Adrian Weale – „SS. Historia pisana na nowo” – recenzja i ocena
Za każdym razem, biorąc książkę o tematyce „Czarnego zakonu” nazistowskich Niemiec, czyli SS i oczywiście Waffen SS, zastanawiam się, czy można jeszcze coś nowego na ten temat napisać. A przede wszystkim: jakie pytania badawcze zadał sobie autor, co chce nowego przedstawić? A może jedynie pragnie zaprezentować jakąś nową tezę lub ukazać Czytelnikowi temat w inny, ciekawy sposób? I mam w tym miejscu problem – o czym poniżej.
W tym roku za sprawą dobrze wszystkim znanego Wydawnictwa Dolnośląskiego ukazała się książka Adriana Weale'a, angielskiego pisarza, dziennikarza i publicysty. Parę ładnych lat temu wydawnictwo Bellona wydało jego książkę, swoja drogą bardzo dobrą, zatytułowaną: „Renegaci. Anglicy w służbie Hitlera”. Tym razem Weale wziął na swój bardzo dobry warsztat pisarski historię SS.
Autor podzielił swoją pracę na dwadzieścia pięć tematycznie ułożonych rozdziałów: od powstania małej stuosobowej grupki ochroniarzy Adolfa Hitlera po wszechobecną i masową organizację, która decydowała o życiu i śmierci milionów ludzi w Rzeszy i w całej okupowanej Europie, mającą swoje komórki wywiadowcze oraz delegatury na niemal całym globie. Książka została bardzo ładnie wydana, w twardej oprawie, z wieloma ciekawymi zdjęciami, niczego nie można jej też zarzucić od strony edytorskiej i redakcyjnej.
Jedną z najmocniejszych stron pracy jest jej narracja i język. Lektura jest czystą przyjemnością, wywody i poszczególne akapity są spójne i przejrzyste. Autor nie zalewa Czytelnika ogromem faktografii, jednak mimo tego przekazuje bardzo dużo niezbędnych i ciekawych informacji. Dla autora każda przywoływana postać, niezależnie od jej znaczenia, nie jest tylko imieniem i nazwiskiem; nawet o tych najmniej istotnych dopisuje chociażby dwa – trzy zdania. Tym samym w dużej części książka ta staje się historią nie tylko instytucji, ale i poszczególnych osób, które konsekwentnie realizowały, często nawet bez wyraźnego odgórnego planu władz nazistowskich Niemiec, swoje mniej lub bardziej ambitne i makabryczne plany. Wielokrotnie okazywało się, że wcielano pomysły w życie, zanim ktokolwiek zdążył je rozważyć. Książka okraszona jest wieloma ciekawostkami, mało lub w ogóle nieznanymi, jednak nie rzutuje to na resztę fachowo i rzetelnie przekazywanych informacji. Weale uczynił coś, co zdarza się rzadko: nawet rozdział o rozwoju organizacyjnym SS, Waffen SS, RSHA czy SD potrafił napisać w ciekawy sposób. To się chwali. Autor pisze na podstawie nie tylko świetnie znanej literatury przedmiotu, pamiętników i wspomnień, ale także na podstawie źródeł archiwalnych (również niedawno odtajnionych akt służb wywiadowczych SS oraz części akt wywiadu brytyjskiego). Inną sprawą jest zakres wykorzystania tych źródeł.
Na ogólnej ocenie książki Adriana Weale'a zaważą na pewno dwie sprawy. Po pierwsze, mimo wielu plusów, większość informacji zawartych w tej pracy jest już dobrze znana, czego nie zmieni nawet podanie ich w bardzo przystępny i ciekawy sposób. Druga sprawa, która naprawdę mnie zdziwiła, to rozdziały pod tytułem: „Gottlob Berger i powstanie Waffen SS” oraz „Zagraniczni ochotnicy i kryminaliści w Waffen SS”. Oczywiście autor zaznacza, że nie jest to historia Waffen SS, a sam wątek rozrostu i powstania sił zbrojnych SS, konkurencyjnych dla Wehrmachtu, przeplata się i w innych rozdziałach. Sam rozwój ilościowy i narodowościowy tejże formacji jest jednak najszerzej zaprezentowany poprzez ukazanie angielskich i hinduskich ochotników oraz brygady Dirlewangera, które przecież nie wyróżniały się liczebnością. Autor dał się w tym miejscu ponieść własnym zainteresowaniom, nie zważając na proporcje. Reszta ochotników z Europy i ze świata została podsumowana w dwustronicowej tabeli. O niektórych znacznie bardziej znanych i licznych formacjach nie ma ani słowa!
To dobrze napisana i skomponowana praca, która pozwala zrozumieć cały długofalowy i złożony proces oraz historię powstania i działalności SS. Adrian Weale napisał ciekawą książkę o trudnej tematyce, w przystępny sposób poruszając ważne i bolesne problemy. Czy jednak powinna mieć ona podtytuł „Historia pisana na nowo”? Raczej nie.
Zobacz też:
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska