16. lat Histmag.org oczami jego twórców

opublikowano: 2017-10-01 09:24
wolna licencja
poleć artykuł:
Dziś Histmag.org świętuje swoje 16. urodziny! Z tej okazji przygotowaliśmy coś specjalnego – Wielogłos, czyli nową, nieco luźniejszą formułę publicystyczną. Sprawdźcie, jak sami twórcy postrzegają Histmaga i jak zaczęła się ich przygoda z portalem!
REKLAMA

Maciej Zaremba, redaktor naczelny: Dla mnie przygoda z Histmagiem na poważnie zaczęła się 3 lata temu, wraz z dołączeniem do redakcji. Wcześniej znałem portal raczej z lektury pojedynczych artykułów, często polecanych przez moich znajomych, niż z regularnego czytania. Co ciekawe moje pierwsze kroki w redakcji stawiałem w teamie zajmującym się promocją i pozyskiwaniem reklam, dopiero z czasem przeszedłem do redakcji merytorycznej.

Moim pierwszym wspomnieniem związanym z pracą w Histmagu jest to, że przy wysyłaniu CV wydawcę Michała Świgonia zatytułowałem niewłaściwie „Panem Redaktorem Naczelnym”. Nie miałem pojęcia, że sam będę za parę lat tak tytułowany. Na szczęście, mimo takiej wpadki, Michał zaprosił mnie na spotkanie w sprawie pracy, które mimo mojego stresu przebiegło w naprawdę luźnej atmosferze. Te 3 lata minęły strasznie szybko. W Histmagu spotkałem wielu świetnych ludzi i bardzo dużo się nauczyłem, za co jestem bardzo wdzięczny całej redakcji, która teraz mam przyjemność kierować. Z okazji urodzin życzę Histmagowi przynajmniej kolejnych 16 lat rzetelnego i ciekawego popularyzowania historii i obecności na medialnym rynku. Dziękuję też wszystkim, którzy współtworzą portal i Naszym Czytelnikom, którzy są z nami, czy to od samego początku istnienia Histmaga, czy od całkiem niedawna. Wielkie dzięki że z nami jesteście!

Wielka debata, czyli obraz Juniusa Brutusa Stearnsa „Waszyngton na Konwencie Konstytucyjnym w 1787 (...)” (domena publiczna)
***

Sebastian Adamkiewicz, publicysta: Jestem chyba dzisiaj w redakcji jednym z matuzalemów histmagowych, który może nie pamięta początków portalu, bo dołączyłem do współtwórców nieco później, ale proces przepoczwarzania się z inicjatywy młodych zapaleńców w medium historyczne, które nie jest projektem czysto amatorskim, pamiętam już doskonale.

Choć dziś obowiązki zawodowe nie zawsze pozwalają mi na regularne pisanie, muszę przyznać, że Histmag zawsze będzie elementem mojej tożsamości jako historyka czy publicysty. Dlaczego? Bo choć wiele planowanych pomysłów podboju Internetu i świata zweryfikował czas i nigdy nie weszły w życie, to portalowi – może nie zawsze świadomie – udała się niezwykle ważna rzecz: integracja środowiska młodych (choć już coraz bardziej starzejących się wiekowo i naukowo) historyków. Pewnie nie miałbym dziś tak szerokiej sieci kontaktów w różnych instytucjach kultury czy placówkach naukowych, gdyby nie Histmag. To potężna baza współpracy pomiędzy historykami młodego pokolenia, która owocuje w miejscach, w których przychodzi na dziś pracować. To jest wartość niezwykła, bo okazuje się, że taka oddolna inicjatywa zapaleńców, która bywała czasem ciągnięta jedynie siłą sentymentu, ma dziś bardzo duży, pozytywny wpływ na branżę opowiadaczy historii. Jest tak dlatego, że w Histmag od początku trzyma się pewnych uniwersalnych założeń.

