„7 Cudów Wrocławia i Dolnego Śląska” – recenzja i ocena wystawy
Wystawa o cudownych właściwościach
Dlaczego? Ponieważ różnorodność tematyczna i jej atrakcyjne przedstawienie zainteresuje nie tylko rasowych miłośników historii, lecz także osoby niezajmujące się na co dzień przeszłością. Tytułowy zwrot – „siedem cudów” – zapowiada podział wystawy na kilka działów, które prezentują skarby Dolnego Śląska i przy okazji zachęcają do dalszego poznawania dziejów tego niezwykle ciekawego regionu.
Pierwsza część, „Krajobraz”, ukazuje genezę nietypowego położenia geograficznego Wrocławia, jego rozwój od X do XIII wieku oraz zmieniający się wygląd Rynku. Dzieci mogą tam ułożyć układankę odtwarzającą bieg Odry, oprócz tego zwiedzający mają szansę obejrzeć kilka map, w tym zabytek kartografii europejskiej – Mapę Śląska z 1561 roku autorstwa Marcina Helwiga, wykonaną w orientacji południowej. Stare mapy skontrastowane są z najnowszymi zdjęciami głównych atrakcji Dolnego Śląska, a także z krótkim filmem z rejsu po Odrze.
Druga część wystawy, „Język”, omawia wielokulturowe i wielojęzyczne dziedzictwo Śląska. Obrazują to kolejne artefakty, szczególnie interesujące zwłaszcza dla osób zafascynowanych średniowieczną literaturą: Kodeks Mikołaja z Koźla, zawierający najstarszą polską pieśń miłosną, rekontrukcja Psałterza floriańskiego, Statuty synodalne biskupów wrocławskich oraz autograf Martina Opitza – ojca niemieckiej literatury. Bez wątpienia najcenniejszym eksponatem wystawy jest Księga henrykowska z najstarszym zapisanym polskim zdaniem: „Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj”. Umieszczona została w osobnej sali, gdzie wspomniany fragment odczytuje się w czterech językach Dolnego Śląska: po polsku, niemiecku, czesku i po łacinie.
W dziale „Sztuka” poznajemy Wrocław jako miejsce aktywności artystów wielu specjalności. Na Śląsk docierały osiągnięcia malarstwa europejskiego, a lokalni malarze, rzeźbiarze i złotnicy z powodzeniem łączyli je z regionalnymi tradycjami. Spod pędzla warsztatu wrocławskiego wyszły takie dzieła, jak Poliptyk Zwiastowania z jednorożcem i kwatera Ecce Homo ołtarza głównego kościoła św. Piotra i Pawła w Legnicy. We Wrocławiu, od roku 1517, znajduje się obraz Łukasza Cranacha Starszego Madonna z jodłami. Zwiedzający mogą zaś podziwiać jeden z dwóch zachowanych elementów ołtarza głównego z kościoła św. Elżbiety – Ofiarowanie w świątyni, autorstwa Hansa Pleydenwurffa.
Łazik marsjański i drukarka 3D obok Krzyżyka Wielkomorawskiego z X wieku
O tym, że Wrocław nauką stoi, nie trzeba nikomu przypominać – znalazło się dla niej miejsce w kolejnym, bardzo obszernym dziale. Ukazane tu zostały średniowieczne początki życia umysłowego, pierwsze próby powołania uniwersytetu, rozkwit Akademii Leopoldina w XVIII wieku, połączenie z Uniwersytetem Viadrina we Frankfurcie nad Odrą w jeden Uniwersytet we Wrocławiu (rok 1811), dzieje do 1945 roku oraz powojenna, legendarna już reaktywacja uczelni i jej funkcjonowanie pod egidą polską. Obok pierwszego na świecie czasopisma naukowego Miscellanea Curiosa... z roku 1640 możemy zobaczyć przepięknie wykonany mikroskop optyczny, należący niegdyś do Jana Purkyniego. Studentów Uniwersytetu Wrocławskiego przyciągnąć może także Złota Bulla cesarza Leopolda I, czyli akt założycielski Akademii Leopoldina z roku 1702. Uwagę zwracają też współczesne osiągnięcia wrocławskiej nauki w dziedzinie chemii, medycyny i fizyki, co najlepiej obrazuje dumny okaz łazika marsjańskiego Scorpio III, zbudowanego przez studentów Politechniki Wrocławskiej.
