Barbara Wysoczańska – „Siła kobiet” – recenzja i ocena
Barbara Wysoczańska – „Siła kobiet” – recenzja i ocena
Obecnie nie zmagamy się już z problemami, którym musiały stawiać czoła kobiety opisane w książce Barbary Wysoczańskiej. Jednak w kwestii równouprawnienia nadal jest wiele do zrobienia. Bohaterkami recenzowanej publikacji są bowiem kobiety, które dzięki swojej sile i determinacji, gotowe były na to, by podjąć walkę o niezależność i szczęście. W tym właśnie tkwi owa „siła” opisywanych postaci.
Barbara Wysoczańska to autorka nie tylko „Siły kobiet”, ale również „Narzeczonej Nazisty”, książki o trudnej miłości między Niemcem i Polką w czasach II wojny światowej. Barbara Wysoczańska jest absolwentką historii, dzięki czemu jej książki zyskują na autentyczności, a szerokie tło społeczne zarysowane przez nią znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
„Siła kobiet” opowiada historię trzech kobiet, które dzieli wszystko: pochodzenie, status społeczny, podejście do życia. Łączy je chęć zawalczenia o siebie, swoją wolność i osoba Ignacego Lubowidzkiego, posła na sejm II Rzeczpospolitej, nagle zastrzelonego przez nieznanego sprawcę. Na początku historii poznajemy Rozalię, młodą, radosną, ciekawą świata i pełną życia dziewczynę. Właśnie skończyła naukę i przygotowywała się do poślubienia mężczyzny, którego nigdy nie widziała. Jej ojciec dbał o jej edukację, poznała język i historię Polski i chciał dla niej szanowanego męża, Polaka. Młoda Rozalia wyruszyła do kraju, w którym oczekiwania rozminęły się z rzeczywistością. W efekcie straciła radość i chęć życia.
Kiedy jej mąż zmarł w tajemniczych okolicznościach, ona nie potrafiła uronić łzy, czuła jedynie radość, ale i ta została przyćmiona przez fakt, że była młodą kobietą, zależną od woli jej zmarłego męża.
Sposób w jaki zostały opisane emocje, które targały młodą, zaledwie dwudziestokilkuletnią Rozalią, która została zmuszona do opuszczenia ukochanej Francji, porzucenia marzeń o tworzeniu unikatowych perfum, zostały opisane w taki sposób, że nie mogą pozostawiać czytelnika obojętnym. Dzięki opisom można było poczuć strach, pogardę, nienawiść i niechęć kobiety do wszystkiego co ją otaczało, do przytłaczającej rodziny męża, służących, wielkiego domu i ograniczeń, które na nią czekały w Polsce dwudziestolecia międzywojennego. Tak samo jak poczucie ulgi, kiedy została uwolniona od męża-tyrana.
Historia Rozalii łączy się z historią Zuzanny Grabińskiej, która całe swoje życie podporządkowała Ignacemu, była jego kochanką. Miała z nim córkę, której on nigdy nie zaakceptował. Utrzymywał Zuzannę i ich córkę, ale kobieta była całkowicie od niego zależna, więc kiedy zmarł, została z chorowitym dzieckiem bez środków do życia, sytuacja ta zmusiła ją do szukania pomocy u Rozalii. Wdowa i kochanka współpracowały, szukały wyjścia z sytuacji, w której się znalazły. Do Rozalii i Zuzanny dołączyła Ada Lubowidzka, młodsza siostra zmarłego, kobieta, która tak samo jak pozostałe pragnęła wolności, edukacji i możliwości decydowania o sobie. Pragnie sie wyrwać z niewoli norm społecznych, podziałów i ograniczonych, a raczej nieistniejących praw kobiet.
Trzy różne kobiety, trzy różne historie i pragnienia, ale wszystkie chcą walczyć o to samo, wolność, możliwość decydowania o sobie. Uczucia, które one odczuwają autorka opisała tak, że niejednokrotnie odczuwałam emocje bohaterek jak swoje własne. Że mogłam niejako współtowarzyszyć w ich historii i codziennych zmaganiach, a dzięki opisom miejsc, zachowań ludzi mogłam odbyć niesamowitą podróż w czasie.
Po przeczytaniu tej historii naszła mnie następująca refleksja: czy aby na pewno współcześnie tak bardzo różnimy się od tych kobiet, które żyły 100 lat temu? Może mamy więcej praw, ale czy nasza sytuacja nie jest podobna, czy tak jak one nie musimy codziennie udowadniać swoją wartość i umiejętności? Książka ta pozwala spojrzeć na życie kobiet w przeszłości, ale również zmusza do refleksji nad losem kobiet kiedyś i dzisiaj.