Tomasz Romanowski – „Bibracte-Wogezy 58 p.n.e.” – recenzja i ocena
Tomasz Romanowski – „Bibracte-Wogezy 58 p.n.e.” – recenzja i ocena
Trzeba przyznać, że ta popularnonaukowa pozycja jest mocno obudowana materiałami. W bibliografii znajduje się silny korpus armijny źródeł. Zaś jako wsparcie widzimy liczne opracowania. Nieistotne czy Tomasz Romanowski zajrzał do nich po jedną rzecz, czy po większość. Należy więc powiedzieć, że gruntownie przygotował się do napisania tego HaBeka.
Układ jest oczywiście tradycyjny, jednak w tym wypadku wstęp jest bardziej rozbudowany. Wynika to z faktu, że podstawowym źródłem jest „Wojna galijska” autorstwa samego Cezara. Jest to jednak źródło dość kłopotliwe… Z jednej strony naładowane dość racjonalnymi szczegółami, napisane w formie meldunku, nawet nie reportażu. Problem jest inny. Pamiętajmy, że powstało jako element kampanii politycznej Cezara, więc trzeba czytać je cokolwiek ostrożnie.
Podejrzewam, że Helweci, Germanie i Galowie po zapoznaniu się z tą lekturą zdziwiliby się nieco. Na pewno pobili wojska Cezara raz czy dwa, jednak z tej jego książeczki z pewnością by się tego nie dowiedzieli. Nie zmienia to faktu, że sam autor wydarzeń zostawił potomnym pierwszorzędne materiały, które po prostu trzeba umieć czytać – co też Romanowski wyjaśnia we wstępie.
Opis wojsk obu stron zajmuje tym razem na moje oko nawet trzydziestu procent tekstu. Ale czy można się dowiedzieć czegoś więcej na ten temat niż napisano? Może nie, ale dzięki temu opisowi nasza wiedza staje się bardziej usystematyzowana. Po raz kolejny zapoznajemy się z zasadami formowania późno republikańskiego legionu, jego wad i zalet.
Dodatkowo w pakiecie dostajemy opis wojsk, które Cezar miał pod ręką, formował czy szkolił. O wiele istotniejszym jest przedstawienie sił drugiej strony cywilizacji – sprzymierzeńców galijskich, Helwetów oraz Germanów. Nie są to bynajmniej bezmyślne hordy, jednak ustępują zawodowym „psom wojny” znad Tybru.
Takie wnioski nasuwają się po opisie walk. Oczywiście Boski Juliusz jako głównodowodzący ma prawo do wszelkich laurów. Jednak widać wyraźnie, że z tekstu, że bez zdolnych podkomendnych (w tym zwłaszcza Tytusa Labienusa) nawet każdy dobry plan czy manewr nie mógł się udać. Choć większość opisów starć znów czerpiemy z relacji Cezara, to autor podchodzi do nich i krytycznie i ostrożnie. Stara się też zracjonalizować cezariańskie statystyki zwłaszcza odnośnie strat nieprzyjaciół – bo tych w meldunkach przyszły dyktator się bynajmniej nie oszczędza…
W każdym razie przed nami pierwsza duża samodzielna kampania Cezara, początek galijskiej epopei, klucz do jego przyszłych sukcesów. Przeprowadzona sprawnie, skutecznie i metodycznie. Zupełnie jak ten HaBek. Jest to książka popularnonaukowa – ale warta poświęconego czasu. Zwłaszcza dla czytelnika nie zaznajomionego ze szczegółami wojny z Helwetami.