„Azyl” – reż Niki Caro – recenzja i ocena filmu
Wielu komentatorów krytykuje twórców (i nie tylko!) za podkreślanie antysemityzmu i niechlubnych momentów historii Polaków w czasie II wojny światowej. Tym razem doczekali się zgoła odwrotnej sytuacji. I to w Hollywood! Bohaterstwo Polaków zostało odkryte przez nowozelandzką reżyserkę Niki Caro.
Antonina i Jan Żabińscy, pierwszy dyrektor warszawskiego zoo i jego żona, w czasie II wojny światowej zdołali uratować ponad 300 osób. Większości z nich udało się dzięki pomocy małżonków uciec z warszawskiego getta i skryć się pod samym nosem niemieckich okupantów. W 1965 roku Żabińscy zostali za to uhonorowani medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
O historię, o której zapomnieli polscy filmowcy, upomniała się nowozelandzka reżyserka Niki Caro. Swój film oparła na książce Diane Ackerman „The Zookeeper’s Wife”. Losy warszawskiego zoo widzimy zatem właśnie oczami żony jego dyrektora – Antoniny Żabińskiej. Jej idylliczna sielanka i życie w harmonii ze zwierzętami zostaje przerwane przez niemieckie bombardowania i okupację. Najlepsze okazy zwierząt trafiają w ręce niemieckiego „przyjaciela” pary, naczelnego zoologa Lutza Hecka, a samo zoo zmienia się w hodowlę świń. Dzięki tej rzekomej pracy na rzecz Niemców małżeństwu udaje się wywozić z getta setki Żydów i przechowywać ich w zoo i swojej willi.
Choć w filmie obserwujemy raczej wojnę z perspektywy mieszkańców zoo, znalazło się w nim miejsce także dla ukazania ważnych dla Polaków momentów II wojny – oprócz drastycznych ujęć z warszawskiego getta widzimy też jego likwidację i tamtejszych powstańców, a także Powstanie Warszawskie. Twórcy nie zapomnieli też o postaci Janusza Korczaka – kilkakrotnie pojawia się on w produkcji jako kolejny przykład bohaterskiego Polaka.
Historia jest oczywiście opowiedziana nieco na hollywoodzką modłę – nie widzimy jej skomplikowania i pełnego tragizmu, a bohaterowie są dosyć jednoznacznie i schematycznie nakreśleni, może zbyt czarno-biali, jednak nie przekreśla to ogólnego wydźwięku dzieła. Za wadę można uznać także to, że opowieść rozwija się powoli, by na końcu gnać w przyspieszonym tempie ku końcowi. Polskiemu widzowi nieco drażniące mogą się także wydać próby naśladowania polskiego akcentu przez mówiących po angielsku aktorów.
Film ma jednak więcej mocnych stron. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na świetne aktorstwo – dwukrotnie nominowana do Oskara Jessica Chastain w roli Antoniny Żabińskiej oddaje wahania bohaterki, jej odwagę i poświęcenie. Ta krucha, delikatna postać (która nie do końca przypomina prawdziwą Żabińską) stawia czoła czyhającym na nią niebezpieczeństwom i Lutzowi Heckowi – zakochanemu w niej zoologowi. Daniel Bruhl bardzo dobrze odnalazł się w tej roli – potrafił oddać skomplikowaną sylwetkę postaci, która za maską przyjaciela i wielbiciela zwierząt kryła brak litości i skrupułów.
Nie jest to kino epatujące tragicznymi obrazami z okresu wojny, lecz raczej pozytywny obraz bohaterstwa w tak mrocznych czasach. Szkoda, że Polacy nie podjęli tego niesamowitego tematu, jednak należy się cieszyć, że został on uhonorowany przez hollywoodzkich twórców. Co prawda w rolę Warszawy wcieliła się Praga, więc widzowie nie mogą podziwiać odrestaurowanej willi Żabińskich, ale ważne, że świat pozna historię ludzi, którzy nawet w mrocznych czasach potrafili zachować pełnię swojego człowieczeństwa.