Aleksander W. Pylcyn – „Byłem dowódcą oficerskiej kompanii karnej Armii Czerwonej” – recenzja i ocena
Przede wszystkim, wspomnienia byłego dowódcy „sztrafbatu” pokazują inną stronę życia ludzi mieszkających w Związku Radzieckim, na terenach, których wojna nigdy nie dotknęła. Autor spędził dzieciństwo i część młodych lat na Syberii. Ten okres jego życia przypadł na lata stalinowskiej wielkiej czystki. Aleksander Pylcyn w dość specyficzny sposób opowiedział o tym trudnym okresie. Podczas lektury jego wspomnień warto zwrócić uwagę, że był on kształtowany od początku przez radziecki system. Nie znał innej przeszłości. Wielką czystkę przedstawił jako konieczność. Wszystkie przypadki nagłych zniknięć znanych mu osób uzasadnia we wspomnieniach słowami „tak musi być”, bo przecież państwo walczy z wrogiem wewnętrznym. Jednocześnie Pylcyn opisuje trudne warunki życia na Syberii po aresztowaniu jego ojca, który nieopatrznie wytknął błędy systemu. Dopiero później autor przekonał się, że w istocie obraz rzeczywistości odbiegał od tego, który mu wmawiano.
Jednocześnie Pylcyn opisuje, trudności, jakie musiał napotkać, by zdobyć wykształcenie, które dawało w jego odczuciu możliwość dostatniego życia. Aleksander Pylcyn na kartach swoich wspomnień opowiada, jaką estymą ówczesna radziecka młodzież darzyła armię. Służba w jej szeregach była wielkim osiągnięciem i otwierała drogę do awansu społecznego. Dla czytelnika ciekawym może okazać się, że to właśnie armia w ówczesnym ZSRR, oprócz partii komunistycznej, kształtowała umysły młodych ludzi już na poziomie szkoły.
Człowiek radziecki na wojnie
Dla każdego z Rosjan 22 czerwca 1941 roku był dniem wyjątkowym. Wielu z nich od razu zostało rzuconych w wir działań wojennych. Nie dotyczy to jednak autora, który swe szkolenie odbywał na dalekowschodnich rubieżach ZSRR. Najpierw jako zwykły żołnierz, a później jako wyróżniający się rekrut został skierowany do 2. Władywostockiej Akademii Piechoty. Ukończył ją w stopniu porucznika. To właśnie tam zdobył doświadczenie, które potem rozwinął na froncie. Ten okres wspomnień zasługuje na szczególną uwagę czytelnika. Pokazuje bowiem słabo eksponowany dotychczas wątek życia codziennego jednostek wojskowych szkolonych na dalekim zapleczu. Na uwagę zasługuje również fakt, że autor po zakończeniu szkolenia wraz ze swoimi towarzyszami został wcielony do 59. Rezerwowego Pułku Strzelców 12. Rezerwowej Brygady Strzelców Południowouralskiego Okręgu Wojskowego. Przebywał wówczas w Baszkirii, gdzie szkolił rekrutów z muzułmańskich republik ZSRR. Jednakże przez cały czas starał się o przeniesienie na front. Dostał się tam w 1943 roku. Został skierowany na Front Białoruski, gdzie jego zwierzchnicy powierzyli mu funkcję dowódcy oficerskiego batalionu karnego. Ich decyzja nie wynikała z tego, że autor popełnił przestępstwo, czy też, jak sam wspomniał, z winy jego ojca, ale ze znacznie bardziej prozaicznego powodu. Batalion cierpiał na brak kadry dowódczej w wyniku strat poniesionych w ciężkich walkach.
Aleksander Pylcyn opisuje swój szlak bojowy, który z batalionem przeszedł aż od Białorusi przez Polskę do Berlina, po objęciu funkcji dowódcy. Pisze o życiu codziennym na froncie i stosunkach międzyludzkich panujących wśród „sztrafników”. Ciekawostką jest, że autor w ogóle nie wspomina o obecności jednostek NKWD, które błyskiem swych bagnetów miały motywować skazanych do walki. Bardzo zdawkowo nadmienia o istnieniu w batalionie komórki Smiersz – kontrwywiadu wojskowego. Przebywając na froncie ze skazanymi, mógł przyswoić sobie dewizę „im mniej wiesz tym krócej będziesz przesłuchiwany”. Przewija się ona niemalże od początku, gdy na kartach książki Pylcyna pojawia się wspomnienie aresztowanego w czasach wielkiej czystki ojca. Autor, obawiając się o to, że za winy ojca może być pociągnięty do odpowiedzialności, daje przekaz czytelnikowi, czym był system komunistyczny, jak głęboko strach potrafił wejść w świadomość człowieka.
Przez Polskę do Berlina
Aleksander Pylcyn w ciekawy sposób na kartach swych wspomnień odmalował zetknięcie się z Polską. Nasze ziemie były dla niego (można zaryzykować stwierdzenie – człowieka radzieckiego) obce. Inna była dla niego mentalność Polaków, których postrzegał jako ludzi złaknionych pieniędzy. Zaskoczenie wzbudził u niego ksiądz opowiadający dowcipy i znający lepiej niż autor i jego koledzy dzieła Lenina i Stalina. Aleksander Pylcyn opisuje również swoje spostrzeżenia na temat powstania warszawskiego. Stwierdza, że on jako żołnierz i jego koledzy chcieli iść na pomoc Warszawie. Jednak wydłużone linie zaopatrzeniowe, zmęczenie żołnierzy Frontu Białoruskiego, którzy w drodze z Białorusi na własnych nogach pokonali 250 km, walcząc z Niemcami, okazały się jedną z przeszkód. Co ciekawe, nie ma w jego stwierdzeniach żadnej nuty nienawiści czy ideologicznego ukierunkowania w tej materii. Jest za to przedstawiony krótki bilans możliwości prostego żołnierza.
W swoich wspomnieniach Aleksander Pylcyn opisuje również szlak bojowy, który przeszedł z ziem polskich do Berlina. Ta część pamiętnika po raz pierwszy odsłania mroczną naturę żołnierzy radzieckich. Wprawdzie autor poruszył wcześniej przypadek żołnierza gwałciciela, ale wskazał na niego jako na człowieka zdemoralizowanego, odstającego od reszty normalnych czerwonoarmistów. Wraz z przekroczeniem niemieckiej granicy autor szerzej pisze o aktach okrucieństwa popełnianych na ludności cywilnej (w tym wypadku niemieckiej) przez czerwonoarmistów. Są to chyba jedne z pierwszych wspomnień oficerów Armii Czerwonej, które czytałem, gdzie pojawia się ten wątek. Autorzy innych wspomnień, wyżsi dowódcy radzieccy, raczej niechętnie podejmowali ten temat lub kwitowali tę kwestię kilkoma zdaniami. Autor opisał również codzienność żołnierzy radzieckich, którzy znaleźli się w Niemczech po zakończeniu działań wojennych.
Wspomnienia Aleksandra Pylcyna są dość niezwykłą książką. Po raz pierwszy pojawia się w nich wątek relacji polsko-radzieckich na gruncie społecznym, pisanych z perspektywy człowieka radzieckiego, ukształtowanego od początku przez system komunistyczny. Wprawdzie opisy stosunków polsko-radzieckich znajdują się również we wspomnieniach dowódców radzieckich wydanych po polsku, jednak różnica jest diametralna. Wspomnienia Pylcyna są zapisem przeżyć żołnierza frontowego, który zetknął się z codziennością okopów i trudnych relacji międzyludzkich, które powstawały w ekstremalnych warunkach wojny. Miłośnicy historii, znający się dobrze na temacie, z pewnością potraktują tę pozycję jako dobre uzupełnienie swych zbiorów bibliotecznych. Pozycja ta będzie doskonałym uzupełnieniem również dla tych, którzy obejrzeli serial Mikołaja Dostała i czują niedosyt, gdyż nie zgłębili do końca tematu. Na koniec, pamiętnik Aleksandra Pylcyna będzie również dobrą lekturą dla tych, którzy dopiero pragną poznać to zagadnienie.
Książkę można zakupić w księgarni internetowej wydawnictwa Bellona S.A.
Zredagował: Kamil Janicki
Korektę przeprowadziła: Joanna Łagoda