Kły morsów bodźcem do kolonizacji Grenlandii
Zobacz też: Wikingowie i ich podboje
Kiedy Eryk Rudy, założyciel pierwszej grenlandzkiej kolonii, został wygnany z Islandii, rozpoczął swoją wędrówkę na mityczny zachód. Około 985 roku osiedlił się na nowo odkrytym lądzie i z zamysłem, że poprzez obietnicę żyznej ziemi uda mu się ściągnąć w tamte rejony swoich rodaków, nazwał go „Zielonym Lądem”. Choć Eryk mylił się co do faktycznych warunków tam panujących, to wiele wskazuje na to, że Wikingowie znaleźli inną motywację do odległych wypraw ku Zatoce Disko.
Po arabskiej inwazji na Afrykę Północną zapasy kości słoniowej stanowczo się skurczyły, dlatego we wczesnym średniowieczu to kły morsów stały się cennym i powszechnym zamiennikiem. Poza tym skóry tych zwierząt używano do robienia lin, a tłuszczu jako paliwa do lamp. Datowanie odnalezionych w Skandynawii, Wielkiej Brytanii i innych zakątkach Europy obiektów wykonanych z kości morsów, pokrywa się ze wzmożoną aktywnością Wikingów na Grenlandii, a co za tym idzie, świadczy o monopolu osadników na handel tym towarem. W takim wypadku rozwój rolnictwa w koloniach wiązałby się z umożliwieniem przeżycia myśliwym, którzy spędzali na polowaniu od 15 do 27 dni, nie byłby zaś celem samym w sobie.
Natomiast transformacja europejskiej ekonomii z systemu opartego o towary luksusowe na sprzedaż wełny i ryb w ilościach hurtowych stałaby się powodem, przez który wikingowie opuścili „zieloną krainę”. W końcu bez głównego źródła dochodu i braku alternatyw trwanie na Grenlandii nie miało sensu.
Źródło: newhistorian.com
Redakcja: Tomasz Leszkowicz
Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”
Książka dostępna również jako audiobook!