Zbombardować dla pokoju. Richard Nixon i jego tajna Operacja „Menu” w Kambodży
Muszą tam wejść i mam na myśli: naprawdę wejść... Chcę, by wszystko, co lata, wleciało tam i rozprawiło się z nimi. Nie ma ograniczeń co do wylatanych godzin i nie ma ograniczeń co do budżetu. Czy to jasne?
Takie polecenie wydał Richard Nixon w rozmowie telefonicznej z Henrym Kissingerem, ówczesnym doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego w amerykańskiej administracji. Ten wydawał się nie do końca przekonany.
Problem polega na tym, Panie Prezydencie, że Siły Powietrzne zostały stworzone do walki powietrznej ze Związkiem Radzieckim. Nie są stworzone do tej wojny... w rzeczywistości nie są stworzone do żadnej wojny, którą prawdopodobnie będziemy musieli stoczyć – odpowiedział.
Chwilę po zakończeniu rozmowy z Nixonem zadzwonił do generała Alexandra Haiga i powiedział krótko:
On chce zmasowanego ataku bombowego w Kambodży. Nie chce słyszeć żadnego „ale”. To rozkaz, ma być wykonany. Wszystko, co lata, wszystko, co się rusza. Rozumiesz?
Haig odpowiedział śmiechem.
Do wspomnianej rozmowy telefonicznej między Richardem Nixonem a Henrym Kissingerem doszło 9 grudnia 1970 roku. Do tego czasu amerykańskie lotnictwo zrzuciło na neutralną Kambodżę 475 515 ton bomb.
Geneza relacji khmersko-amerykańskich
Od 1863 roku Kambodża pozostawała pod francuskim protektoratem i ten stan rzeczy utrzymał się do końca II wojny światowej. I wojna indochińska, która wybuchła w 1946 roku między sąsiednią Demokratyczną Republiką Wietnamu a Francją – o wyzwolenie tego pierwszego kraju spod kolonialnej administracji francuskiej – mocno zaważyła na dalszych losach khmerskiego państwa.
Zwołana na jej zakończenie w 1954 roku Konferencja Genewska potwierdziła integralność terytorialną i neutralność Kambodży, choć rząd panującego wówczas księcia Norodoma Sihanouka zyskał prawo do przyjmowania z zewnątrz pomocy militarnej, jeśli będą tego wymagać „względy obrony kraju”.
Początkowo starał się jednak tego unikać. Choć Stany Zjednoczone nalegały na to, by Kambodża przystąpiła do Organizacji Paktu Azji Południowo-Wschodniej, będącej ich próbą powstrzymania postępów komunizmu na kontynencie, rząd Sihanouka odmówił. Wolał nie angażować się po żadnej ze stron sporu zimnowojennego. Mimo to Stany Zjednoczone nadal wspierały jego kraj militarnie i gospodarczo. Do czasu – w 1963 roku książę Sihanouk zerwał stosunki khmersko-amerykańskie na rzecz zacieśnienia relacji z Chinami.
Sytuacja zmieniła się pod koniec lat 60. XX wieku – Rewolucja Kulturalna sprawiła, że Pekin przybrał chwilowo izolacjonistyczny kurs w polityce międzynarodowej. Związana z tym niepewność, jak i rosnące zagrożenie ze strony Wietnamu, sprawiły, że w 1969 roku (co okaże się niezwykle wymowne) Kambodża nawiązała oficjalne stosunki bilateralne ze Stanami Zjednoczonymi i wróciła pod ich parasol ochronny. Wkrótce jej mieszkańcom przyszło przekonać się, ile kosztuje ochrona ze strony Waszyngtonu.
Amerykańskie interesy w Kambodży
Wznowienie relacji ze Stanami Zjednoczonymi nie przysporzyło Sihanoukowi poparcia. Przeciwnie – Kambodżanie, nawet ci opowiadający się wcześniej za tym rozwiązaniem, uznali krok księcia za wyraz jego słabości i przyznanie się do winy. Sytuacja wewnętrzna w kraju stawała się coraz bardziej napięta. Do głosu coraz głośniej zaczęli dochodzić członkowie utworzonej w 1960 roku Komunistycznej Partii Kampuczy, a władze państwowe zaczęły ograniczać im możliwości działania, oskarżając ich o inspirowanie antyrządowych zamieszek.
Chcąc ustabilizować sytuację w kraju, Norodom Sihanouk powołał Rząd Ocalenia Nardowego z generałem Lon Nolem na czele. To jednak nie rozwiązało problemów – przeciwnie. Wykorzystując nieobecność w kraju księcia przebywającego na leczeniu we Francji, w 1970 roku dokonał zamachu stanu, pozbawiając go władzy i odsuwając od wszelkich pozycji państwowych. Nowy przywódca Kambodży wyróżniał się zdecydowanie proamerykańską orientacją, którą wykorzystał do przejęcia władzy.
Chociaż Henry Kissinger zaprzeczał, jakoby amerykański wywiad miał cokolwiek wspólnego z zawirowaniami w Phnom Penh, tajemnicą poliszynela było, że wspierał on Lon Nola. Niektórzy przekonywali wręcz, że większość członków nowo utworzonego gabinetu była ekspozyturą Centralnej Agencji Wywiadowczej. Zaangażowanie Amerykanów w sytuację w Phnom Penh podyktowane było ich obawami o zbyt niezależną politykę „czerwonego księcia”, jak określali Sihanouka. Do tego doszedł też dużo ważniejszy powód.
W cieniu wojny
Od 1955 roku w sąsiedztwie Kambodży rozgrywała się II wojna indochińska zwana również wojną wietnamską – pomiędzy Demokratyczną Republiką Wietnamu wspieraną przez Związek Radziecki i Chiny a Republiką Wietnamu cieszącą się poparciem Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Pogrążający się w konflikcie zbrojnym kraj coraz mocniej godził w politykę niezaangażowania Kambodży, rozmieszczając na jej pograniczach regularne oddziały armii północnowietnamskiej oraz instalując bazy komunistycznego Wietkongu (partyzantów należących do Narodowego Frontu Wyzwolenia Wietnamu Południowego).
Co więcej, przez Kambodżę, podobnie jak przez teren sąsiedniego Laosu, przebiegał szlak Ho Chi Minha. Był to strategiczny system tras służący dostarczaniu zaopatrzenia, ludzi i uzbrojenia siłom Wietkongu oraz Ludowej Armii Wietnamu działającym na terenie Wietnamu Południowego z zamiarem szerzenia tam ideologii komunizmu.
To właśnie ta strategiczna ścieżka przerzutów wraz z tzw. sanctuaries – wietnamskimi bazami wojskowymi zlokalizowanymi na terytorium Kambodży – stała się głównym celem Amerykanów. Władze Stanów Zjednoczonych postanowiły zniszczyć je za wszelką cenę. Ta okazała się niezwykle wysoka – nie tylko dla Kambodżan.
Tajny plan Nixona
Podczas kampanii wyborczej poprzedzającej wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych Richard Nixon zapewniał, że będzie kontynuował dzieło Lyndona Johnsona i szukał możliwości rozwiązania wojny w Wietnamie środkami dyplomatycznymi, bez eskalacji działań wojennych. Jednocześnie w rozmowach prywatnych powtarzał często, że „nie zamierza być pierwszym prezydentem w historii kraju, który przegra wojnę”.
Aby tego uniknąć, wdrożył „strategię szaleńca” (madman theory). Miała ona sugerować przywódcom bloku komunistycznego, że jest nieobliczalnym przywódcą, skłonnym sięgnąć po najbardziej radykalne środki – wszystko po to, by nie prowokowali Stanów Zjednoczonych w obawie przed ich nieprzewidywalną reakcją. Niezależnie od tego zarządził przeprowadzenie nalotów dywanowych na terytorium Kambodży.
„Historyczny dzień”
Ostateczna decyzja o zbombardowaniu Kambodży „została podjęta na spotkaniu w Gabinecie Owalnym w niedzielę po południu, po nabożeństwie” – tak odnotował w swoim dzienniku Harry Robbins Haldeman, szef personelu Białego Domu w czasie kadencji Nixona. Następnie dodał:
Historyczny dzień. „Operacja Breakfast” K[issingera] w końcu doszła do skutku o 14:00 naszego czasu. K jest naprawdę podekscytowany, podobnie jak P[rezydent].
Decyzja o bombardowaniu tzw. sanctuaries zlokalizowanych na terytorium khmerskiego państwa była utrzymywana w ścisłej tajemnicy przed Kongresem – Richard Nixon i Henry Kissinger zdawali sobie sprawę z tego, że nie dostaną zgody tego organu – jedynego, władnego do wypowiadania wojny – na bombardowanie Kambodży, choćby z tego względu, że formalnie była neutralnym państwem.
Nie tylko zresztą Kongres nie został wtajemniczony w plany Nixona. Liczba osób mających wiedzę na temat operacji została ograniczona do minimum – nie wiedzieli o niej nawet Sekretarz Sił Powietrznych i szef sztabu Sił Powietrznych.
Jak udało się tego dokonać? Głównie przez fałszowanie raportów bojowych i rozkazów operacyjnych. Według oficjalnych wytycznych cele znajdowały się na terytorium Wietnamu Południowego. W ostatniej jednak chwili, tuż przed otwarciem luków bombowych, piloci otrzymywali nowe rozkazy z nowymi współrzędnymi geograficznymi. Nie wskazywały one na Kambodżę, stąd byli przekonani, że po małej korekcie współrzędnych cel nie uległ zmianie i że bombardują Wietnam. Prawda była zgoła odmienna.
Operacja "Menu"
Usłyszeliśmy przerażający hałas, który wstrząsnął ziemią; to było tak, jakby ziemia zadrżała, podniosła się i otworzyła pod naszymi stopami. Ogromne eksplozje rozświetliły niebo niczym ogromne błyskawice; to były amerykańskie B-52 – wspomina jeden z Kambodżan, którzy przeżyli bombardowania.
18 marca 1969 roku – a więc w roku, kiedy doszło do odnowienia stosunków dyplomatycznych między Stanami Zjednoczonymi a Kambodżą – amerykańscy wojskowi rozpoczęli operację pod kryptonimem „Breakfast”. Przed wschodem słońca bombowce B-52 dokonały dwadzieścia zrzutów na terytorium południowo-wschodniej Kambodży. Zważywszy na stosunkowo niewielki region bombardowań, wynoszący zaledwie kilkanaście kilometrów kwadratowych, zrzucone 600 ton bomb było wyjątkowo okrutnym aktem.
Na Operacji „Breakfast” się nie skończyło – po niej amerykańskie lotnictwo przypuściło kolejne ataki, które nazwano kolejno: „Lunch”, „Snack”, „Dinner” i „Dessert”. Całej akcji nadano cyniczny kryptonim: Operacja „Menu”. Większość bombardowań została przeprowadzona przez bombowce B-52 Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Jak podaje Peter Fröberg Idling w książce „Uśmiech Pol Pota”, w ciągu czterech lat amerykańskie lotnictwo zrzuciło na obszar Wietnamu, Laosu i Kambodży półtora raza więcej bomb od tego, ile zrzuciło łącznie w czasie drugiej wojny światowej. Amerykańskie źródła donoszą, że Kambodża może być najbardziej zbombardowanym krajem w historii.
Zbrodnia okryta milczeniem
Choć Nixon z Kissingerem starali się za wszelką cenę utrzymać bombardowania w tajemnicy, nie do końca im się to udało. 9 maja 1969 roku reporter wojenny William M. Beecher, powołując się na anonimowe źródło z administracji prezydenckiej, opublikował na łamach „The New York Times” artykuł, w którym napisał o amerykańskich bombardowaniach Kambodży.
Na wieść o tym Nixon wpadł w furię i kazał Kissingerowi zwrócić się do J. Edgara Hoovera – ówczesnego dyrektora Federalnego Biura Śledczego (FBI) – z poleceniem znalezienia źródła wycieku. Jak później przyznał, doradca prezydenta miał wówczas powiedzieć mu: „zniszczymy każdego, kto to zrobił”.
Podejrzenia padły na Mortona Halperina, doradcę Kissingera z Rady Bezpieczeństwa Narodowego Stanów Zjednoczonych. Aby sprawdzić ten trop, przez 21 miesięcy amerykańskie służby nielegalnie podsłuchiwały mu telefon. Taki sam środek FBI zastosowała następnie wobec 13 innych urzędników i 4 dziennikarzy. Wielu obserwatorów uznało to za „pierwsze nadużycia władzy*, które doprowadziły do skandalu Watergate.
Krwawy bilans bombardowań
Bombardowania Kambodży trwały do 1973 roku – od 1970 roku w ramach operacji „Freedom Deal”. Zakończyły się podpisaniem porozumienia między Stanami Zjednoczonymi i Wietnamem Południowym a Wietnamem Północnym. Skuteczność bombardowań przypuszczonych przez Waszyngton na Kambodżę pozostaje kwestią sporną wśród amerykańskich badaczy.
Nieznana jest też dokładna liczba ofiar. Samantha Power, była ambasadorka Stanów Zjednoczonych przy Organizacji Narodów Zjednoczonych, w swojej książce „A Problem from Hell. America and the Age of Genocide” przekonuje, że szła ona w dziesiątki tysięcy. Początkowo szacowano, że w wyniku bombardowań zginęło od 50 tys. do 150 tys. kambodżańskich cywilów. Szacunki te odnosiły się jednak do nieprecyzyjnych danych.
