7 podniebnych katastrof bez udziału samolotów

opublikowano: 2021-03-01, 12:44
wolna licencja
Podniebne katastrofy kojarzą nam się z tragicznymi w skutkach wypadkami samolotów pasażerskich. Upadek Boeing 747 holenderskich linii lotniczych KLM w 1977 roku spowodował śmierć 583 osób, z kolei Japan Airlines z 1985 roku - 520, a Saudi Arabian Airlines z 1996 roku - 349. Przygotowując to zestawienie, redakcja skupiła się jednak na wypadkach w przestworzach, w których uczestniczyły balony, sterowce czy ekranoplan.
reklama
Zamek Stirling (fot. Otter, CC BY-SA 3.0)

Skok Ikara

Zanim „podniebne katastrofy” zaczęły powszechnie kojarzyć się z wypadkami maszyn, pionierzy lotnictwa mieli już za sobą wiele nieudanych prób wzniesienia się w powietrze. Jedną z nich podjął na początku XVI wieku John Damian – członek dworu króla Jakuba IV Stewarta. Damian był pochodzącym z Francji lub Włoch alchemikiem, który przekonywał szkockiego króla o możliwości wyrobu złota z metali nieszlachetnych. Z oczywistych względów alchemik nie był w stanie wzbogacić swojego władcy, w związku z czym podjął kolejne próby zyskania królewskiego uznania.

Opierając się na obserwacji ptaków, skonstruował parę skrzydeł, które miały pomóc mu wznieść się w powietrze. 27 września 1507 roku postanowił podjąć próbę lotu. Wyposażony w wykonane wcześniej przez siebie skrzydła, skoczył z muru zamku Stirling, licząc, że poszybuje aż do Francji. Skok zakończył się jednak rychłym upadkiem i złamaniem kości udowej. Sam Damian wydawał się jednak niezrażony niepowodzeniem – oznajmił królowi, że jego upadek wynikał z wykorzystania w skrzydłach kurzych piór, zamiast orlich, które pozwoliłyby mu poszybować.

John Damian stał się obiektem żartów Williama Dunbara, szkockiego poety, również związanego z dworem Jakuba IV. W satyrycznym utworze A Ballad of The False Friar of Tongland, How He Fell in the Mire Flying to Turkey, określił Damiana, w dość wymowny sposób, mianem „francuskiej pijawki”.

Pierwszy lot balonem na wolnym powietrzu wykonany przez Roziera i markiza d'Arlandes w dniu 21 listopada 1783 r. (fot. domena publiczna)

Nieudany lot nad kanałem La Manche – pierwsza ofiara katastrofy lotniczej

Jean-François Pilatre de Rozier przeszedł do historii z dwóch powodów. Z jednej strony – to właśnie on zorganizował pierwszy w historii przelot człowieka nad kanałem La Manche. Z drugiej zaś – niestety zginął, stając się pierwszą ofiarą katastrofy lotniczej. Jak do tego doszło?

Wiek XVIII posiada niewątpliwie istotne znaczenie dla historii balonu. Pierwszej udokumentowanej próby wzniesienia go w powietrze dokonał nadworny kapelan portugalskiego króla Jana V - Bartholomeo Lourenço de Gusmăo już w 1709 r. Istotny wkład w rozwój tego środka lotniczego wnieśli jednak bracia Joseph Michel i Étienne Jacques Montgolfier. W 1783 r. wypuścili oni w powietrze „Ad Astra” - balon wykonany z papieru i płótna oraz napełniony gorącym powietrzem. Próba zakończyła się powodzeniem, stąd kilka miesięcy później powtórzyli eksperyment – tym razem w obecności króla Ludwika XIV i wielu innych ważnych osobistości. Wśród obserwatorów podniebnego pokazu znalazł się również Jean-François Pilatre de Rozier – francuski chemik i fizyk. Zafascynowany wynalazkiem, postanowił zaangażować się w jego rozwój. Po serii próbnych lotów ze zwierzętami umieszczonymi w koszu balonu, de Rozier wraz z hrabią François Laurentem d’Arlandes 21 listopada 1783 r. odbył pierwszy w historii przelot balonem „Reveillon”, wznosząc się na wysokość ok. 1000 m (3000 stóp). Oprócz tego był również pasażerem lotu w 1784 r. – rekordowego zarówno pod względem dystansu (52 kilometry), jak i wysokości (ok. 3000 m).

reklama

Zachęcony tym sukcesem, postanowił podjąć się odważnego zadania – pokonania kanału La Manche. W tym też celu skonstruował własny balon hybrydowy – napełniony gorącym powietrzem i wodorem - i po serii prób, wraz z Pierre’em Romainem, 15 czerwca 1785 r. wystartował z przylądka Gris-Nez koło Boulogne-sur-Mer. Początkowo wszystko szło zgodnie z planem. Po pokonaniu niewielkiego dystansu, siła wiatru zaburzyła jednak lot. Na skutek rozdarcia powłoki balonu uszedł z niego wodór, w efekcie czego maszyna spadła z wysokości ok. 500 metrów. Żaden pasażer nie przeżył katastrofy.