Po pierwsze, ciekawie opowiadać o historii w możliwie szerokim kontekście tego słowa. Po drugie, ciekawie nie oznacza prymitywnie. Histmag ma ciągle ambicje pokazywać, że interesujące opowiadanie o przeszłości nie musi wiązać się wyłącznie z cyckami, Hitlerem i epatowaniem „prawdą o...”, że interesująco to nie to samo co głupio. Wreszcie po trzecie, Histmag to grupa dobrych znajomych i co warto podkreślić, otwarta grupa, do której stosunkowo łatwo dołączyć. Na dodatek jest to grono, któremu udaje się to, co z takim trudem przychodzi dziś w naszym społeczeństwie. Redakcję tworzą ludzie o taki diametralnie różnych poglądach, że pewnie niejeden Czytelnik zdziwiłby się jak potrafimy siedzieć w jednym pokoju czy utrzymywać ze sobą kontakt. Ano potrafimy, bo jest jedno spoiwo – bezustanna chęć mądrego (acz nie przemądrzałego) opowiadania o historii wszystkim, wszędzie i na każdy możliwy sposób. To potrafi przezwyciężyć każdy polityczny spór. I oby tak było dalej!

REKLAMA
***

Michał Świgoń, wydawca: Chciałbym podzielić się z Wami trzema rzeczami, które w Histmagu – z mojej perspektywy – są niesamowite.

Po pierwsze, że jestem otoczony ludźmi, od których – niezależnie od wieku – mogę się czegoś uczyć, a w razie potrzeby mogę na nich liczyć. Myślę tutaj zarówno o każdym z członków redakcji, jak i współpracownikach i współpracowniczkach, czy wspierających nas sympatykach. To strasznie ratuje przed wypaleniem, zwłaszcza gdy prowadzi się ten sam projekt przez połowę swojego życia – niedawno zauważyłem, że tak jest właśnie w moim wypadku. ;)

Po drugie, choć czasem jest to bardzo trudne i wymaga pewnych kompromisów, by utrzymać się na rynku, udaje nam się trzymać ideałów, o których wspominał Sebastian. Mowa tu o rzetelnej popularyzacji unikającej tabloidyzowania oraz twórczego pluralizmu, integrującego i pokazującego, że można w naszym kraju działać ponad podziałami. Marzę o tym, by takich mediów było w Polsce jak najwięcej.

Po trzecie, że jest sporo ludzi, którzy chcą Histmaga wspierać finansowo, biorąc częściowo na siebie ciężar dźwigania naszej misji. Dzięki, że – każdy i każda z Was w miarę swoich możliwości – wzięliście to na siebie! Jest nam dzięki temu lżej i możemy mocniej skupić się na tworzeniu lepszego medium.

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

***

Marek Teler, autor: Można powiedzieć, że jestem swego rodzaju histmagowym dzieckiem, ponieważ swoją przygodę z portalem zacząłem jako dziesięciolatek. Aktywnie działałem na Histmagowym forum, niestety nie zawsze w chlubny sposób, bo trochę (jak to dziecko) ponosiła mnie fantazja. Kiedy jednak już dojrzałem do pisania w rzetelny sposób i z podaniem odpowiednich źródeł (czasem też w formie przypisów), udało mi się na początku 2015 opublikować w portalu pierwszy tekst. Być może na tym by się skończyło, ale pod koniec kwietnia 2015 napisał do mnie Antek Olbrychski z propozycją dalszej współpracy.

Potem posypały się kolejne teksty, epizod z wrzucaniem filmików na Youtube, a w końcu i wydanie pierwszego autorskiego e-booka na temat kochanek królów Polski. Histmag cenię przede wszystkim za to, że daje szansę zaistnieć wielu młodym autorom, którzy pasjonują się historią, a nie do końca wiedzą jak zacząć. To świetne miejsce dla debiutantów, którzy chcą rozwinąć skrzydła. Z okazji 16. lat portalu życzę Histmagowi, aby nadal tak prężnie się rozwijał, ponieważ jest tworzony przez pasjonatów dla pasjonatów.

REKLAMA
***

Przemysław Mrówka, publicysta: Cóż, był piękny, letni dzień i nic nie zapowiadało zbliżającej się katastrofy... Pamiętam, że sześć lat temu w wakacje Michał Przeperski do mnie zadzwonił i zadał podchwytliwe pytanie: „Stary, chcesz dostawać książki?”. Potem się okazało, że nie ma nic za darmo, że będę musiał coś pisać, ale i tak propozycja była zbyt kusząca, by ją odpalić. No i tak się zaczęło, od recenzji, potem przyszły artykuły, wywiady i publicystyka. A wszystko przez to, że byłem łasy na zadrukowany papier...

W Histmagu przekonałem się, że pisanie daje po prostu kupę radochy i jest to jedna z dwóch rzeczy, które z redakcji wyniosłem, Drugą jest złota zasada „pisać należy tak, żeby było ciekawie”. Można trzasnąć najlepszy, najbardziej rzeczowy tekst, ale jeśli nie będzie on ciekawy, to nikt go nie przeczyta. Chwalić Boga, udało mi się nigdy nie przekuć tego w pisanie ciekawostek (przynajmniej taką mam żarliwą nadzieję), ale od tego czasu zawsze staram się, by obojętnie, czy piszę tekst popularyzatorski, czy naukowy, pisać ciekawie. A czy mi się udaje, to już nie mnie oceniać

(Refleksji brak. Wyłączyli mi ogrzewanie w mieszkaniu i palce mi przymarzają do klawiatury, więc jestem zupełnie bezrefleksyjny)

***

Paweł Rzewuski, publicysta: Moja przygoda z Histmagiem zaczęła się przypadkowo, kiedy kolega Mrówka zaproponował mi pisanie recenzji dla portalu (którego przyznam się szczerze, nie znałem). Zaproponował, bo jego znajomy został tam szefem działu recenzji. I tak oto poznałem (wtedy jeszcze dla mnie „pana”) Przeperskiego. A potem się rozkręciło i tak oto od prawie sześciu lat jestem w Histmagu, raz bliżej, raz dalej.

Zamierzchłych czasów nie pamiętam, chociaż wiem, że kiedyś HM był nawet do CD-Action dodawany. Dla mnie to przede wszystkim świetne miejsce, gdzie mogę pisać co chcę i nikt mi nie będzie cenzurował tekstów, nawet jeżeli z poziomu własnych przekonań uważa to za głupotę. Do tego mam pewność, że nic, co chociażby się ociera o pornografię historyczną nie pojawi się na łamach HM, właśnie dlatego, że chcemy trzymać poziom i być środowiskiem tonującym emocje a nie je rozpalającym.

PS. O takie dyskusje nic nie robiłem.

***

Tomasz Leszkowicz, redaktor: Choć na tle moich koleżanek i kolegów może wydać się to nietypowe, z Histmagiem związany jestem od kilkunastu lat. Znalazłem go jeszcze w czasach modemowych dzięki prowadzonej przy e-zinie stronie Parabellum, poświęconej grom z serii Europa Universalis. Równolegle zaangażowałem się w forum dyskusyjne (zwane wówczas „Księstwem”), a potem powoli w tworzenie treści do serwisu online i e-zinu. Jesienią 2006 roku (a więc jedenaście lat temu!) dołączyłem do redakcji, w której jestem do tej pory. Pamiętam więc chociażby moment, kiedy w 2007 roku zrezygnowaliśmy z formuły „wirtualnego miesięcznika” poświęconego różnym tematom i zdecydowaliśmy się robić aktualizowany na bieżąco serwis poświęcony ściśle historii. Wtedy byliśmy „trochę większym blogiem”, dzisiaj natomiast jesteśmy serwisem czytanym codziennie przez tysiące internautów.

REKLAMA

Te dziesięć lat odkąd działamy tylko „historycznie” (chociaż od klasycznej historii do spraw polityki historycznej i obecności przeszłości w popkulturze) pokazały, że takie inicjatywy są potrzebne. W naszym życiu społecznym mamy ciągle bardzo dużo historii, nie zawsze jednak mądrze z niej korzystamy. Zbyt często stroimy się w historyczne szaty i przytaczamy opowieści z przeszłości, mało się jednak z niej uczymy. Histmag, tak jak wiele społecznych, popularnonaukowych i rzetelnych inicjatyw, ma duże pole do działania. Świadomość tego, że warto sensownie mówić o historii, daje mi codziennie siłę do tworzenia.

Z okazji urodzin HM życzę więc naszym czytelnikom, by z kontaktu z przeszłością, tą „wielką” i ta „małą”, mieli jak najwięcej przyjemności, ale również i pożytku.

Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”

Michał Beczek
„Wikingowie na Rusi”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
135
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-37-2
***

Błażej Guzy, autor: Zanim zaczęła się moja przygoda z HM, nigdy nawet bym nie pomyślał, że cokolwiek tu napiszę. Głównie dlatego, że jestem geografem, a historią interesuję się bardzo amatorsko. Zaczęło się od tego, że już dobre kilka lat temu poznałem Michała Świgonia. Spotkaliśmy się parę razy w celach w ogóle niehistmagowych, jednak Michał pytał zwykle „Kiedy napiszesz coś dla Histmaga?”. Ja odpowiadałem krótkim „A co ja mógłbym tam niby pisać...?”. Któregoś dnia wpadłem na pomysł założenia bloga o „Gwiazdce Cieszyńskiej” (XIX-wiecznej gazecie z moich okolic). Temat na tyle spodobał się Michałowi, że zaproponował mi prowadzenie takiej rubryki na Histmagu. I tak już poszło.

(Michale, ja to tak pamiętam ;))

Nie byłem na HM od początku. Jako czytelnik – może 6-7 lat, jako autor – 4 lata. Ale nawet przez te kilka lat widziałem sporo zmian portalu, mnóstwo nowych pomysłów i na pewno grono bardzo zaangażowanych i ciekawych ludzi. Cieszę się, że mogłem dołożyć do tego swoją cegiełkę.

***

Paweł Czechowski, zastępca redaktora naczelnego: Ja z kolei jestem przy innych wręcz „zielony” na Histmagu – bo współpracuję z portalem dopiero od dwóch lat. Ale nie ukrywam, że bardzo mi się tu podoba. Zaczynałem jako wakacyjny praktykant, a pierwsze moje teksty były recenzjami wystaw. To było o tyle fajne, że widziałem wiele ciekawych ekspozycji, na oglądanie których inaczej za Chiny bym się nie wybrał z lenistwa. Na koniec praktyk napisałem reportaż o Żydach Zagłębia Dąbrowskiego, bardzo bliski zresztą memu sercu (zaangażowałem nawet Babcię!). Z kolei jako czytelnik jestem z Histmagiem dużo, dużo dłużej (ach, ten stary, surowy layout strony). Innym Czytelnikom życzę, żeby też pozostawali z Histmagiem jak najdłużej i rozwijali swoje zainteresowania!

No i na koniec smutna historia: swego czasu, kiedy jeszcze nawet nie myślałem o pisaniu dla HM, brałem udział w różnych konkursach serwisu – nie wygrałem nic. Mój dobry kumpel zrobił to dosłownie raz i wygrał książkę o II wojnie światowej. Ach, życie. :D

Histmag jest darmowy. Prowadzenie go wiąże się jednak z kosztami. Pomóż nam je pokryć, ofiarowując drobne wsparcie! Każda złotówka ma dla nas znaczenie.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Redakcja
Redakcja Histmag.org

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone