Alexander Kluge – „Nalot na Halberstadt 8 kwietnia 1945” – recenzja i ocena
Alexander Kluge jest wybitnym niemieckim pisarzem, scenarzystą, reżyserem, producentem filmowym i telewizyjnym oraz doktorem prawa. W 1962 r. był jednym z inicjatorów i sygnatariuszy „Manifestu Oberhausen” czyli deklaracji 26 młodych filmowców, uznawanej za symboliczny początek nowego kina niemieckiego. W Polsce najbardziej znany jest jako autor książek Życiorysy (1966 r.) oraz 30 kwietnia 1945. Śmierć Hitlera i narodziny innych Niemiec (2016 r.).
Nakładem Ossolineum do rąk polskiego czytelnika trafiła najbardziej osobista książka Klugego. Nie jest ona reportażem, lecz zbiorem relacji obserwatorów nalotu. Zderzenie różnych punktów widzenia, fikcji i wspomnień, a także słów i obrazów, stworzyło wyznacznik zupełnie nowego podejścia w literaturze. Równie nowatorskie jest podejście do winy i pamięci: nie ważne kto zapoczątkował to piekło, ważne żeby już się skończyło.
Halberstadt to niewielkie miasteczko położne w Saksonii-Anhalt, które z dumą odnosiło się do swej średniowiecznej przeszłości. 8 kwietnia 1945 r. zabytkowe śródmieście oraz jego sąsiedztwo stały się masowym grobem dla tysięcy mieszkańców. Cóż, można by powiedzieć, że naród niemiecki za popełnione w czasie II wojny światowej zbrodnie w pełni zasłużył sobie na Halberstadt i Drezno. Tymczasem w prozie Klugego znajdujemy coś więcej: krwistą, pozbawioną międzynarodowego kontekstu tragedię, której doświadcza zarówno towarzysz partyjny jak i zwykły mieszkaniec. Niewinna ofiara, niezależnie od pochodzenia, poglądów, czy narodowości jest bezradna, przegrana i skrzywdzona w obliczu bomb. One bowiem równają z ziemią nie tylko dobytek, ale również całe dotychczasowe życie.
W krótkich relacjach z bombardowania znajdujemy różne punkty widzenia. Są relacje członka zarządu miasta, wojskowego lekarza, obserwatorek na wieży kościelnej, zawodowego strażaka wyższego i niższego stopnia, nauczycielki z trójką dzieci i dozorczyni z kina. Nie braknie też relacji drugiej strony czyli amerykańskiego żołnierza i jego wyjaśnień strategii nalotów na niemieckie miasta podczas II wojny światowej.
Książka Klugego jest wyjątkowo wymagająca. Trudno w niej wyraźnie oddzielić fikcję literacką od rzeczywistych wspomnień nalotu. Dodatkowo narrację podbudowują ilustracje będące immanentną częścią tekstu pisanego. Warto jednak podjąć intelektualne wyzwanie i zanurzyć się w piekielnym 8 kwietnia. Jest to zupełnie inne spojrzenie na kwestię militarnej strategii oraz ludzkich doznań. Tu nie ma zwycięzców, każdy bowiem czuje się pokrzywdzony, niezależnie od osobistej winy.
Wydawnictwu Ossolineum należą się wielkie podziękowania za wydanie polskiej edycji Nalotu na Halberstadt 8 kwietnia 1945 wraz z bardzo ciekawym (i rozjaśniającym wiele zagmatwanych passusów) posłowiem prof. Arkadiusza Żychlińskiego. Sądzę, że jest to doskonałe uzupełnienie literatury dotyczącej alianckich nalotów na III Rzeszę, jak i wspomnień zwykłych ludzi, którzy doświadczyli tragedii II wojny światowej.