Jan Tokarski - „Obecność zła. O filozofii Leszka Kołakowskiego” – recenzja i ocena
Biografia Kołakowskiego jest nad wyraz skomplikowana. Zaczynał jako fanatyczny marksista. W czasach stalinizmu przyczynił się do usunięcia z Uniwersytetu Warszawskiego Władysława Tatarkiewicza. Kilka lat później stał się rewizjonistą, kontestującym system rządów Władysława Gomułki, a w końcu politycznym emigrantem. U schyłku życia doszedł do fascynacji chrześcijaństwem. Na tak skomplikowane losy polityczne nakładały się jeszcze zmieniające się poglądy Kołakowskiego na szereg istotnych kwestii filozoficznych. Pomimo tak daleko idącej ewolucji, Jan Tokarski w zdecydowany sposób twierdzi, iż filozofia autora Głównych nurtów marksizmu jest spójna i posiada wspólny rdzeń, którym jest trwała obecność zła. Czy ma rację?
W pierwszej kolejności przyjrzyjmy się jednak konstrukcji pracy. Dzieło Tokarskiego składa się z wstępu, pięciu rozdziałów i rozbudowanego podsumowania, zatytułowanego Zło nie jest przypadkiem, w którym autor stara się udowodnić swoją zasadniczą tezę. Na wstępie autor podkreśla, że jego celem nie jest tworzenie jedynej słusznej interpretacji filozofii Kołakowskiego, lecz „coś w rodzaju przewodnika” po jego myśli i „próba jej syntetycznego i krytycznego ujęcia”.
Zapewne dlatego też konstrukcja pracy oparta jest na strukturze problemowej, poprzedzonej zarysem biografii autora Głównych nurtów marksizmu. Tokarski na niespełna czterdziestu stronach przedstawia koleje życia bohatera swojej książki, ze szczególnym uwzględnieniem jego stosunku do komunizmu i Polski „ludowej”. Niestety, skrótowa forma owocuje tym, że zarys jest mało pogłębiony. Warto byłoby go rozszerzyć w kierunku opisu dylematów intelektualistów z jego pokolenia, zarówno tych mających podobne doświadczenia, jak i tych, który młody Kołakowski traktował jako ideologicznych wrogów. Szersze ukazanie kontekstu spowodowałby, iż życiorys autora Głównych nurtów marksizmu i jego zakręty życiowe byłyby dla czytelnika bardziej zrozumiałe.
Kolejne cztery rozdziały to przybliżenie najważniejszych wątków filozofii Kołakowskiego. W drugim rozdziale – historia, marksizm, totalitaryzm; w trzecim – rozum, mit, religia; w czwartym zaś – etyka. Wreszcie, przychodzi miejsce na analizę Kołakowskiego krytyki współczesności. W moim przekonaniu najlepsze fragmenty książki Tokarskiego to rozdział trzeci i piaty. Autor w błyskotliwy sposób przybliża nam religijne wątki twórczości Kołakowskiego i oryginalną krytykę współczesności. Warto w tym miejscu podkreślić, iż warszawski filozof był wnikliwym obserwatorem wydarzeń mających miejsce po 1989 r. (po niesławnym „końcu historii” Fukuyamy) i potrafił wyciągać niezwykle trafne wnioski. Tytułem przykładu:
Doktryna praw człowieka, prócz tego, że można ją łatwo zatrudnić, jak wszystkie dobre zasady, do celów najgorszych, ma jeszcze osobliwą stronę niebezpieczną. Upowszechniła ona w naszej cywilizacji atmosferę niekończących się roszczeń ubranych w język tych praw (…) Wszystkie roszczenia – uzasadnione, albo nieuzasadnione, rozumne, albo absurdalne, z prawdziwego i bolesnego niedostatku wyrosłe albo z bezmyślnej zawiści – dają się w naszej kulturze przedstawić w kategoriach praw człowieka i ich pogwałceń.
Słabiej wypadają natomiast rozdziały drugi i czwarty, poświęcone stosunkowi Kołakowskiego do marksizmu i totalitaryzmu, oraz kwestiom etycznym w jego twórczości. Wydaje mi się, że korzystne dla pracy Tokarskiego byłoby rozbudowanie analizy szczególnie jeśli chodzi o przedstawienie klasycznych już Głównych nurtów marksizmu. Jest to wszak praca mająca fundamentalne znaczenie dla zrozumienia fenomenu komunizmu.
W podsumowaniu autor książki stara się udowodnić swoją kluczową tezę, iż filozofia Kołakowskiego jest wewnętrznie spójna. Podkreśla ponadto, że głównym motywem jego twórczości jest stała obecność zła w naszym świecie. Wypada się zgodzić, że Tokarski rzeczywiście udowodnił iż jest to niewątpliwie podstawowy element prac autora Obecności mitu. Nie udało mu się jednak przekonująco dowieść, że jego filozofia ma spójny charakter. Swoistym paradoksem jest zresztą, iż zwracał na to uwagę sam Kołakowski. Wynikało to z jego autorefleksji. Za kogoś zupełnie innego uznawał wojującego marksistę, jakim był u progu swojej twórczości, a kim innym był sceptyczny, mówiący o ważnej roli religii, dojrzały filozof.
Nie zmienia to faktu, że po książkę Tokarskiego warto sięgnąć. Jest to nie tylko rzecz erudycyjna i przemyślana, ale tez zachęcająca do polemik. A wywołanie dyskusji nad dorobkiem tak ważnego polskiego intelektualisty, jest samo w sobie wielką wartością.