Śmierć Roziera (domena publiczna)

Katastrofa balonu na ogrzane powietrze – Alice Springs

Zdarzenie to specjaliści okrzyknęli najgorszym i najbardziej śmiercionośnym wypadkiem w historii baloniarstwa do 2013 r. Do tragedii doszło 13 sierpnia 1898 r. w Australii, około 25 kilometrów od miejscowości Alice Springs. W godzinach porannych pięć balonów z turystami na pokładzie wzbiło się w powietrze w ramach wycieczki krajoznawczej. W czasie lotu doszło do zderzenia dwóch z nich. W wyniku kolizji, kosz jednej z maszyn zrobił dziurę w powłoce drugiej, co też sprawiło, że upadła ona na ziemię, zabijając wszystkich pasażerów – a więc pilota i 12 podróżujących. Jedna z osób prawdopodobnie próbowała ratować się próbą ucieczki, wyskakując z balonu, jednak bezskutecznie. Według relacji świadków, zajście trwał około minuty, a uszkodzona maszyna „złożyła się i spadła na ziemię”. Całe zdarzenie przez cały ten czas bezradnie obserwowali pasażerowie pozostałych balonów znajdujących się wówczas w powietrzu. Znaczną część z nich poddano później leczeniu z powodu szoku wywołanego tragicznym zdarzeniem.

reklama
USS Akron, ZRS-4, (fot. domena publiczna)

Sterowiec R-101

Choć katastrofa sterowca R-101 nie jest wspominana tak często, jak ostatnie lądowanie Hindenburga, stanowiła tragedię podobnych rozmiarów, a śmierć w jej wyniku poniosło więcej osób. R-101 był brytyjskim sterowcem, bliźniaczym do konstrukcji R-100. Jednak obie maszyny przygotowywały zupełnie inne ekipy. Gorszym egzemplarzem był właśnie R-101, który wykonali mniej doświadczeni ludzie przy wykorzystaniu materiałów gorszej jakości. Dodatkowo, ze względu na odgórne naciski na szybkie ukończenie budowy, w pośpiechu popełniali i świadomie zatajali liczne błędy konstrukcyjne. Już 4 października 1930 roku R-101 wyruszył z angielskiego Cardington w podróż do Karachi w Indiach. Sterowiec oddano do użytku, mimo że nie zakończono wszystkich prac nad nim. Na pokładzie znajdował się między innymi brytyjski minister lotnictwa lord Christopher Thomson – człowiek bezpośrednio odpowiedzialny za program rozwoju angielskich cywilnych sterowców długodystansowych.

Kolejnego dnia, około godziny 2:30 nad ranem, R-101 spadł w północnej Francji niedaleko miejscowości Allonne. Za przyczynę uznano silny wiatr znoszący 236 – metrowy sterowiec ku ziemi oraz rozszczelnienie konstrukcji i wyciek gazu nośnego. Doszło do zapłonu i eksplozji, a następnie uderzenia o ziemię, w wyniku których zginęło 48 z 54 pasażerów i członków załogi, w tym brytyjski minister. Ocalonych uratowała najprawdopodobniej woda, która wylała się ze zbiornika pokładowego podczas katastrofy. W 2015 roku historię R-101 upamiętnił brytyjski zespół heavymetalowy Iron Maiden w piosence Empire of the Clouds.

Hindenburg w płomieniach (domena publiczna)

LZ 129 Hindenburg

Spektakularna, zarejestrowana na taśmie filmowej katastrofa niemieckiego sterowca LZ 129 Hindenburg, przypieczętowała koniec ery wielkich statków powietrznych. Jego budowa rozpoczęła się jesienią 1931 r., a konstruktorzy, pomni na przypadek brytyjskiego R-101, jako gaz nośny postanowili zastosować niepalny hel. To właśnie nieco mniejsza względem wodoru siła wyporu helu zadecydowała o rekordowych rozmiarach LZ 129, który liczył sobie aż 245 metrów długości i 41,2 metry średnicy. Przeszkodą okazała się jednak sytuacja polityczna. Gdy w Niemczech u władzy znalazła się NSDAP, Stany Zjednoczone, które ówcześnie jako jedyne na świecie mogły dostarczyć potrzebny hel, postanowiły nie sprzedawać swojego gazu. Z tego powodu Hindenburg ostatecznie został wypełniony łatwopalnym wodorem, choć z zastosowaniem dodatkowych środków ostrożności, mających zapobiec nieszczęściu.

reklama

Na próżno – choć sterowiec z powodzeniem latał w 1936 roku, wykonując serię podróży do USA czy Ameryki Południowej i wykorzystywany był w celach propagandowych podczas igrzysk w Berlinie, ostatecznie podzielił los R-101. 6 maja 1937 roku, podczas podchodzenia do lądowania w Nowym Jorku, Hindenburg z niewyjaśnionych ostatecznie przyczyn zapalił się i runą na ziemię, zabijając 35 osób na pokładzie i jedną z obsługi portu sterowcowego. Cumowanie Hindenburga było ogromnym wydarzeniem, filmowanym, transmitowanym przez radio i obserwowanym przez liczny tłum. Tragedia rozegrała się na oczach wszystkich. Inaczej niż w przypadku R-101, katastrofę Hindenburga przeżyło około dwie trzecie nim podróżujących. Mimo tego w kolejnych latach ostatnie statki powietrzne uziemiono i ostatecznie rozebrano.

USS Arkon

Katastrofy pasażerskich sterowców – niemieckiego Hindenburg i brytyjskiego R-101 wstrząsnęły opinią publiczną i przyczyniły się do zmierzchu złotej ery aerostatów. Do listy najtragiczniejszych lotów należy także rejs USS Arkon z 4 kwietnia 1933 roku. W przeciwieństwie do Hindenburga i R-101, USS Arkon nie był statkiem pasażerskim, a jednostką należącą do marynarki wojennej USA.

Był to sterowiec o długości niespełna 240 metrów i wyporności ponad 100 tysięcy kilogramów, mogący przewozić do pięciu myśliwców typu F9C Sparrowhawk. Feralnej nocy, aeroplan miał za zadanie przeprowadzić kalibrację sprzętu radiowego wzdłuż wybrzeża Nowej Anglii. Na pokładzie znajdowało się 76 osób. Podczas lotu, około trzydzieści minut po północy, silne podmuchy wiatru zepchnęły USS Arkon nad Ocean Atlantycki, po czym sterowiec runął do wzburzonej wody. Moment zatonięcia zauważyła załoga niemieckiego tankowca, który znajdował się w pobliżu. Niestety, warunki do przeprowadzenia akcji ratunkowej były ekstremalnie trudne, a katastrofę ostatecznie przeżyły zaledwie trzy osoby. Był to najbardziej śmiertelny wypadek sterowca w historii. Wśród ofiar znalazł się m.in. kontradmirał William A. Moffet. Prezydent Roosevelt powiedział wówczas:

reklama
(…) Utrata sterowca Arkon wraz z jego dzielną załogą jest katastrofą narodową (...) Statki można zastąpić, lecz naród nie może sobie pozwolić na stratę takich ludzi jak Kontradmirał William A. Moffet i jego towarzysze, którzy zginęli razem z nim, do końca podtrzymując najlepsze tradycje Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych.

Ekranoplan postrachem wrogów ZSRR?

Ekranoplany to ciekawe pod względem konstrukcji pojazdy, które mogły przemieszczać się z prędkością ponad 700 kilometrów na godzinę. Co różni je od samolotów? Z wyglądu przypominały latające łodzie. Poruszały się na niewielkiej wysokości nad wodą lub inną gładką powierzchnią, wykorzystując efekt przypowierzchniowy.

Początek prac nad ekranoplanami miał miejsce po II wojnie światowej. Technologię tę rozwijano głównie w ZSRR, gdzie zajmował się tym Rościsław Aleksiejew. Ekranoplany wykorzystywano w radzieckiej marynarce wojennej jako jednostki desantowe i patrolowe. Z uwagi na swój drapieżny wygląd mogły wzbudzać strach wśród wrogów ZSRR. Jednym z najsłynniejszych był eksperymentalny „Potwór Morza Kaspijskiego”, którego rozpiętość skrzydeł wynosiła 37 metrów, długość – 92 metry, a masa startowa – 550 ton. Zatonął w Morzy Kaspijskim w 1980 r. podczas lotu testowego, w wyniku błędu pilota. Nie podjęto próby odbudowy prototypu. Po upadku ZSRR ekranoplany wycofano z użycia.

reklama

Netografia:

Polecamy e-book Anny Wójciuk – „Jedz, pij i popuszczaj pasa. Staropolskie obyczaje i rozrywki”

Anna Wójciuk
Jedz, pij i popuszczaj pasa. Staropolskie obyczaje i rozrywki
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
115
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-41-9
reklama
Komentarze
o autorze
Redakcja
Redakcja Histmag.org

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone