Zamach w Monachium 1972: kulisy ataku terrorystycznego w czasie Igrzysk Olimpijskich
Zamach w Monachium 1972 – zobacz też: Bliski Wschód - miejsce starcia cywilizacji? [historia, artykuły, publicystyka]
We wrześniu 1970 r. w palestyńskich obozach uchodźców w Jordanii wojsko podporządkowane królowi Husajnowi I dokonuje krwawej pacyfikacji. Giną tysiące Palestyńczyków, dziesiątki tysięcy zmuszone są do ucieczki do Libanu. Te wydarzenia przechodzą do historii pod nazwą „czarny wrzesień” i stały się przyczyną stworzenia kolejnego terrorystycznego skrzydła w al-Fatah – organizacji Jasera Arafata. Czarny Wrzesień, bo o nim mowa, nigdy nie był odrębną organizacją, za którą w obiegowej opinii uchodzi do dnia dzisiejszego. Ten oddział al-Fatah działał w latach 1971-73. Na jego koncie znajdują się takie zamachy, jak: zabójstwo premiera Jordanii, porwanie samolotu Sabeny, atak na ambasadę Izraela w Bangkoku, zabójstwo ambasadora USA i charge d’affairs Belgii w Chartumie. Jednak tym, czym Czarny Wrzesień wpisał się na stałe do historii, był zamach terrorystyczny 5 września 1972 r. w trakcie Igrzysk Olimpijskich w Monachium, którego celem stali się izraelscy sportowcy mieszkający w jednym z budynków wioski olimpijskiej. Odpowiedzialny za zamachy terrorystyczne na terenie Europy był kuzyn Arafata – Wael Zwaiter, a rozkaz przeprowadzenia operacji wydał Abu Daud.
Bezpieczeństwa w trakcie olimpiady strzegło 15 tysięcy policjantów (którzy dysponowali m.in. 25 śmigłowcami), wspieranych dodatkowo przez 12 tysięcy żołnierzy Bundeswehry pełniących funkcje pomocnicze. Jak się później okazało, siły te nie były wystarczające. Zamach terrorystyczny okazał się nie tylko zaskoczeniem dla służb zachodnioniemieckich, ale i dla służb izraelskich. Po zamachu w Monachium gen. Jariw mówił: „Wydawało nam się, że na początku 1972 roku Palestyńczycy jakby przyhamowali. Wiedzieliśmy, że planują operacje, które odbiłyby się większym echem i do naszego wywiadu należało postaranie się o ich uprzedzenie. Nie zauważyliśmy jednak Monachium”.
Zamach w Monachium 1972: Czarny Wrzesień przystępuje do akcji
Kilkanaście minut przed godziną piątą rano, gdy do Monachium docierały pierwsze promienie słońca, grupa pięciu Palestyńczyków ubrana w sportowe dresy z torbami sportowymi pokonuje prawie dwumetrowe ogrodzenie wioski olimpijskiej. Nieświadomi zagrożenia pomagają im w tym amerykańscy sportowcy, którzy o brzasku wracali z zakrapianej imprezy w centrum Monachium. Terroryści, przechodząc przez ogrodzenie, widziani są przez urzędnika pocztowego, który codziennie od kilkunastu dni (od rozpoczęcia olimpiady) widział takie obrazki. Nie wzbudziły w nim nawet podejrzenia dresy, które z pewnością nie pasowały do dyskotek i nocnych lokali, z których mieli wracać „sportowcy”. Grupa terrorystów udaje się pod Conollystrasse 31, gdzie w kilku pokojach rozlokowanych jest 21 członków reprezentacji Izraela.
Już na terenie wioski olimpijskiej dołącza do nich trójka terrorystów, w tym dowódcy całej operacji – Luttif Afif (Issa) oraz Jasuf Nazzal (Tony). Ta trójka zdobyła w legalny sposób przepustki i pracowała w obsłudze wioski olimpijskiej. Issa – 24 letni inżynier, doskonale mówiący po niemiecku (ukończył studia w RFN), został zatrudniony jako kucharz w wiosce olimpijskiej. Tony wraz z Mahmudem Es-Safadim (Badran) uzyskali pracę jako ogrodnicy. Pozostałymi członkami grupy byli: Ahmed Chic Thaa (Abu Halla), Afif Ahmed Hamid (Paolo), Chalid Dżawad (Salah), Adnan Al-Gaszej (Denawi) oraz jego kuzyn, Dżamal Al-Gaszej (Samir). Wszyscy uzbrojeni są w karabiny kałasznikow i granaty.
Dzięki skradzionej karcie magnetycznej dostają się do kompleksu mieszkalnego i rozpoczynają penetrację budynku. Próbują otworzyć drzwi pokoju nr 1, budząc przy tym sędziego zapaśniczego, ważącego 135 kilogramów Josefa Gutfreunda, który słysząc dobiegające z korytarza arabskie głosy własnym ciałem zastawia drzwi. Powodzenie zamachu w tym momencie uzależnione jest od sforsowania drzwi do tego pokoju. Issa bez namysłu oddaje serię w drzwi z kałasznikowa. Drzwi zostają sforsowane, jednak dzięki brawurowej postawie Gutfreunda dwójce Izraelczyków udaje się uciec przez okno – trenerowi Tuvie Sokolovskiemu i chodziarzowi Shaulowi Ladany’emu. Pozostałe osoby przebywające w pokoju stają się pierwszymi zakładnikami terrorystów (trener lekkoatletów – Amitzur Shapir, trener szermierzy – Andrea Schiptzer, trener strzelectwa – Kehata Shorr oraz sędziowie podnoszenia ciężarów – Yacov Springer i Josef Gutfreund). Trwa dalsze przeszukiwanie budynku. Terroryści wchodzą do pokoju numer 3, gdzie biorą sześciu zakładników.
Następnie terroryści penetrują pokój trenera zapaśników: Mosze Weinberga, Gada Tsabari’ego i Josefa Romano. Weinberg, widząc zamaskowanych terrorystów, chwyta za leżący na stoliku nóż do owoców i próbuje ugodzić nim Issę, jednak drugi Palestyńczyk strzela mu prosto w twarz. Gad Tsabari rzuca się do ucieczki, biegnie schodami w dół i ukrywa się na podziemnym parkingu. Weinberg, mimo odniesionej rany, jeszcze raz atakuje napastników, lecz kolejna kula, która ugodziła go w klatkę piersiową, okazuje się śmiertelna. Weinberg staje się pierwszą śmiertelną ofiarą zamachu w Monachium. Romano atakuje napastników, zostaje postrzelony i umiera w szpitalu kilka godzin później. Zarówno Weinberg, jak i Romano figurowali na liście trenerów ekipy izraelskiej, jednak byli oficerami służby bezpieczeństwa, którzy mieli czuwać nad izraelskimi sportowcami w trakcie Igrzysk.
Pierwszy akt zamachu w Monachium zakończył się połowicznym sukcesem terrorystów. Nie udało im się spenetrować pozostałych pokoi, a 10 izraelskim sportowcom udało się uciec. Napastnicy umieścili 9 zakładników w największym pokoju w budynku przy Conollystrasse 31, związali im ręce i nogi.
Zamach w Monachium 1972 – zobacz też: Igrzyska Olimpijskie - historia i polscy Olimpijczycy
Dziękujemy, że z nami jesteś! Chcesz, aby Histmag rozwijał się, wyglądał lepiej i dostarczał więcej ciekawych treści? Możesz nam w tym pomóc! Kliknij tu i dowiedz się, jak to zrobić!
Uporczywie przedłużane ultimatum
O godzinie 4:55 miejscowy policjant odebrał meldunek o strzelaninie w jednym z budynków przy Conellystrasse, po godzinie piątej pod budynek, w którym uwięzieni zostali izraelscy sportowcy, przyjechał policyjny patrol. Issa zrzucił oficerowi policji list zawierający wyjaśnienie celów i motywacji sprawców zamachu, warunki uwolnienia zakładników i termin ultimatum, do którego warunki terrorystów powinny być spełnione. Palestyńczycy domagali się uwolnienia z więzień (nie tylko izraelskich) osób oskarżonych o terroryzm. Jeżeli te warunki nie zostałyby spełnione, zagrozili zamordowaniem wszystkich zakładników. Imienna lista zawierała 234 nazwiska. Znaleźli się na niej m.in.: Kozo Okamoto (uczestnik zamachu terrorystycznego w dniu 30 maja 1972 na lotnisku w Lod), Urlike Meinhof oraz Andreas Baader – przywódcy niemieckiej lewackiej organizacji terrorystycznej RAF (Frakcja Armii Czerwonej), Teresa al-Hilsa i Rima Isa (9 maja 1972 r. przeprowadziły zamach na lotnisku w Lod) i inni.
Terroryści wyznaczają godzinę dziewiąta jako termin zakończenia ultimatum. Po godzinie siódmej w przylegającym budynku na Conollystrasse instaluje się sztab operacyjny, dowództwo obejmuje w nim szef monachijskiej policji – Manfred Schreiber, który jest również szefem ochrony igrzysk, dołączają do niego: prokurator Dieter Hummel, Minister Spraw Wewnętrznych Hans-Dietriech Genscher, Minister Spraw Wewnętrznych landu Bawarii – Bruno Merk, przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego – Avery Brundage, przewodniczący komitetu organizacyjnego Igrzysk w Monachium – Willy Daume oraz szefowie policji kryminalnej i politycznej. Teren zostaje obstawiony przez policję i zamknięty dla osób postronnych. Mimo cenzury informacji i zakazu wpuszczania dziennikarzy na tereny przylegające do Conollystrasse kordon policyjny nie jest szczelny a dziennikarze prawie spod budynku, w którym przetrzymywani są zakładnicy, prowadzą relacje telewizyjne.
Rozpoczynają się pertraktacje pomiędzy Issą a niemieckim sztabem kryzysowym. Rozmowy ze strony policji niemieckiej polegają jedynie na wydłużeniu czasu ultimatum i skonstruowania jakiegoś planu ad hoc. Przygotowana przed olimpiadą analiza, która zakładała ewentualność, że impreza masowa, jaką są igrzyska olimpijskie, może stać się miejscem zamachu terrorystycznego dla wywołania gigantycznego skutku psychologicznego i medialnego, została wcześniej zbagatelizowana.
Issa i jego koledzy pojawiają się w oknach lub na balkonie budynku. Termin ultimatum zostaje wydłużony do godziny dwunastej. Kanclerz Niemiec Willy Brandt prowadzi rozmowy z izraelską premier Goldą Meir. Stanowisko izraelskiego rządu jest jasne: „możecie obiecywać wszystko w imieniu Rządu Izraela, bądźcie jednak świadomi, że Izrael nie spełnia żądań terrorystów”. Izrael nie negocjuje z terrorystami. Golda Meir żąda przerwania igrzysk, co jednak nie następuje. Strona niemiecka proponuje terrorystom dowolną ilość pieniędzy w zamian za wypuszczenie zakładników – Issa nie wyraża na to zgody. Hans-Dietriech Genscher proponuje Palestyńczykom, aby zamiast izraelskich sportowców wzięli za zakładników jego i ministra Merka, szefa policji Schreibera i byłego burmistrza Monachium Vogla, jednak także ta propozycja zostaje odrzucona. Ultimatum udało się przesunąć najpierw na godzinę piętnastą a następnie na siedemnastą. Wobec nieprzejednanego stanowiska Izraela co do negocjacji z terrorystami w sztabie operacyjnym zaczęto przygotowywać plany odbicia zakładników.
