Agnieszka Dauksza – „Klub Auschwitz i inne kluby. Rwane opowieści przeżywców” – recenzja i ocena
Niestety, powszechna wiedza Polaków o Holokauście to mit, który od lat poddawany jest próbom weryfikacji. Wiedza statystycznego Polaka na ten temat to jedynie zlepek przypadkowych informacji, odrobiny stwierdzeń rodem z propagandy PRL, uzupełniony… memami lub demotywatorami.
Agnieszka Dauksza zadała sobie trud dotarcia do jak największej liczby byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Godny podkreślenia jest tutaj nie tyle czas poświęcony na podróże, ale mozolne budowanie nici zaufania pomiędzy autorką a przeżywcem. Nie są to bowiem świadkowie, którzy swoje przeżycia powierzą osobie pierwszej z brzegu. Autorce udało się dotrzeć zarówno do tych znanych (czyli tych, którzy składali już wcześniej relacje, spotykają się z młodzieżą etc.), ale i do tych, którzy jeszcze nigdy nie zdecydowali się na przedstawienie swojej historii szerszemu ogółowi.
Klub Auschwitz i inne kluby nie jest kolejną książką historyczną przedstawiającą zestandaryzowane relacje byłych więźniów. Jest to transkrypcja przeprowadzonych wywiadów, w której zachowano wszystkie cechy języka mówionego. Znajdziemy więc odrobinę nieścisłości, powtórzeń, błędów językowych, urwanych wątków, dygresji. Wszystko to sprawia, że podczas lektury można odnieść wrażenie, że świadkowie zwracają się do nas osobiście.
W ten sposób rodzi się relacja specyficznej bliskości pomiędzy czytelnikiem a opowiadającym, co przenosi tak prozaiczną czynność jak czytanie na zupełnie inny poziom. Wyrazy uznania należą się także autorce za umiejętne pozostawianie przestrzeni rozmówcom. Ona sama pozostaje w rozmowach tłem. Jej pytania czy odniesienia nie są nazbyt rozbudowane, służą raczej pobudzeniu w pamięci opowiadającego kolejnych wątków. Nie zagaduje swoich rozmówców – wysłuchuje ich opowieści sprzed wojny, wojny, obozu, po wyzwoleniu. Szczególnie prosi zresztą o opis tego, co było „po obozie”. Nie ucieka również od tematów trudnych, takich, które nie są utrwalone w powszechnej pamięci o niemieckich nazistowskich obozach koncentracyjnych.
Bez wątpienia, oddanie całości narracji w ręce świadków wychodzi książce na dobre, ale mimo to można jednak mieć pewne zastrzeżenie. Zapewne każdy z byłych więźniów inaczej wymawiał lagrowe terminy pochodzące z języka niemieckiego, pomimo to jednak, można było liczyć na ujednolicenie pisowni w tym zakresie. Czytelnik książki niekoniecznie musi wszak wiedzieć jaki jest poprawny zapis terminu Holzschuhe (w recenzowanej pozycji są trzy sposoby zapisu tego słowa). Warto zresztą dodać, że pomimo iż autorka cały czas odżegnuje się od stwierdzenia, że jej praca ma charakter historyczny, to jednak w gruncie rzeczy już sam poruszany temat czyni z niej pozycję historyczną właśnie.
Dodatkowym uzupełnieniem książki są zdjęcia z archiwów rodzinnych rozmówców Agnieszki Dakuszy. Zostały na nich utrwalone dwa światy byłych więźniów: ten, który odszedł w 1939 roku i ten, który próbowali sami stworzyć po 1945.
W tym roku ukazały się dwie inne książki, w których znaleźć można relacje byłych więźniów. Jednak na ich tle Klub Auschwitz i inne kluby. Rwane opowieści przeżywców zdecydowanie wyróżnia się pozytywnie. To pierwszy zapis wywiadów, w którym rola narratora ograniczona jest do najniezbędniejszego minimum. Dzięki temu otrzymujemy możliwie najbardziej surowy i autentyczny obraz wspomnień danego przeżywcy. Bez dodatkowego „pudrowania” tych kwestii, które nie mieszczą się w pokutującym w społeczeństwie wyobrażeniu o niemieckich nazistowskich obozach koncentracyjnych. Gorąco polecam!