwskiego GC 1/145 Varsovie” – recenzja i ocena
Zanim radzieccy lotnicy stanęli przed widmem powietrznych walk z polskimi pilotami nad Krajem Tysiąca Jezior, obydwie strony zdążyły już podpisać traktat pokojowy (w marcu 1940 roku). Kilka tygodni później granicom Francji zagroził inny agresor. Ze względu na przebieg kampanii francuskiej, a następnie przeniesienie walk przede wszystkim nad brytyjskie niebo, losy 1/145 Polskiego Dywizjonu Myśliwskiego Warszawskiego (Dywizjonu Varsovie) są znane jedynie nielicznym. Za sprawą książki „Caudrony nad Francją” czytelnicy zyskują możliwość zapoznania się z tą niezwykłą i nieznaną historią.
Czy warto przeczytać?
Dzieło zespołu Balcerzak, Ryś, Stenman, Strzelczyk, Hołda jest obowiązkową pozycją dla wszystkich fanów awiacji, zwłaszcza z okresu przed erą odrzutowców. Ilość archiwalnych fotografii, rysunków technicznych i kolorowych grafik imponuje. Zanim przejdziemy do oceny treści, warto podkreślić aspekt estetyczny tej pozycji. Książka robi ogromne wrażenie już przy pierwszym wzięciu do rąk i widać, że Wydawnictwo Instytutu Pamięci Narodowej nie szczędziło środków, aby jak najlepiej zaprezentować intrygujące treści.
W pierwszej części książki autorzy zapoznają nas z rozwojem maszyn pod kierownictwem Marcela Riffarda, znanego przed wojną z konstrukcji samolotów sportowych. Ten popularny na początku rozwoju awiacji trend, który obiecujące samoloty wyczynowe konwertował w mniej lub bardziej udane bojowe myśliwce jest tu opisany całkiem zgrabnie. Jest też dobrym zabiegiem pomagającym lepiej zrozumieć powody takich a nie innych rozwiązań technicznych zastosowanych w Caudronach.
Skoro o technice mowa, to kolejne rozdziały wręcz rozkładają na części pierwsze konstrukcję tytułowego bohatera, czyli maszyny Caudrone Cyclone oraz jego prototypów. Można odnieść wrażenie, iż każdy element samolotu został sfotografowany i dokładnie opisany. Czytelnicy lubujący się w szczegółowych i rzetelnych analizach technicznych na pewno będą usatysfakcjonowani.
Dalsze strony poświęcono przede wszystkim na przedstawienie losów „Dywizjonu Fińskiego”, który następnie stał się Groupe de Chasse Polonaise de Varsovie.
Kolejny rozdział, pióra Kariego Stenmana, to tekst prawdziwego autorytetu w kwestii fińskich sił powietrznych w czasie II wojny światowej i autora wielu anglojęzycznych publikacji w tym temacie. Dzięki temu krótkiemu opisowi możemy zapoznać się z historią maszyn, które ostatecznie nie trafiły nad fińskie niebo, ale brały udział w kampanii francuskiej.
Ostatni z rozdziałów to gratka dla miłośników modelarstwa, a zwłaszcza malowania i oznakowania samolotów, gdzie oprócz grafik znajdą nawet tabelę kolorów w formacie zarówno graficznym jak i w popularnych zapisach (RGB, hexadecymalny, NCS).
Ze względu na wspomnianą powyżej konstrukcje „CnF” książkę śmiało polecam miłośnikom techniki wojskowej. O ile na temat popularnego myśliwca Morane-Saulnier MS.406 można znaleźć całkiem sporo informacji, to osobiście nie natrafiłem nigdzie na chociażby w połowie zbliżony szczegółowością opis tego tajemniczego wytworu francuskiej myśli technicznej. Caudron Cyclon zdaje się materializować wszystkie powszechnie znane sprzeczności oraz absurdy, jakimi charakteryzował się przedwojenny francuski przemysł zbrojeniowy. Los, jaki ostatecznie spotkał tę konstrukcję, tym bardziej to potwierdza.
Książka jest również godna polecenia czytelnikom bardziej zainteresowanym dziejami polskich sił zbrojnych i to nie tylko tych lotniczych. Dzieje formacji złożonej z ochotników, tworzonej zimą 1939 na francuskiej ziemi, mającej na celu walkę przeciwko agresorowi, któremu ani Francja, ani Polska nie wypowiedziały wojny. Historia jednostki broniącej francuskiego nieba w samolotach, których do lotów bojowych nie wykonywał żaden Francuz. W książce nie zabrakło też opowieści snutych nie tylko przez lotników jednostki, ale też personel naziemny. Zabieg ten wprowadza zresztą nieco ożywienia za sprawą zawartych w relacjach anegdot i emocjonalnych wypowiedzi.
Co do poprawy?
To co jest jednocześnie ogromną zaletą książki jest również jej wadą. Książkę spokojnie można byłoby wydać jako dwie pozycję - jedną jako album, a jedną jako książkę historyczną skoncentrowaną na dziejach samego dywizjonu.
Sposób i jakość wydania powodują że książkę najlepiej czytać na fotelu lub przy biurku. Jest ona zbyt duża i zbyt ciężka, by zabrać ją w bardziej ustronne miejsce lub w podróż. Biorąc pod uwagę intencje autorów deklarujących chęć rozpowszechnienia wiedzy na temat dywizjonu, warto byłoby rozważyć wydanie również “wersji light” tego opracowania.
Sama książka, co dla jednych może być wadą a dla innych zaletą, niezwykle drobiazgowo traktuje podjętą problematykę. Nie chodzi jednak o same opisy techniczne, ale również o część biograficzną. Częste wymienianie kolejnych maszyn wraz z numerami bocznymi jest zapewne niezbędne dla utrzymania rzetelności opracowania, jednak cierpi na tym nieco „motoryka”. Książkę należy czytać z odpowiednią uwagą i skupieniem – to nie tyle wada, co raczej cecha tego typu pozycji.
„Caudrony nad Francją” to książka, która powinna ozdabiać półki każdego szanującego się miłośnika awiacji czy losów polskich sił zbrojnych czasu II wojny światowej. Przyjemność obcowania z tak dopracowaną i doskonale wydaną pozycją jest tym większa, iż dotyczy jeszcze jednej mało znanej, chlubnej karty w dziejach polskiego lotnictwa. Zdecydowanie polecam.