Rozważano plan przebrania policjanta za kucharza, który miał dostarczyć żywność dla terrorystów, obezwładnić ich i umożliwić dalsze działanie grupie szturmowej. Plan nie wypalił, gdyż Palestyńczycy nakazali zostawienie żywności pod drzwiami budynku. Kolejny plan odbicia zakładników „Zachodzące Słońce” polegał na przedostaniu się kilkunastu niemieckich policjantów przez szyby wentylacyjne do budynku. Trzynastu policjantów przebranych w dresy z karabinkami odkręca kraty szybów wentylacyjnych, wszystko to dzieje się pod okiem kamer telewizyjnych. Terroryści całą operację widzą na ekranach telewizorów umieszczonych w pokojach sportowców. Akcja zostaje odwołana. Z podobnego powodu nie wykonano operacji o godzinie 13:45, gdy zamachowcy widzieli na ekranach telewizorów, jak wozy opancerzone podjeżdżają pod budynek, a snajperzy zajmują pozycje na dachach i oknach sąsiednich budynków. Przed upływem ultimatum, gdy zamachowcy spodziewają się, że Izrael nie zgodzi się na stawiane warunki, zgłaszają żądanie podstawienia samolotu na najbliższe lotnisko i lotu do Kairu. Genscher wraz z Waltherem Trögerem (burmistrzem Wioski Olimpijskiej) zostają zaproszeni do pokoju, w którym są przetrzymywani zakładnicy, aby upewnić się, czy wszyscy są cali i zdrowi.
Polecamy e-book: „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych”
Plan bez szans powodzenia
W czasie rozmowy z najstarszym z przetrzymywanych, Kehatem Shorrem, dowiadują się, że zakładnicy wyrażają zgodę na lot do Kairu, ale tylko w przypadku, jeżeli rząd izraelski rozpocznie rozmowy z terrorystami. O 21:00 mija ostateczne ultimatum postawione przez Issę. Niemcy przygotowują samolot do startu, jednak nie mogą pozwolić, aby samolot ten wzbił się wraz z terrorystami i zakładnikami w powietrze, tym bardziej że rząd egipski nie wyraził zgody na lądowanie samolotu z zakładnikami. Na płytę lotniska zarówno porywaczy, jak i zakładników, mają przetransportować dwa helikoptery UH-1 niemieckiej straży granicznej.
Niemiecka policja przygotowuje dwa ostateczne plany odbicia zakładników. Przygotowaniom do operacji przypatruje się, oddelegowany do obserwacji poczynań niemieckiej policji, szef europejskiego Mossadu – gen. Zwi Zamir. Początkowo akcja miała nastąpić w podziemnym garażu, gdzie terroryści mieli być zaskoczeni przez snajperów w drodze do śmigłowców. Jednak Issa, w obawie przed tego rodzaju zasadzką, zażądał autobusu, który miał wszystkich przetransportować do śmigłowców. Służbom niemieckim pozostaje jedynie płyta lotniska Fürstenfeldbruck, gdzie czekał już samolot do Kairu.
Na płycie lotniska operacją dowodzi zastępca Schreibera, Georg Wolf. Helikoptery mają wylądować około 100 metrów od Boeinga 727 Lufthansy, w którym ukrytych jest, częściowo przebranych za obsługę samolotu, 17 funkcjonariuszy niemieckiej policji. Mają oni włączyć się do operacji w momencie, gdy piątce snajperów nie uda się zlikwidować wszystkich terrorystów. Trzech snajperów zostało ulokowanych na wieży kontrolnej, dwójka na płycie lotniska (m.in. za samochodem z paliwem). Policjanci rozlokowani w samolocie, stwierdziwszy, iż akcja jest zbyt ryzykowna, w obawie o własne życie, bez konsultacji ze sztabem operacyjnym opuszczają samolot, który zostaje bez załogi. O godz. 22:35 helikoptery zbliżają się do płyty lotniska.
Beznadziejne rozwiązanie
Fatalne rozpoznanie sprawia, że snajperzy spodziewają się piątki terrorystów, a nie ósemki, co wprowadza dodatkową konsternację, sami snajperzy nie mają kontaktu miedzy sobą, a dodatkowo dwójka na płycie lotniska jest ulokowana na linii ognia trójki snajperów z wieży kontrolnej. Z helikopterów wysiadają Issa i Tony, którzy kierują się w stronę boeinga, wchodzą na jego pokład, jednak – nie znajdując tam nikogo – opuszczają samolot i kierują się w stronę pozostałych w helikopterach zakładników i porywaczy, z których dwójka trzyma na muszce karabinów pilotów helikopterów. W tym momencie na niebie rozbłyska flara, zapalają się reflektory, co jest sygnałem dla snajperów do otwarcia ognia. Terroryści, którzy przystawiają pilotom karabiny, giną od kul snajperów. Rozpoczyna się strzelanina. Ginie trzeci terrorysta, jednak pozostałej piątce udaje się przetrwać pierwszą salwę snajperów. Piloci helikopterów uciekają w zamieszaniu (jeden zostaje ciężko ranny, ale doczołguje się do boeinga, spod którego zabierają go sanitariusze), zakładnicy przywiązani do siedzeń nie mają takiej możliwości. Palestyńczycy chowają się za helikoptery, strzelają do reflektorów, trwa totalny chaos.