Piąta część, „Architektura”, zapoznaje nas z kulisami powstania pionierskiej budowy znad Odry, Hali Stulecia, projektu Maxa Borna. Tu fascynaci nowoczesnych technologii mają okazję zobaczyć drukarkę 3D w trakcie drukowania małego modelu Hali Stulecia, podziwiać też można plany architektoniczne, unikalne fotografie z okresu budowy oraz projekty innych budowli we Wrocławiu. Ciekawym wątkiem jest też niezrealizowany projekt stworzenia krematorium na cmentarzu Grabiszyńskim, gdzie freski miał stworzyć sam Oskar Kokoschka, malarz ekspresyjny.
Przedostatnia część wystawy, „Religia”, traktuje o różnorodności religijnej na terenie Dolnego Śląska. Zwiedzający mogą poznać dzieje zawirowań religijnych – od Krzyżyka Wielkomorawskiego z X wieku, przez Kodeks lubiński i legendę o św. Jadwidze Śląskiej aż po 46. Międzynarodowy Kongers Eucharystyczny z roku 1997 we Wrocławiu. Nie zabrakło tu wspomnienia o silnej wrocławskiej gminie żydowskiej i o ewangelickich kościołach pokoju, wybudowanych m.in. w Świdnicy i w Jaworze.
Ostatnia część wystawy, „Spotkania”, ukazuje Wrocław jako miejsce wielokulturowe, gdzie mogą koegzystować społeczności różnego pochodzenia i wyznania, wzbogacające miasto elementami swojej kultury, co zawsze było – w różny sposób – obecne w zbiorowej pamięci wrocławian. Mają to obrazować artefakty: macewa Chaima z roku 1246, cynowy dzbanek typu hansekanne z przełomu XV i XVI wieku, zapona z czeskiego skarbu średzkiego, Gołąbek Pokoju należący do Pabla Picassa oraz niezwykle cenny dla stosunków polsko-niemieckich List biskupów polskich do biskupów niemieckich z roku 1965. List ten w całości można przeczytać zarówno po polsku, jak i po niemiecku.
Wystawa „7 Cudów Wrocławia i Dolnego Śląska” zadowoli każdego, kto jest żądny wiedzy i zaciekawiony historią. Kuratorzy wystawy, prof. Wojciech Mrozowicz i dr Wojciech Kucharski, wraz z zespołem projektowym zadbali o najmniejsze detale. Co ciekawe, historia Dolnego Śląska została przedstawiona w nietypowy sposób – części składające się na wystawę skupiają się na najmocniejszych punktach tego regionu; tak zbudowana narracja niewątpliwie zadziwia odbiorcę bezcennymi skarbami i nietuzinkowymi dziejami Wrocławia i okolic. Wielkimi atrakcjami dla dzieci mogą być ścieżka edukacyjna oraz liczne, oryginalne zabawy (na przykład teatr kukiełkowy utworzony z ilustracji z Kodeksu lubińskiego lub możliwość wysłania pocztówki z wystawy), które pobudzą malców do myślenia. Wystawa jest interaktywna: poprzez dźwięk, obraz i ciekawe rozwiązania technologiczne łatwiej można zapoznawać się z informacjami. Ilość eksponatów nie przytłacza – zostawia raczej lekkie uczucie niedosytu, niemniej jednak ekspozycję zwiedza się dość długo. Jest ona też przyjazna dla obcokrajowców, którzy mają do dyspozycji tekst po angielsku. Mała ilość miejsca i mocno zaciemnione sale mogą stanowić pewne utrudnienie, zwłaszcza dla osób starszych. Wystawa na pewno zasługuje jednak na wysoką ocenę.
Ekspozycja znajduje się w Sali Mieszczańskiej Starego Ratusza – można zwiedzać ją do połowy maja.