Adam Johnson – „Syn zarządcy sierocińca” – recenzja i ocena
Puk Chun To mieszka w sierocińcu. Zarządcą placówki jest jego ojciec, jednak piętno sieroty odciska się na całym życiu chłopaka. Psychiczna wytrzymałość sprawia, że udaje mu się przetrwać kolejne próby, jakim poddaje go władza kraju, w którym jednostka pozbawiona jest wszelkich praw. Zrządzeniem losu, który potem okaże się dla niego przekleństwem, zostaje wzięty za Komendanta Ka, drugą osobę w Korei po samym Kim Dzong Ilu. Kiedy do jego życia wkracza aktorka Sun Moon, rozpoczyna się niebezpieczny wyścig z czasem, którego cena będzie wyższa, niż komukolwiek mogłoby się wydawać.
Akcja powieści toczy się w realiach komunistycznej Korei Północnej, w której nędza i cierpienie przeciętnych Koreańczyków boleśnie ścierają się z korupcją i moralną zgnilizną panującą wśród żołnierzy i przedstawicieli władzy. Totalitaryzm w wersji koreańskiej jest szczególnie brutalny – nie ma w nim miejsca na jakikolwiek przejaw indywidualizmu jednostki. Jedynym jej przeznaczeniem jest służenie systemowi, co wyraża się w ślepym posłuszeństwie pozbawionym możliwości samodzielnego myślenia i działania. Jednak nawet w tak doskonale, wydawałoby się, zaprogramowanym społeczeństwie udaje się zachować pierwiastek człowieczeństwa – jakiś instynkt samozachowawczy, który kryje się w głębi ludzkiego serca.
Opowieścią o tych właśnie odruchach serca jest „Syn zarządcy sierocińca”, wyróżniony w 2013 roku nagrodą Pulitzera w kategorii beletrystyki, dzięki czemu Adam Johnson znalazł się w prestiżowym gronie laureatów nagrody obok takich postaci jak Ernest Hemingway czy Toni Morrison. Zdaniem wydawcy „Syn zarządcy sierocińca” to połączenie thrillera, romansu i groteski, jednak trudno określić, którego elementu jest w tej powieści najwięcej. To zarazem mrożąca krew w żyłach i pełna zwrotów akcji powieść sensacyjna, jak i opis miłości, rodzącej się w systemie tak pełnym absurdów, że czasami zdającym się nie istnieć. To także kunsztowne połączenie awangardy Orwella i tragikomizmu Kafki, których bohaterowie również zostali uwięzieni w meandrach ludzkiej psychiki – niemożliwej do zbadania, pełnej sprzeczności, a zarazem kierującej się najprostszymi instynktami.
Książka przenika do granic naszego umysłu. Jak w lustrze przeglądamy się w naszych słabościach, podziwiając system, który tak doskonale potrafił je wykorzystać. Razem z Puk Chun To – a później Komendantem Ka – przeżywamy ból samotności, który towarzyszy każdemu na wszystkich etapach życia. Trudno nam uwierzyć, że opisany świat istnieje tuż koło nas. Podziwiamy beztroskę aktorki tak nieskalanej, że nie wiedziała, jak wyglądają głodujący ludzie i zakrywamy usta w okrzyku rozpaczy, przemierzając ulice obozów pracy, na których we własnych ekskrementach umierają ludzie. Z niedowierzaniem przyglądamy się, jak silny potrafi być człowiek i jak w obliczu największego koszmaru potrafi swoje człowieczeństwo zachować.
Czujemy zapach ozonu, który liże wnętrze mózgu, i dostrzegamy biały kwiat na szczycie ośnieżonej góry – podobno ostatni obraz, który widzi każdy skazaniec poddany lobotomii. Opis powracania do świata żywych, jako bohater bez imienia, bez wspomnień, bez przeszłości, jest jednym z najbardziej przejmujących fragmentów książki.
Z drugiej strony istnieje jednak nadzieja i miłość. Nawet w najpodlejszym systemie, nastawionym na fizyczne i psychiczne zgnębienie jednostki, odwieczne pragnienie życia staje się pragnieniem miłości. To ona przekracza wszystkie granice, jest nieosiągalna dla systemu, zawsze z nim wygrywa: Liczy się to, co jest w środku. A tam ojciec i syn zawsze będą się trzymać za ręce.
Największą zaletą książki jest jej niejednoznaczność. Autor bawi się naszymi emocjami i pozwala czytelnikowi potępiać Chun To, by potem tłumaczyć go z chwilowej słabości i sprawiać, by stawał się orędownikiem człowieczeństwa w społeczeństwie śmierci. Nadaje mu ludzkie oblicze, by zaraz zrównać w myśleniu i zachowaniu z bezmyślnymi żołnierzami, którzy już dawno zapomnieli, że prawdziwe życie zaczyna i kończy się na drugim człowieku. Jednak Pak Chun To istnieje po części w każdym z nas – jest nieprzewidywalny, czasem się gubi, ale tak naprawdę jest głęboko nieszczęśliwy, bo nie pasuje do społeczeństwa, w którym przyszło mu żyć.
Ta powieść porusza, obezwładnia. To konstrukcja doskonała i mistrzowskie opisanie systemu. Lektura obowiązkowa, studium nienawiści i człowieczeństwa, którego pierwiastek potrafi przetrwać bez względu na wszystko.
Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska