Żandarmeria AK w powstaniu warszawskim
Żandarmeria AK – zobacz też: Powstanie Warszawskie – przyczyny wybuchu, przebieg i niemieckie zbrodnie
Ludzie w dużej mierze mają tendencję do upraszczania. Pragną, aby świat był uporządkowany, przejrzysty i poukładany, a każdy z elementów pasował do ogólnej wizji. Kiedy pojawia się fakt lub zbiór faktów nieprzystający do przyjętej wizji, zdarza się, że zostają wyeliminowane. Niekiedy nie jest to nawet celowe, po prostu łatwiej jest nie mówić o czymś, co psuje przyjęty obraz świata.
Powstanie warszawskie zawsze wzbudzało różnorodne odczucia. Niektórzy pragną uczynić z niego kolejny narodowy mit, pełen bohaterów bez skazy, jednoznacznie stojących po stronie dobra. Inni, z różnych pobudek, przyjmują wersję o nieodpowiedzialnym zrywie, przypadkowym, bez planu, który poskutkował zniszczeniem miasta i spowodował śmierć tysięcy mieszkańców. Nie chcę roztrząsać odpowiedzi na pytanie: Było warto czy nie? Nie taki jest temat tego artykułu. Zagadnieniem, które poruszę, będzie żandarmeria Armii Krajowej podczas powstania warszawskiego. To formacja z różnych względów niewygodna zarówno dla antagonistów, jak i zwolenników powstania. Problematykę jej działania niezwykle dokładnie przybliżył w swojej książce Janusz Marszalec.
Sztab żandarmerii Armii Krajowej od pierwszych dni powstania znajdował się na Starym Mieście, zaś po jego upadku został przeniesiony do Śródmieścia. Z racji odseparowania od siebie dzielnic centralne dowodzenie było praktycznie niemożliwe. Nie oznacza to jednak, że sama struktura nie była przygotowana. Już 23 lipca dowódca kadr policji wojskowej Jan Czyżewski pseud. „Bukszpan” informował o gotowości dziesięciu plutonów. Pomimo tego z niewyjaśnionych przyczyn jedynie dowództwo zostało w pełni zmobilizowane do godziny „W”. Szefem całej struktury do 23 sierpnia był „Bukszpan”, następnie z nieznanych powodów został zastąpiony przez kpt. Czesława Smoczyńskiego pseud. „Pożan”. Sztab liczący 23 osoby miał do dyspozycji odział wykonawczy dowodzony przez por. „Jastrzębca” (NN) oraz oficera śledczego Stefana Żbikowskiego „Prystupa”.
Wszędzie tam, gdzie powstańcy zajmowali nowe tereny, automatycznie tworzono kolejną placówkę żandarmerii. Łącznie na terenie Warszawy działało blisko 20 plutonów żandarmerii wojskowej, z czego tylko w Śródmieściu było ich 14.
Śródmieście
Dowództwo nad żandarmerią Śródmieścia miał mjr. Józef Skrzypiński pseud. „Strzęp”. Pomimo że objął tę funkcję już po wybuchu powstania, był przygotowany do jej pełnienia z racji swojej przeszłości w Wojskowym Korpusie Służb Bezpieczeństwa. Jeszcze w czasie obrony Warszawy w 1939 roku wsławił się zwalczaniem defetyzmu, sabotażu i dywersji. Pod jego rozkazami była tylko jedna kompania podzielona na cztery plutony, gdyż zwierzchnictwo nad pozostałymi oddziałami było niemożliwe ze względu na trudności komunikacyjne.
Wśród najważniejszych śródmiejskich oddziałów należy wymienić pluton por. Piotra Umińskiego pseud. „Mazur” liczący 58 ludzi wyposażonych w 34 pistolety, zakwaterowanych przy pl. Dąbrowskiego. Odział ten był dobrze przygotowany do pełnienia wyznaczonej funkcji, bowiem w większości składał się z przedwojennych policjantów i żandarmów. Wiadomo również, że właśnie oddział „Mazura” kontrolował rów oddzielający Śródmieście Północne od Południowego.
Inaczej wyglądała sprawa z plutonem ppor. Eugeniusza Gajewskiego pseud. „Gaj”, który nie był przygotowany do wyznaczonej funkcji. Wiadomo, że działał na obszarze od Al Jerozolimskich aż po ulice Towarową, Krochmalną i Grzybowską. Oddział został podczas powstania przeorganizowany z racji przypadkowego składu osobowego. Znaleźli się w nim ludzie nienadający się do służby policyjnej.
Inny charakter miał oddział ppor. Wacława Żłobickiego pseud. „Adam”. Sformowany z byłych granatowych policjantów i żołnierzy dywersji bojowej miał charakter silnie represyjny.
Niewiele wiadomo natomiast na temat żandarmerii na terenie Śródmieścia Południowego. Na pewno znajdował się tam pluton por. Henryka Wilimczyka, pseud. „Marwil” byłego żandarma, pod którego dowództwem znajdowało się 50 ludzi. Wiadomo również, że w tej części miasta walczyły też: oddział Zaremba−Piorun, dowodzony przez por. „Tora”(NN) oraz pluton żandarmerii Polskiej Armii Ludowej pod dowództwem mjr. „Górala” (NN).
Wola
Wola w rękach powstańców była tylko jeden tydzień. Z racji niezwykle trudnej sytuacji w tym rejonie − spowodowanej zarówno charakterem dzielnicy, jak i natężeniem walk − na tym terenie od początku działała żandarmeria. Niestety nie wiemy zbyt wiele na temat jej działań, poza tym że miała swoją siedzibę w budynkach sądów na ul. Okopowej.
Stare Miasto
W tym jednym z najtrudniejszych rejonów powstańczej Warszawy działaniami żandarmerii dowodził, na rozkaz płk. Ziemińskiego, kpt. Włodzimierz Kozakiewicz pseud. „Barry” („Bari”). W późniejszym okresie dowództwo przejął mjr Władysław Drzymulski pseud. „Walczak”. Staromiejska żandarmeria była najliczniejszą tego typu jednostką. Początkowo oddział liczył od 318 do 360 ludzi. Wszyscy nosili charakterystyczne długie gumowe płaszcze oraz podobnie jak inne odziały − żółte apaszki albo opaski na ramię. W skład oddziału „Barrego” poza AK wszedł również jeden pluton SB AL. Pomiędzy dowódcą a podległymi mu komunistami dochodziło często do różnego rodzaju zatargów. Wiadomo również, że inaczej niż inne tego typu odziały uczestniczył w regularnych walkach, miedzy innymi przy zdobywaniu ratusza.
Polecamy e-booka „Z Miodowej na Bracką”:
Żoliborz
Podczas gdy na Starym Mieście żandarmerię stanowił świetnie uzbrojony i liczny oddział „Barrego”, na Żoliborzu było zupełnie inaczej. Oddziałałem dowodził ppor. Henryk Rosiek pseud. „Grzymała” i chociaż jego pluton składał się w dużej mierze z prawników, żandarmów i byłych oficerów Policji Państwowej, jednak na 42 osoby dysponował jedynie 7 pistoletami.
Mokotów
W pierwszych dniach sierpnia na Mokotowie zorganizowano pluton żandarmerii pod dowództwem kpr. pchor. Jerzego Uklei pseud. „Lenin”, do którego dołączył drugi pluton złożony z żołnierzy PAL. Obie formacje nie wywiązały się jednak z powierzonego im zadania.
Ostatecznie sformowano łącznie cztery plutony żandarmerii dowodzone przez ppor. „Marcina” (NN), ppor. „Szlaka” (NN), Tadeusza Jakubca pseud. „Judym” oraz operujący na Sadybie odział „Wuja” (NN). Łącznie na terenie Mokotowa było blisko 50 żandarmów, w zależności od momentu walk.
Kompetencje żandarmerii
Do obowiązków żandarmerii AK podczas powstania warszawskiego należało przede wszystkim zabezpieczenie kwater dowództwa, walka z przestępstwami kryminalnymi oraz kontrola cywilów. To właśnie żandarmeria polowa zabezpieczała włazy kanalizacyjne i walczyła z rosnącym defetyzmem. Do niej należało również wykonywanie wyroków śmierci na osobach skazanych przez sądy powstańcze, a także pomoc cywilom w gaszeniu pożarów i ewakuacji ze zniszczonych części miasta. Żandarmeria praktycznie nie prowadziła walk na pierwszej linii ognia.
Kontrowersje
Żandarmeria AK, jak większość tego typu jednostek, nie cieszyła się popularnością zarówno wśród powstańców, jak i cywili. Z różnych zachowanych relacji na ten temat można wyczytać, że żandarmi zachowywali się w sposób brutalny i arogancki. W szczególności źle wyglądała sytuacja na obrzeżach. Na oddziały stacjonujące na Żoliborzu i Sadybie wnoszono skargi o nadużycia i rabunki. Czerniakowska żandarmeria kpr. Izydora Sosnowskiego posunęła się nawet do próby zamordowania por. rez. Edwarda Ledóchowskiego. Dowódcę skazano na karę śmierci, uratowała go jednak odniesiona rana i wykonanie wyroku zawieszono. W roku 1947 został skazany na 10 lat więzienia.
Nie inaczej wyglądała sytuacja z oddziałem „Barrego”. Chociaż jego żołnierze walczyli również na pierwszej linii ognia, jednak zyskali miano bardzo brutalnych i bezwzględnych. Byli szczególnie nieugięci, jeżeli chodziło o ewakuację kanałami, za którą odpowiadali. Pomimo różnego rodzaju kontrowersji, to prawdopodobnie właśnie dzięki nim udało się zachować ciągłość odwrotu kanałami.
Istnienie oddziałów żandarmerii przysparza argumentów obu stronom w dyskusji na temat oceny powstania warszawskiego. Z jednej strony obraz powstańców zostaje odbrązowiony – to zwykli ludzie, którzy mieli również swoje ciemne strony. Z drugiej istnienie wspomnianych jednostek świadczy o tym, że wbrew rozpowszechnionym sądom nie był to nieprzemyślany zryw, lecz akcja dobrze zaplanowana, przynajmniej jeśli chodzi o niektóre jej aspekty.
Zobacz też:
- Ryszard Białous ps. „Jerzy”;
- Śródmiejski trójkąt śmierci;
- Kotwica – symbol Polski Walczącej, symbol nadziei;
- AK to prawdziwe wojsko, chociaż bez garnizonów;
- 67 lat temu przeprowadzono udany zamach na Franza Kutscherę;
- Miliony dla zuchwałych.
- Żołnierz, który pozostał harcerzem – Andrzej Romocki „Morro”
Polecamy e-booka „Z Miodowej na Bracką”:
Bibliografia:
- J. Marszalec, Ochrona porządku i bezpieczeństwa publicznego w Powstaniu Warszawskiem, Warszawa 1999;
- T. Grigo, Powiśle Czerniakowskie 1944, Warszawa 1989;
- T. Baczewski, Batalion „Zaremba−Piorun” w Powstaniu Warszawskim, Warszawa 1994;
- J. Sęk Małecki, Armia Ludowa w powstaniu warszawskim, Warszawa 1962;
- S. Korboński, W imieniu Rzeczpospolitej, Londyn 1964.
Redakcja: Michał Przeperski
Korekta: Bożena Pierga