Artur Kijas – „Początki państw. Ruś” – recenzja i ocena
Ruś stworzyła zręby swojej państwowości w tym samym niemal czasie co Polska, a tymczasem ten etap jej historii pozostaje prawie zupełnie nieznany dla przeciętnego czytelnika. Gdy Polskę dotknęło rozbicie dzielnicowe, z podobną sytuacją musieli zmierzyć się także władcy kijowscy. Długo można by wymieniać podobieństwa, wystarczy jednak zaznaczyć, że plemię zamieszkujące okolice Kijowa nazywało siebie... Polanami, a to daje olbrzymie pole do spekulacji.
Autor, jak sam przyznaje, podjął się próby syntezy dziejów Rusi nazywanej Kijowską od jej legendarnych początków aż po upadek w 1240 roku, spowodowany najazdem mongolskim. Bazą dla tej pracy są liczne opracowania i artykuły, ale głównym źródłem pozostają kroniki i latopisy, szczególnie Powieść doroczna (w Polsce wydana jako [Powieść minionych lat]). Ze skrupulatnością obcą swoim średniowiecznym kolegom Artur Kijas przedstawia genezę ruskiej państwowości i próbuje odpowiedzieć na związane z nią podstawowe pytania. Jednym z nich jest, dyskutowana już od XVIII wieku, kwestia udziału przybyszów ze Skandynawii, Waregów, w stworzeniu największego słowiańskiego państwa.
Czytelnik ma okazję zapoznać się z procesem podporządkowywania przez księcia kijowskiego olbrzymiego terytorium. Warto zaznaczyć, że jak na standardy średniowieczne, było to terytorium olbrzymie. Autor bardzo dokładnie zaznajamia nas z meandrami polityki dynastycznej, jaką prowadziły ruskie rody książęce. Przybliża nam też proces postępującego rozbicia politycznego Rusi i jej stosunki zagraniczne. Poza kwestią małżeństw z dynastią piastowską czy przyjętego od Bizancjum chrztu, czytelnik może zapoznać się z mniej znanymi wątkami, takimi jak skomplikowane relacje ze stepowymi koczownikami czy Bułgarami Nadwołżańskimi.
Niestety, autor znacznie mniej pewnie czuje się w innych obszarach – gospodarce, życiu codziennym czy nauce. O ile kwestie polityczne i religijno-kościelne zostały objaśnione wyczerpująco i przystępnie, o tyle pozostałe potraktowano w sposób bardzo skrótowy i niezadowalający. Po przeczytaniu książki pozostaje więc pewien niedosyt.
Od strony technicznej i redaktorskiej tom ten nie ma większych wad. Jedynym, ale bardzo bolesnym niedociągnięciem jest brak drzew genealogicznych. Z powodu dużej liczby potomków i plątania się linii dynastycznych na Rusi bardzo łatwo można stracić orientację. Przy braku owych drzew w książce grozi to chyba każdemu nieobeznanemu w tym temacie czytelnikowi. Sprawę dodatkowo utrudnia zwyczaj nadawania książętom otczestw (patronimików) w miejsce używanych przez nas przydomków. Wydaje się, że jeśli jest to publikacja popularyzatorska, powinna być pod tym względem szczególnie dostosowana dla mniej obeznanych odbiorców. Szkoda także, że nie przedstawiono w niej dokładnie skomplikowanego i mającego zapobiec rozpadowi państwa systemu dziedziczenia tronu książęcego w stołecznym Kijowie.
Mimo skrótowego potraktowania kwestii gospodarczych i braku drzew genealogicznych książka pozostaje poważną i sensowną propozycją popularyzatorską. Jest to pozycja odpowiednia dla czytelników, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z najdawniejszą historią naszych wschodnich sąsiadów.
Redakcja: Katarzyna Grabarczyk