W 2000 roku Bill Clinton jako pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych od czasów Richarda Nixona odwiedził Wietnam. W czasie, gdy relacje medialne zdominowane były przez rozmowy o zaginionych wciąż żołnierzach amerykańskich biorących udział w II wojnie indochińskiej, uwadze dziennikarzy umknął inny, niezwykle ważny gest. Clinton zdecydował się udostępnić dane Sił Powietrznych na temat wszystkich amerykańskich bombardowań Indochin w latach 1964-1975.
Pokazały one, że Stany Zjednoczone zrzuciły na Kambodżę znacznie więcej amunicji, niż wcześniej sądzono – i że bombardowania neutralnego kraju zaczęły się już za czasów prezydentury Lyndona Johnsona. Liczba ofiar wśród khmerskiej ludności jest wobec tego prawdopodobnie znacznie większa, niż początkowo zakładano.
Nagroda Nobla za „bombardowanie dla pokoju”
Operacja „Menu” przez długi czas była utrzymywana w tajemnicy przed amerykańską opinią publiczną. Prawda o niej wyszła na jaw w 1973 roku, kiedy to odtajniono dokumenty dotyczące przebiegu operacji. Mocno obciążyły one Nixona walczącego już i tak o polityczne przetrwanie po ujawnieniu afery Watergate.
Odtajnione zapisy ujawniły, że Kissinger osobiście zatwierdzał każdy z nalotów bombowych w Kambodży. Gdy prawda o bombardowaniach wyszła na jaw, spotkał się z dużą falą krytyki – niektórzy okrzyknęli go nawet zbrodniarzem wojennym. Sam do końca próbował bronić swojej decyzji. W rozmowie z dziennikarzem Theo Sommerem z „Die Zeit” powiedział:
Ludzie zwykle odnoszą się do bombardowania Kambodży tak, jakby była to niesprowokowana, tajna akcja USA. Faktem jest, że bombardowaliśmy północnowietnamskie oddziały, które najechały Kambodżę i zabiły wielu Amerykanów z tych sanctuaries i że robiliśmy to za zgodą rządu Kambodży, który ani razu nie zaprotestował przeciwko temu, a wręcz nas do tego zachęcał. Być może brakuje mi wyobraźni, ale nie widzę w tym kwestii moralności...
W 2014 roku w wywiadzie dla NPR (National Public Radio) stwierdził z kolei, że bombardowania w Kambodży były łagodniejsze niż późniejsze bombardowania USA, choć wielu badaczy otwarcie to kwestionuje. Historyk Greg Grandin, autor książki „Cień Kissingera”, stwierdził, że co najmniej jeden obszar w Kambodży, będący „znacznym skupiskiem” ludności cywilnej, został zbombardowany przez siły amerykańskie prawie 250 razy. Inni historycy uważają, że amerykańskie bombardowania Kambodży w dużej mierze przyczyniły się do powstania ludobójczego reżimu Czerwonych Khmerów.
W 1973 roku Henry Kissinger otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla – za swój wkład w negocjacje zmierzające do rozwiązania wojny wietnamskiej. A właściwie, nazywając rzeczy po imieniu, za „bombardowania dla pokoju” – tak bowiem Nixon tłumaczył swoją tajną operację w Kambodży.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Bibliografia
Źródła:
- Beecher W., Raids in Cambodia by U.S. Unprotested, „The New York Times”, 1969 [dostęp: 23.12.2023 r.].
- Geneva Agreement on the Cessation of Hostilities in Cambodia, July 20, 1954.
Opracowania
- Idling P.F., Uśmiech Pol Pota. O pewnej szwedzkiej podróży przez Kambodżę Czerwonych Khmerów, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010.
- Ostaszewski P., Kambodża. Zapomniana wojna 1970-1975 (dojście Czerwonych Khmerów do władzy), Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2003.
- Owen T., Kiernan B., Bombs Over Cambodia, „New Light on US Air War. The Asia-Pacific Journal”, 5, 2016 [dostęp: 23.12.2023 r.].
- Soja P., Zaangażowanie USA w Republice Khmerskiej (1970-1975), „Przegląd Geopolityczny”, 22, 2017 [dostęp: 23.12.2023 r.].
- Tan R., Cabato R., Henry Kissinger’s central role in the U.S. carpet bombing of Cambodia [dostęp: 23.12.2023 r.].