Wojna polsko-bolszewicka w filmie: cuda na ekranie
Na początku lat dwudziestych XX wieku młoda polska kinematografia miała pełne ręce roboty. Nie dość, że trzeba było wyprodukować filmy, które dokumentowały odbudowę Polski (np. „W odzyskanym Toruniu” wytwórni Sfinks), to jeszcze trzeba było przygotować filmy propagandowe, związane z plebiscytami na Śląsku (np. fabularny „Męczeństwo ludu polskiego” z 1920 roku, znany również pod tytułem „Nie damy ziemi, skąd nasz ród”) – zwłaszcza, że takich produkcji domagała się prasa. I tak na przykład „Kurier Polski” wskazywał, że propagandowa akcja niemiecka na Śląsku prowadzona jest o wiele bardziej energicznie. Na domiar złego, rozpoczęła się wojna z bolszewikami. Również tutaj polscy filmowcy mogli się wykazać. Za filmami o aktualnej tematyce szły pieniądze, a takiej okazji nie można było przegapić.
Zobacz też:
Bohaterem takiego obrazu mógł być każdy. Od młodego chłopca („Bohaterstwo polskiego skauta” z 1920 roku w reż. R. Bolesławskiego) po kalekę, wybaczającego niewiernej ukochanej („Miłość przez ogień i krew” z 1924 roku, reż. J. Kucharskiego). Wojna polsko-bolszewicka mogła być również tłem dla fabuły („O czem się nie myśli” E. Puchalskiego). Film wpasowujący się w ten nurt obrazów propagandowych mógł także opowiadać o Rosji w szerszym kontekście historycznym („Tragedia Rosji i jej trzy epoki” z 1921 roku wyreżyserowana także przez E. Puchalskiego). Niestety, nie wszystkie filmy zachowały się do naszych czasów. Część z nich znamy tylko ze streszczeń w prasie, a niektóre ocalały fragmentarycznie.
Wojna polsko-bolszewicka w filmie: powstańcy, kochankowie, chłopi
Do najważniejszych obrazów o tej tematyce zaliczyć możemy „Cud nad Wisłą” – jedną z pierwszych polskich mega produkcji filmowych. Równie monumentalny jak sama produkcja był jej podtytuł: WIDOWISKO FILMOWE W 8-MIU AKTACH NA TLE WYPADKÓW SIERPNIOWYCH W ROKU 1920. Obraz składał się z dwóch części. Premiera pierwszej odbyła się 16 marca 1921 roku w słynnym warszawskim kinie „Palace”, drugiej zaś 29 marca tego roku. Całość wyreżyserował Ryszard Bolesławski – już wtedy uznany reżyser, ceniony chociażby przez współpracę z Konstantym Stanisławskim w Moskiewskim Teatrze Artystycznym. Wcześniej pracował non a planie innego filmu o podobnej tematyce – wspomnianego już „Bohaterstwa polskiego skauta”. Niestety, atmosfera w Warszawie, wśród licznych filmowych koterii nie odpowiadała Bolesławskiemu. Wyjechał jeszcze przed premierą „Cudu nad Wisłą” – nie jest nawet pewne, czy doczekał końca postprodukcji drugiej części. A jednak wyjazd się opłacił – po opuszczeniu Polski Bolesławski zamieszkał w Hollywood, gdzie pracował m.in. z Clarkiem Gable, Marleną Dietrich, Gretą Garbo czy Garym Cooperem.
„Cud nad Wisłą”, jak wiele filmów o tej tematyce, wyprodukowany został przez Orient Film na zlecenie Wydziału Propagandy Ministerstwa Spraw Wojskowych. Scenariusz został napisany przez Adama Zagórskiego. Jak zwraca uwagę Tadeusz Lubelski, był to nie tylko pierwszy film w polskiej kinematografii, który mówił o aktualnych wydarzeniach (60 lat przed „Człowiekiem z żelaza!”), ale również pierwszy, który został w pełni zaakceptowany przez publiczność. Oprócz wspomnianego „Palace” obraz pokazywano także w innych warszawskich kinach: m.in. „Coloseum”, „Bajce” czy „Lunie”. Film cieszył się ogromną popularnością – zszedł z ekranów dopiero pod koniec maja 1921 roku. Akcja rozgrywała się w ciągu ośmiu miesięcy – od wigilii 1919 roku po sierpień 1920 roku. Film kończył się happy-endem zarówno na polu historycznym, jak i prywatnym. W ostatnich scenach oglądamy podwójny ślub: Jerzego (Jerzy Leszczyński) z Krystą (Jadwiga Smosarska) oraz doktora Powady (Władysław Grabowski) z Ewą (Anna Belina). Całość wieńczą archiwalne zdjęcia z wręczenia Józefowi Piłsudskiemu buławy marszałkowskiej, jeszcze z kwietnia 1920 roku.
Jak zwraca uwagę Lubelski sukces militarny przedstawiony jest jako „rezultat siły duchowej narodu”. Jego składnikiem są nie tylko włościanie i szlachcice, ale także chłopi, którzy – choć agitowani przez bolszewików, jak głosi napis filmu: „nie dają posłuchu podszeptom wywrotowców”.
Polecamy e-book Agaty Łysakowskiej – „Damy wielkiego ekranu: Gwiazdy Hollywood od Audrey Hepburn do Elizabeth Taylor”:
Zobacz też:
Leo Belmont w swojej recenzji w czasopiśmie „Kinema” pisał na temat „Cudu nad Wisłą”:
Scenariusz opracowany z talentem i bardzo dokładnie (…) Aktorowie świetnie pomagali w odtworzeniu „Cudu nad Wisłą”, reżyser p. Bolesławski, doskonały kinooperator inż. Gniazdowski oraz obydwaj kierownicy obrazu, pp. Tadeusz Wassung i Aleksander Grzybowski, oraz nie mniej godnie sekundował cały zespół artystyczny w osobach Anny Bieliny (studentka Ewa), Honoraty Leszczyńskiej, Jadwigi Smosarskiej, Bończy Stępińskiego, Stefana Jaracza (agitator komunista) (…) „Cud nad Wisłą świadczy wymownie o tym, że przy odpowiednio zorganizowanych wysiłkach możemy osiągnąć pierwszorzędne wyniki.
Wielkie kreacje aktorskie
Przy „Cudzie nad Wisłą” warto pomówić też o innej rzeczy, o której pisze w swojej książce Małgorzata Hendrykowska. Otóż jest to jedyny film, w którym możemy podziwiać kreacje aktorskie przedwojennych aktorów teatralnych. W rolę dozorcy szpitalnego – Piotra – wcielił się Leonard Bończa-Stępiński. Na ekranie pojawiają się również przedstawiciele aktorskiej rodziny: Wincenty Rapacki (ojciec) Honorata Leszczyńska (córka) i Jerzy Leszczyński (syn Honoraty i wnuk Wincentego). I choć do dzisiejszych czasów ze stuminutowego filmu ocalało zaledwie trzydzieści dziewięć minut, pod względem aktorskim jest on prawdziwą perełką.
Zobacz też:
- Wiktoria warszawska czy „cud nad Wisłą”? O roli Józefa Piłsudskiego w bitwie warszawskiej 1920 roku
- Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata. A co z pozostałymi siedemnastoma?
Jednym z najważniejszych punktów „Cudu nad Wisłą” jest wieś i dwór. Symbol i ostoja polskości, która zostaje brutalnie najechana przez bolszewików. Nie bez powodu dziedzic Granowski jest powstańcem z 1863 roku. Filmowcy bardzo często decydowali się na pokazanie wojny polsko-bolszewickiej jako kontynuacji powstania styczniowego. Nie inaczej było w innym głośnym filmie o tej tematyce: „Dla Ciebie, Polsko”. W obrazie wyreżyserowanym przez Antoniego Bednarczyka istotna jest postać Marcina Okszy, dziedzica-powstańca z 1863 roku. W jego rolę wcielił się Antoni Różański. Zanim jego syn wyruszy na wojnę, Oksza przekaże mu swoją szablę z powstania styczniowego. Z kolei Hanka (Jadwiga Doliwa) ukochana Franka, najpierw pomagać będzie jako sanitariuszka, a następnie – sama przywdzieje mundur i ruszy do walki. Zupełnie jak ponad 90 lat później Natasza Urbańska. Z ukochanym Frankiem spotka się w Wilnie. Podobnie jak w „Cudzie nad Wisłą” i ten film wieńczy sekwencja złożona ze zdjęć archiwalnych – przedstawia powrót Józefa Piłsudskiego do Warszawy.
Warto zauważyć, że premiera miała miejsce 25 czerwca 1920 roku, czyli jeszcze przed decydującą bitwą. Odbyła się w Filharmonii. Scenariusz do „Dla Ciebie, Polsko” napisał wojskowy, porucznik referent wydziału mobilizującego Marian Józefowicz. Do dziś zachowały się fragmenty tego filmu, liczące łącznie trzydzieści dwie minuty.
Rozmach, bogactwo, wyrazistość
Nie było tam Nataszy Urbańskiej strzelającej z CKM-u. Nie było technologii 3D. Polska kinematografia dopiero raczkowała, a jednak całkiem nieźle poradziła sobie z tematem wojny polsko-bolszewickiej. Jedno na pewno się nie zmieniło. Tak, jak prawie sto lat temu, tak i dzisiaj reżyserzy (na miarę swoich możliwości), chcą zaskakiwać publiczność. W 2000 roku Jerzy Hoffman w czasopiśmie „Film” powiedział: „Chciałem zdobywać widzów rozmachem, bogactwem i wyrazistością filmowych wizji. Szczególnie fascynowała mnie historia”. Z pewnością Edward Puchalski, Ryszard Bolesławski i Antoni Bednarczyk mieli takie same marzenia.
Histmag potrzebuje Twojej pomocy! Wesprzyj naszą działalność już dziś!
Bibliografia:
- Banaszkiewicz Władysław, Historia filmu polskiego, tom 1, Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1989;
- Hendrykowska Małgorzata, Kronika kinematografii polskiej 1985-2011, wyd. Ars nova, Poznań 2012;
- Lubelski Tadeusz, Historia kina polskiego: twórcy, filmy, konteksty, wyd. Videograf II, Katowice 2009.