Artur Wodzyński – „W odwrocie i walce. Codzienność żołnierzy polskich podczas kampanii 1939 roku” – recenzja i ocena
Zobacz też: 1 września 1939 roku i kampania wrześniowa - jak Niemcy zaatakowały Polskę?
Przygotowana przez Wodzyńskiego książka jest rozszerzoną wersją jego pracy magisterskiej. Obrany przez niego cel publikacji był jasny i w kontekście tytułu nie budzi zastrzeżeń – Omówienie codzienności żołnierzy polskich na froncie podczas kampanii 1939 roku. Samo pojęcie „codzienności” autor również, jak się wydaje, trafnie charakteryzuje jako wszelkie zjawiska i zachowania występujące w omawianym okresie i charakterystyczne dla szerokich grup żołnierzy, wypełniające czas ich służby i odpoczynku, ściśle powiązane z zagadnieniem przynależności do armii, postrzeganej w tym wypadku jako zhierarchizowana i totalna instytucja życia społecznego. Ramy chronologiczne są klarowne i obejmują czas kampanii polskiej z 1939 roku. Warto w tym miejscu poczynić uwagę, że autor konsekwentnie unika sformułowania „kampania wrześniowa”, „Wrzesień” etc., co jest atutem jego publikacji.
Zobacz też:
- Ostatnia jesień w siodle
- Niemcy mocno zlekceważyli potencjał Westerplatte - rozmowa z Janem Szkudlińskim
- Raginis kontra Guderian. Obrona odcinka „Wizna” we wrześniu 1939 r.
Wodzyński podzielił swą blisko czterystustronicową pracę na jedenaście rozdziałów, które poprzedził wstępem oraz zwieńczył krótkim zakończeniem. Opatrzył ją również w bardzo przydatne – ze względu na mnogość pojawiających się na łamach książki nazwisk i miejscowości – indeksy: osobowy i geograficzny. Autor zamieścił także wykaz skrótów, którymi operuje na kartach pracy. Zauważyć jednak wypada, że błędnie nie rozwija skrótów pojawiających się w książce po raz pierwszy.
Następujące po sobie rozdziały, ale z wyjątkiem pierwszego, w którym omówione zostały zasady funkcjonowania polskiej armii w czasie pokoju, dotykają poszczególnych aspektów owej „codzienności” żołnierzy Wojska Polskiego podczas walk w 1939 roku. Autor wyszczególnił takie problemy, jak: „Środki walki”, „Przemarsze”, „Postoje”, „Aprowizacja”, „Religijność na froncie”, „Kontakty z ludnością cywilną”, „Wobec nieprzyjaciela”, „Morale i postawy”, „Specyficzne formy walki” oraz kwestię zakończenia walk na froncie – „Koniec kampanii”. Dobór problematyki wydaje się jak najbardziej poprawny. Uważam jednak, iż Wodzyński niepotrzebnie pominął kwestię „żołnierskiej codzienności” widzianej oczyma cywilów. Nie tylko uatrakcyjniłoby to narrację, ale też pozwoliło skonfrontować i zweryfikować kilka zagadnień, takich jak choćby kwestia przymusowych rekwizycji etc.
Przeczytaj również:
- Krótka historia długiego karabinu. Karabin przeciwpancerny wz. 35 – przyczynek do tematu
- Polskie bombowce nad Berlinem, czyli kampania wrześniowa oczami polskiej prasy
- Charles Glass – „Dezerterzy”
- Martin van Creveld – „Żywiąc wojnę”
Problematyka, którą autor zajął się na łamach swej pracy, nie doczekała się do tej pory osobnego opracowania. Wielką zaletą książki jest to, że Wodzyński oddał w niej głos samym żołnierzom. Zabieg ten niesie ze sobą pewne konsekwencje. Po pierwsze żołnierskie wspomnienia stanowią źródłową podstawę książki, po drugie zaś odautorski wywód co chwila uzupełniany jest licznymi cytatami dokumentującymi stawiane przez Wodzyńskiego tezy. Co ważne, autor nie ukrył się jednak za materiałem źródłowym, ograniczając się jedynie do roli jego komentatora, ale starannie zachował odpowiednie proporcje. Prócz pamiętników korzystał on również z archiwaliów – przede wszystkim tych zgromadzonych w Instytucie Sikorskiego w Londynie oraz Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Z wiadomych względów (zamknięcie) nie mógł on skorzystać z dokumentów przechowywanych w Centralnym Archiwum Wojskowym. Mam jeszcze jedną uwagę co do bibliografii. Mianowicie autor, doceniając rosnące znaczenie Internetu, świadomie wyszczególnił kategorię „Źródła elektroniczne”. Uważam to jednak za rzecz niepotrzebną, ponieważ relacje publikowane na tych stronach można byłoby umieścić w kategorii wspomnień, co – jak sądzę – nie umniejszyłoby roli tychże źródeł.
Książkę Artura Wodzyńskiego śmiało mógłbym polecić nie tylko każdemu pasjonatowi historii najnowszej i II wojny światowej, ale także wszystkim tym, którzy interesują się historią Polski. Praca ta, świetnie napisana zresztą, uzmysławia nam, że kampania 1939 roku to nie tylko daty, liczby, miejscowości i anonimowe armie, dywizje i pułki. Wszystkie te formacje tworzone były przez zwykłych ludzi, którzy w przerwie między walkami musieli zaspokajać swoje codzienne potrzeby – wyspać się, zjeść, napić czy porozmawiać, niekiedy pomodlić, a nawet spotkać się ze swą ukochaną. Wodzyński właśnie z tej perspektywy pokazuje dramatyczną polską jesień w 1939 roku. Ucieka gdzieś w tym wszystkim, jakże tragiczny, finał kampanii, o którym trochę się zapomina w czasie lektury. Dobrze to jednak świadczy o pracy Wodzyńskiego. Z każdą bowiem kolejną stroną, tak jak podczas lektury dobrej powieści, coraz bardziej utożsamiamy się z nieanonimowymi w końcu bohaterami polskiego września i października 1939 roku.
Redakcja i korekta: Katarzyna Grabarczyk