Andrew Nagorski – „1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę” – recenzja i ocena
Andrew Nagorski – „1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę” – recenzja i ocena
Na rynku wydawniczym wciąż pojawiają się nowe publikacje na temat II wojny światowej. Mijający rok dał ku temu dobrą okazję – doskonałym pretekstem była osiemdziesiąta rocznica wybuchu II wojny. Autorem recenzowanej książki jest Andrew Nagorski, znany pisarz, historyk i dziennikarz. Wcześniej nakładem wydawnictwa Rebis ukazały się inne książki jego autorstwa – „Hitlerland” – opisująca dojście Hitlera do władzy oraz „Łowcy nazistów” – traktująca o ludziach, którzy starali się nie dopuścić do tego, by zbrodnie III Rzeszy zostały zapomniane. Sam autor wspomina o swoich silnych związkach z Polską, podkreślając między innymi, że jego ojciec służył w Wojsku Polskim w 1939 roku, a dziadek pracował dla Rządu RP w Londynie. „Opowieści o ruchu oporu i zmaganiach politycznych kształtujących powojenny świat były elementem codziennych rozmów” – dodaje.
Już sam tytuł nowej książki Nagorskiego przykuwa naszą uwagę: „1941. Rok, w którym Niemcy przegrały wojnę. Moskwa, gwóźdź do trumny Trzeciej Rzeszy”. Takie postawienie sprawy może budzić zdziwienie. Jak to, czyżby Niemcy istotnie przegrały wojnę już w 1941 roku? Gdy zastanawiamy się nad punktem zwrotnym II wojny światowej, na myśl przychodzą nam przede wszystkim późniejsze obrona Stalingradu czy wielka bitwa pancerna na łuku kurskim. Od tego momentu Armia Czerwona rozpoczęła swój niepowstrzymany marsz na Zachód, który zakończyło zdobycie Berlina.
Niemcy były wtedy u szczytu potęgi. Hitler zagarnął Austrię i Czechosłowację, podbił Polskę, Belgię, Holandię, triumfalnie wkroczył do Paryża – jego koncepcja „wojny błyskawicznej” wydawała się ze wszech miar słuszna i przynosząca piorunujące efekty. Dlatego sądzę, że określenie „gwóźdź do trumny” wydaje się nieco na wyrost. Niemcy przecież prowadziły wojnę jeszcze przez cztery długie lata. To właśnie po 1941 roku przypadło apogeum terroru na okupowanych przez III Rzeszę terenach – tu należy oddać autorowi, że przypomina o tych zbrodniach zachodniemu czytelnikowi. Autor zwraca jednak uwagę na to, że jedna błędna decyzja pociągnęła za sobą lawinę skutków.
Andrew Nagorski udowadnia, jakim przełomem dla II wojny światowej był rok 1941. Prześledźmy więc pokrótce jego tok myślenia. W swej pracy konsekwentnie nazywa rok 1941 „decydującym rokiem wojny”. Opisuje przygotowania wojenne Hitlera, określając je mianem „szalonej logiki”. Hitler w latach 1939–1940 konsekwentnie lekceważył rady swoich generałów, według których III Rzesza nie była jeszcze gotowa do wojny. Jednak łatwe zwycięstwa stały się powodem jego późniejszej megalomanii – uwierzył, że ma nieprzeciętną intuicję i jest po prostu genialnym strategiem, lepszym od całego sztabu niemieckiej armii.
Niezwykle interesujący jest rozdział opisujący „dwie primadonny”, jak zostały nazwane Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Imperium brytyjskie robiło wszystko, by wciągnąć sojusznika zza Oceanu do wojny. Liczne zabiegi dyplomatyczne i ożywione relacje brytyjskiego premiera z amerykańskim prezydentem – to wszystko okazało się niewystarczające. Dopiero japoński atak na Pearl Harbor zmienił sytuację.
Interesująco prezentują się rozdziały opisujące bezpośrednie przygotowania do wojny ze strony Związku Sowieckiego oraz Niemiec. Według autora obydwaj tyrani popełnili mnóstwo pomyłek – tyle tylko, że Hitler zrobił to w drugiej części konfliktu, Stalin zaś w pierwszej. Nagorski plastycznie opisuje całkowitą ignorancję Stalina, który nie dopuszczał do siebie żadnych głosów, mówiących o nadciągającej inwazji. Nawet po 22 czerwca nie był w stanie uwierzyć, że Niemcy uderzyły na swego sojusznika. Być może te kilka dni to był jedyny czas, kiedy Stalin był naprawdę słaby, zdezorientowany i całkowicie bezbronny. Nagorski twierdzi, że był to najlepszy moment do usunięcia Stalina przez towarzyszy.
Hitler ponownie nie posłuchał swoich generałów i – ponownie – odniósł miażdżący sukces. Armia Czerwona była zupełnie zaskoczona i nieprzygotowana. Wojska niemieckie posuwały się w błyskawicznym tempie. W kolejnych miejscowościach często były witane „chlebem i solą” – już to powinno uzmysłowić czytelnikowi (zwłaszcza zachodniemu!) bezmiar sowieckiego terroru. Ludzie naiwnie myśleli, że Hitler przyniósł i wyzwolenie z ucisku, w którym żyli. Nowy, niemiecki terror sprawił, że entuzjazm Ukraińców, Rosjan i innych narodów szybko ustąpił miejsca wrogości do nowego okupanta. Stalin obudził się z letargu. Szczęście opuściło Hitlera.
Niemiecki wódz chciał zdobyć Moskwę, Stalin za wszelką cenę chciał utrzymać miasto. Wydał słynny rozkaz „ani kroku w tył”, którego przestrzegania skrupulatnie pilnowało NKWD. Tymczasem do walki włączyli się słynni rosyjscy „generałowie błoto i zima”. Moskwa została ocalona. Stalin uwierzył w zwycięstwo i w ostatecznym rozrachunku to on stał się wielkim wygranym tego starcia. Teraz to on – w relacjach z Brytyjczykami i Amerykanami – zaczął rozdawać karty. Wiedział, że olbrzymie zasoby ludzkie zadecydują o losach wojny, a przecież – w odróżnieniu od zachodnich demokracji – z życiem własnych żołnierzy zupełnie się nie liczył. Ważny był cel, nie zaś środki do niego prowadzące.
Jednocześnie – w tym właśnie moim zdaniem objawia się kunszt autora – książkę czyta się momentami jak dobrą, wciągającą powieść. Niemała w tym zasługa polskiego przekładu. Andrew Nagorski umiejętnie połączył fakty historyczne z relacjami źródłowymi, wspomnieniami uczestników tamtych wydarzeń budując żywą i pochłaniającą czytelnika narrację. Polecam wszystkim zainteresowanym II wojną światową oraz tym, którzy szukają po prostu dobrze napisanej książki historycznej.