Niemieccy snajperzy strzelają tak fatalnie, że sztab który umiejscowił się na wieży kontrolnej, jak i policjanci zabezpieczający płytę lotniska, boją się o własne życie. Do jednego z helikopterów Palestyńczycy wrzucają granat, do zakładników w drugim otwierają ogień z kałasznikowów. Issa próbuje zbiec z płyty lotniska, jednak policja przy użyciu psów tropiących namierza go i ginie on w wymianie ognia. Ostatni strzał pada o godzinie 01:32.
Fatalna seria błędów i nieporozumień
W czasie zeznań przed niemieckimi prokuratorami, jak i kilka lat później, w wywiadach udzielonych dziennikarzom trójka ocalałych palestyńskich terrorystów przedstawia odmienny od oficjalnego przebieg wydarzeń na płycie lotniska. Zakładnicy mieli mieć związane jedynie ręce, lecz nie byli przywiązani do foteli w helikopterze. W momencie rozpoczęcie ostrzału część z nich miała wybiec z helikopterów, a następnie być zastrzelona przez niemieckich snajperów, którzy nie byli w stanie odróżnić terrorystów od zakładników. W wyniku utajnienia przez niemiecki wymiar sprawiedliwości raportu z przeprowadzonej sekcji zwłok nie sposób do dnia dzisiejszego dokładnie odtworzyć przebiegu zdarzeń.
Wiadomy jest natomiast ostateczny bilans wydarzeń na płycie lotniska Fürstenfeldbruck. Wynosi on 15 ofiar śmiertelnych: zginęli wszyscy zakładnicy (dziewięciu), piątka terrorystów i niemiecki funkcjonariusz, postrzelony przez innego policjanta. Trzej terroryści zostali aresztowani.
W czasie operacji odbicia zakładników popełniono wiele błędów. Akcja była źle przygotowana od samego początku.
- Na operację zdecydowano się, gdy za wiarygodne uznano błędne dane o liczbie napastników. Liczby podane przez amerykańskich sportowców – świadków wtargnięcia palestyńskiego komanda do wioski olimpijskiej – mówiące o 5 osobach, uznano za wystarczające i nie próbowano ich zweryfikować. W rzeczywistości liczba 8 terrorystów była zaskoczeniem dla służb i przyczyniła się do fiaska operacji.
- Dopuszczono media do relacji „na żywo” sprzed budynku, w którym przetrzymywani byli izraelscy sportowcy. Cały świat mógł zobaczyć, jak funkcjonariusze niemieckiej policji, ubrani w sportowe dresy z karabinkami na ramionach, przygotowują się do penetracji szybów wentylacyjnych. Również zamachowcy w pokojach hotelowych byli świadkami tego żenującego spektaklu. Operację odbicia wewnątrz budynku odwołano.
- Do akcji użyto regularnych sił policyjnych, niedoświadczonych w operacjach specjalnych.
- Nie było specjalistycznego sprzętu, w tym karabinków snajperskich i noktowizorów, oraz podstawowego systemu łączności, snajperzy nie mieli możliwości kontaktu między sobą podczas operacji, brakowało nawet krótkofalówek.
- Błędne rozlokowanie snajperów doprowadziło do śmierci jednego z nich, gdyż dwójka z nich była na linii ognia pozostałej trójki.
- Zbyt mała była liczba snajperów, co w przypadku błędnego rozpoznania dało katastrofalny efekt.
- Niesubordynację okazała grupa szturmowa będąca na pokładzie samolotu: oddział w obawie przed komplikacjami operacji sam opuścił zajmowane stanowisko.
- Transportery opancerzone utknęły w korku, a niektórzy kierowcy pomylili lotnisko, na którym miała rozegrać się akcja odbicia zakładników. Transportery na płytę lotniska przybyły już po rozpoczęciu operacji.
- W sytuacji, gdy dla życia zakładników liczyła się każda minuta, strzelanina na płycie lotniska trwała blisko dwie godziny.
Dopiero po błędach policji monachijskiej służby niemieckie postanowiły powołać specjalną jednostkę antyterrorystyczną GSG-9 (Grenzschutzgruppe Neun), która dzisiaj jest jedną z elitarnych grup tego typu na świecie.
Polecamy e-book Przemysława Mrówki – „Krwawy Kaukaz: Czeczenia”:
Trzej aresztowani członkowie palestyńskiego komanda niedługo przebywali w niemieckim więzieniu. 30 października 1972 r. na trasie Bejrut-Istambuł-Frakfurt został uprowadzony Boeing 717 linii lotniczych Lufthansa. Terroryści podpisujący się w komunikacie jako Organizacja Młodzieży Arabskiej na Rzecz Wyzwolenia Palestyny zagrozili, że wysadzą samolot w powietrze, jeśli nie zostaną uwolnieni z więzienia członkowie grupy, która dokonała zamachu w czasie Igrzysk. Po kilku godzinach warunki porywaczy zostały spełnione, a samolot wraz z porywaczami i zakładnikami wylądował w Trypolisie.
Zamach w trakcie imprezy masowej, takiej jak igrzyska olimpijskie czy mistrzostwa świata, jest z punktu widzenia terrorystów najlepszą szansą zaprezentowania sprawy, o którą walczą. Ich przesłanie staje się słyszalne w najodleglejszych zakątkach globu. Doskonale to rozumieli zamachowcy z Monachium. Dżamal Al-Gaszej mówił: „Dla nas wszystkich było jasne, że żądanie zwolnienia naszych uwięzionych braci miało znaczenie tylko symboliczne. Jedynym celem akcji było zszokowanie światowej opinii publicznej podczas jej „radosnych Igrzysk Olimpijskich i zwrócenie uwagi na los ludu palestyńskiego”. Komunikat Czarnego Września, już po dokonaniu zamachu w 1972 r., głosił: „Według naszej oceny i w świetle rezultatów nasza akcja stanowi największy sukces działań palestyńskich komando. Bomba w Białym Domu, mina w Watykanie […] nie mogłyby się odbić takim echem w świadomości każdego człowieka na świecie, jak operacja w Monachium”.
Można przyjąć, że złowieszcza symbioza mediów i terroryzmu rozpoczęła się od zamachu w Monachium. Terroryści potrzebują mediów, aby za ich pomocą przekazywać światu swoje postulaty, cele i motywacje, media natomiast potrzebują sensacji i rozlewu krwi, aby nakład gazet czy popularność stacji telewizyjnych nie malał. Gwarantują to jedynie wydarzenia przykuwające uwagę społeczeństwa, takie jak zamach terrorystyczny. Mimo śmierci większości członków palestyńskiego komanda, izraelskiego odwetu w postaci nalotów na obozy uchodźców palestyńskich w Libanie i Syrii, a także rozpoczęcia operacji selektywnej eliminacji osób związanych z terroryzmem antyizraelskim (w tym odpowiedzialnych za wydarzenia w Monachium), zamach okazał się sukcesem. Początkowo Monachium było traktowane z pełnym potępieniem przez ogólnoświatową opinię publiczną. Palestyńczycy sprofanowali przecież święty czas igrzysk, splamili słuszność sprawy, o którą walczyli.
Jednak sprawa palestyńska stała się zauważalna na arenie międzynarodowej właśnie w połowie lat 70., a dwa lata po zamachu w Monachium Jaser Arafat będzie przemawiał w czasie obrad Zgromadzenie Ogólnego ONZ. Czy byłoby to możliwe bez Monachium? Śmiem wątpić.
Zredagował: Kamil Janicki
Korektę przeprowadziła: Joanna Łagoda